13 maja wejdzie w życie znowelizowana ustawa dotycząca m.in. decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych (DŚU). Polska musiała ją zmienić, bo Komisja Europejska miała zastrzeżenia do krajowego systemu realizacji inwestycji. Dzięki nowym przepisom większy wpływ na nie będą mieć organizacje ekologiczne oraz strona społeczna. Przewidziano np. możliwość wstrzymania wykonania DŚU przez wojewódzki sąd administracyjny (WSA) po skardze ekologów na podstawie przesłanek bardziej liberalnych niż przy innych decyzjach administracyjnych. W takiej sytuacji nie będzie możliwe ubieganie się o pozwolenia wodnoprawne czy geologiczne i pozwolenie na budowę, więc w praktyce nie da się zacząć inwestycji. Zgodnie z przepisami WSA powinien wprawdzie wydać orzeczenie w ciągu miesiąca, ale w pandemii terminy zazwyczaj są znacznie dłuższe.
- Z WSA sprawa może trafić do Naczelnego Sądu Administracyjnego i ponownie do sądu wojewódzkiego. W takich przypadkach czas realizacji zaskarżonej inwestycji może się wydłużyć nawet o trzy lata, a jeśli trzeba będzie zmieniać decyzję środowiskową, to nawet więcej. Problem może dotyczyć nie tylko planowanych przedsięwzięć, ale także tych, dla których inwestorzy otrzymali już decyzje środowiskowe i są obecnie na etapie pozyskiwania pozwolenia na budowę - uważa Agnieszka Skorupińska, partner i lider praktyki prawa ochrony środowiska w CMS Cameron McKenna.

W sądowej batalii pomocne będą audyty
Jej zdaniem, chcąc ograniczyć ryzyko zaskarżania dokumentacji, skrócić czas postępowania i zwiększyć szansę na wygraną w sądzie, inwestorzy i wykonawcy powinni częściej niż dotychczas zamawiać audyty decyzji środowiskowych oraz pozwoleń na budowę, by móc wykazać zgodność obu dokumentów. Brak zgodności będzie podstawą protestów. Trzeba też czuwać nad postępowaniem w sprawie wydania decyzji środowiskowej, aby nie wystąpiły w nim błędy.
Agnieszka Skorupińska spodziewa się, że niektóre organizacje ekologiczne będą wykorzystywać nowe prawo do blokowania inwestycji infrastrukturalnych. Największe problem przewiduje w projektach kolejowych i energetycznych. Nawet dotychczas budziły one sporo społecznych kontrowersji, związanych np. z obawami o hałas pociągów czy szkodliwe oddziaływania energetycznych sieci przesyłowych. Teraz będzie łatwiej je, przynajmniej czasowo, zatrzymać.
Jest nadzieja na dotrzymanie terminów
„PB” pisał już o spotkaniu firm budowlanych z przedstawicielami PKP Polskich Linii Kolejowych i resortu infrastruktury, podczas którego rozmawiano o ryzyku ograniczenia przetargów i zamówień oraz wydłużenia czasu realizacji inwestycji z powodu możliwych protestów.
Marcin Horała, pełnomocnik ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK), także zakłada, że zarówno budowa hubu lotniczego, jak i infrastruktury transportowej wzbudzą w przyszłości protesty.
- W Polsce od lat nie budowano dużych odcinków linii kolejowych, więc tego typu inwestycje budzą zastrzeżenia. Spotykaliśmy się z tym, że jedni mieszkańcy chcą w swojej miejscowości linii kolejowej i mają pretensje, że planujemy ją w sąsiedniej, a sąsiedzi protestują, bo np. obawiają się hałasu. Warto jednak podkreślić, że dzięki stosowaniu nowoczesnych technologii koleje dużych prędkości są cichsze – mówi Marcin Horała.
Zaznacza, że dzięki przeprowadzonym już przez CPK konsultacjom strategicznego studium lokalizacyjnego oraz oceny oddziaływania na środowisko, podczas których zainteresowani zgłosili aż 160 tys. uwag, w przyszłości łatwiej będzie wypracować porozumienie. Mikołaj Wild, prezes CPK, zapewnia, że przygotowania i budowa będą przebiegać zgodnie z przepisami. Zakłada, że inwestycja ruszy w 2023 r.
Dotrzymanie terminów deklaruje także Port Gdynia, planujący budowę portu zewnętrznego na zalądowionych wodach Bałtyku.
- Według naszej oceny ustawa nie wpływa znacząco na realizowane inwestycje. Trwa procedura pozyskiwania decyzji środowiskowej, która powinna się zakończyć na przełomie drugiego i trzeciego kwartału – informuje Marcin Wojciechowski, odpowiedzialny za kontakty spółki z mediami.
Podkreśla, że wypełnienie wymogów środowiskowych warunkuje także pozyskanie finansowania.
- Z uwagi na możliwość ubiegania się o wsparcie z Europejskiego Banku Inwestycyjnego projekt musi spełniać dużo bardziej rygorystyczne warunki środowiskowe niż standardowe – podkreśla Marcin Wojciechowski.
W latach 2024-25 port planuje zbudować terminal instalacyjny dla morskich farm wiatrowych i falochronów osłonowych. Pirs z hubem kontenerowym powinien być gotowy w latach 2027-28.