Co o koniunkturze w gospodarce mówią dane o zużyciu energii? W wyniku lockdownu na przełomie października i listopada w wielu krajach – np. Francji, Hiszpanii czy Czechach zaobserwowano spadki zapotrzebowania na energię elektryczną. Wynikało to z ograniczonej mobilności ludności i zamknięcia części placówek handlowych lub skrócenia czasu pracy w niektórych zakładach przemysłowych. Skala spadku była jednak zdecydowanie mniejsza niż wiosną. A na przestrzeni ostatnich tygodni zaobserwowano bardzo szybkie odbicie popytu na prąd. Przykładowo, we Francji zużycie energii pod koniec pierwszej połowy grudnia było porównywalne z tym sprzed roku. Sugeruje to, że te podmioty, które ograniczyły działalność, ponownie do niej już wróciły. Podobnie szybki powrót popytu na elektryczność nastąpił w Hiszpanii. Jest to dobry sygnał dla europejskiego przemysłu – wpływ drugiego lockdownu był krótki i szybko udało się odrobić straty.
W części krajów nie zaobserwowano w reakcji na lockdown istotnych zmian zużycia energii względem analogicznych dni poprzedniego roku. Przykładem takich krajów są m.in. Polska lub Niemcy. Jak donosi portal Wysokie Napięcie, 10 grudnia został wręcz w Polsce pobity rekord zapotrzebowania na moc. Wydaje się więc, że fabryki (przynajmniej te energochłonne) pracują pełną parą. Przyczyniła się do tego też mroźna pogoda.
Warto pamiętać, że wpływ na zużycie energii ma nie tylko zapotrzebowanie ze strony przemysłu. Wg danych Eurostatu za 2018 rok przemysł ma ok. 36 proc. udział w zużyciu elektryczności przy 28 proc. po stronie sektora usługowego oraz 27 proc. po stronie gospodarstw domowych. Wpływ na zapotrzebowanie na elektryczność ma też pogoda (mrozy wzmagają zapotrzebowanie na ogrzewanie) oraz rosnący udział paneli fotowoltaicznych w generowaniu elektryczności przez gospodarstwa prosumenckie.

Kolejnym ważnym wskaźnikiem do monitorowania jest porównanie liczby realizowanych samolotowych lotów komercyjnych. Obecnie, w połowie grudnia, odbywa się na całym świecie około 40 procent mniej lotów komercyjnych niż w analogicznym okresie 2019 roku. Drugi lockdown nie obniżył liczby lotów, zakończył jednak powolny proces odbijania od kwietniowego dna.

Kolejnym ciekawym źródłem informacji o koniunkturze pozostaje obłożenie miejsc w restauracjach współpracujących w ramach sieci OpenTable. Ta skupiająca około 60 tys. restauracji platforma umożliwia monitorowanie stopnia obłożenia fizycznych rezerwacji miejsc. Na całym świecie obecnie rezerwowanych jest około 67 proc. mniej miejsc niż w zeszłym roku. Jest to oczywisty efekt pandemii. W danych widoczny jest wpływ decyzji o ponownym umożliwieniu działalności (w ostrych wymogach sanitarnych) restauracji w Wielkiej Brytanii i Irlandii. W Irlandii klienci tłumnie ruszyli do restauracji, podczas gdy w Wielkiej Brytanii również widoczny był wzrost, ale zdecydowanie mniejszy. W danych dla Wielkiej Brytanii widać również skok popularności rezerwowania stolików w restauracjach tuż przed ich administracyjnym zamknięciem.

Jaki wniosek wypływa z tych zestawień? Po pierwsze, w niektórych obszarach aktywności gospodarczej wciąż widać istotne zaburzenia, ale jest to zjawisko znacznie miej rozprzestrzenione niż na wiosnę. Epidemia uderza coraz bardziej punktowo, co wskazuje, że udaje się przed jej skutkami uchronić coraz więcej obszarów. Po drugie, w grudniu zaczęło się ożywienie w relacji do listopada. Zobaczymy, ile uda się je utrzymać – zima na pewno jest trudnym okresem, ryzyko nawrotów epidemii jest wysokie. Po trzecie, skłonność konsumentów do powracania do tradycyjnych aktywności jest wysoka, nie ma zbyt wielu efektów trwałego strachu – widać to po danych z irlandzkich restauracji.