W ostatnim tygodniu października sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska zdecyduje, czy na potrzeby procesu szefów Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej (WGI) zwolnić z tajemnicy zawodowej troje prawników z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka (DZP). Stanie się to na posiedzeniu bez udziału stron. Zarówno oskarżenie, jak również obrona mogły się do tej kwestii ustosunkować 25 października 2024 r., po tym jak dwoje prawników odmówiło zeznań w roli świadków, zasłaniając się właśnie tajemnicą zawodową (trzeci nie został wezwany na ten termin).
Prawnicy przyszli i poszli
Jako pierwsza stanęła przed sądem kobieta, która w latach 2004-06 pełniła w DZP funkcję of counsel, co można przyrównać do doradcy. Wcześniej była dyrektorką departamentu prawnego, a następnie zastępczynią przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, czyli poprzedniczki Komisji Nadzoru Finansowego.
- Korzystając z możliwości art. 180 § 1 Kodeksu postępowania karnego uchylam się od… - zaczęła odpowiadać na pytanie sędzi, czy zna oskarżonych.
Nie dokończyła, bo Anna Wierciszewska-Chojnowska zwróciła jej uwagę, że takie podejście do pytania o samą znajomość oskarżonych jest absurdalne. Świadek przyznała więc, że świadczyła im pomoc prawną. Na pytanie, czy jako osobom fizycznym, czy jakiemuś podmiotowi prawnemu z nimi związanemu, odpowiedzieć już nie chciała. Wyjaśniła, że choć nie wykonywała zawodu adwokata ani radcy prawnego, to jako prawniczka kancelarii DZP podpisała oświadczenie, w którym zobowiązała się do zachowania w tajemnicy okoliczności udzielanych porad prawnych. Sędzia zaznaczyła wtedy, że jej zdaniem odpowiedź na pytanie, czy pracowało się dla osób fizycznych czy prawnych, też nie kwalifikuje się do objęcia tajemnicą zawodową.
- Wysoki sądzie, ja tylko zwrócę uwagę, że rzecz się działa 20 lat temu – podkreśliła była wiceszefowa KPWiG.
Sędzia próbowała jeszcze dopytać czy usługi prawne były przez DZP świadczone WGI gdy nie miała, czy gdy już miała licencję domu maklerskiego, ale też nic z tego nie wyszło.
Tego niuansu nie pamiętał jeden ze wspólników DZP, który zeznawał później. Bez problemów przyznał, że oskarżonych zna „z nazwiska”, a kancelaria świadczyła doradztwo prawne dla WGI. Zaznaczył przy tym, że gdyby padły pytania o to doradztwo, to zasłoni się tajemnicą radcy prawnego.
Podobnie jak poprzedniczka został więc 25 października 2024 r. zwolniony z dalszej obecności na sali rozpraw. Jeśli sędzia podejmie decyzję o zwolnieniu ich z tajemnicy zawodowej będą się mogli odwołać od tej decyzji do sądu wyższej instancji.
Zwolnić z tajemnicy czy nie?
W późniejszej części rozprawy za zwolnieniem prawników z DZP z tajemnicy zawodowej opowiedział się prokurator Marek Skrzetuski. Zwracał uwagę, że jednym z głównych wątków linii obrony szefów WGI są nietrafione porady, jakie otrzymali z DZP po nowelizacji prawa uniemożliwiającej WGI dalsze funkcjonowanie w formie zwykłej spółki, nienadzorowanej przez KPWiG.
- Nie mamy w aktach żadnego dowodu, który pozwoliłby zweryfikować tę linię obrony – mówił Marek Skrzetuski.
Odmiennego zdania był adwokat Jakub Wende, obrońca menedżerów WGI. Wskazywał, że w aktach jest pismo DZP do KPWiG dotyczące okoliczności powstania spółki WGI Consulting oraz odpowiedź na nie KPWiG, jak również późniejszy wniosek o powołanie TFI (nie został rozpatrzony). Oskarżony M.S. przypominał zaś, że WGI po to zwróciła się do kancelarii prawnej, by ta określiła jak WGI ma się przekształcić po zmianie prawa.
Oponując przeciw zwolnieniu prawników z DZP z tajemnicy zawodowej, Jakub Wende uczulał sąd, że w myśl zasad demokratycznego państwa prawnego tajemnica adwokacka i radcowska nie służą prawnikom, ale ich klientom.
Dylemat związany z tajemnicą zawodową podzielił prawników, którzy po stronie oskarżenia występują jako reprezentanci oskarżycieli posiłkowych, czyli pokrzywdzonych. Adwokat Jarosław Belowski poparł prokuratora w kwestii zwolnienia prawników z DZP z tajemnicy zawodowej. Radca prawny Robert Nogacki się temu sprzeciwił.
- Powinniśmy podchodzić do tajemnicy zawodowej z szacunkiem i wnosić o jej uchylenie tylko w wyjątkowych okolicznościach. Moim zdaniem w tej sprawie te wyjątkowe okoliczności nie zachodzą – stwierdził Robert Nogacki.
Proces rozpoczęty w maju 2023 r. – niemal równe 17 lat po odebraniu Warszawskiej Grupie Inwestycyjnej (WGI) licencji maklerskiej - ma rozstrzygnąć o odpowiedzialności trzech członków zarządu WGI za to, że w 2006 r. 1156 klientów WGI straciło 247,9 mln zł (na dzisiejsze pieniądze około 660 mln zł). W pierwotnym procesie szefowie WGI zostali uniewinnieni w 2020 r. Stało się to 14,5 roku po upadku WGI, w tym ośmiu latach postępowania sądowego (wcześniej sprawa latami tkwiła w prokuraturze). W 2022 r. sąd apelacyjny odesłał jednak sprawę do ponownego rozpatrzenia. Samą WGI można uznać za prekursorkę działalności foreksowej, z tym że w przypadku WGI to firma zajmowała pozycje, operując pieniędzmi klientów. Gdy się tym zajęła, działalność ta nie była w żaden sposób regulowana. Zmiana przepisów sprawiła, że działalność ta trafiła pod nadzór Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (KPWiG), poprzedniczki Komisji Nadzoru Finansowego. WGI stała się wtedy domem maklerskim, ale powstała też spółka WGI Consulting, która emitowała obligacje powiązane z aktywami, jakie grupa WGI ulokowała w amerykańskiej Wachovii Securities. Obligacje te stały się w pewnym momencie głównym aktywem klientów WGI, występującej już wtedy w roli domu maklerskiego.