Unijne prawo o wylesianiu: biznes prosi o czas

Alicja Skiba
opublikowano: 2024-08-02 14:33
zaktualizowano: 2024-08-12 20:00

Wielkie firmy boją się, że nie zdążą wdrożyć unijnych przepisów mających chronić lasy. Mali przedsiębiorcy boją się mniej, bo... często nawet nie wiedzą o istnieniu nowego prawa. Konsekwencje odczują importerzy i dostawcy wielu towarów.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • do jakich wymogów i kiedy będą musiały dostosować się firmy handlujące w UE
  • jakie branże najmocniej odczują skutki nowego prawa
  • co jest największym problemem dla firm
  • jakie mogą być konsekwencje zbyt pośpiesznego wdrożenia
  • co może ułatwić życie przedsiębiorcom
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Unijne rozporządzenia EUDR (z ang. European Union Deforestation Regulation) zakłada, że przedsiębiorstwa będą mogły handlować jedynie takimi towarami, których pozyskanie nie odbyło się kosztem wylesiania. W praktyce oznacza to, że np. plantacje, z których pochodzą sprowadzone surowce, nie powstały w miejscach, w których doszło do nielegalnej wycinki lasów bądź degradacji rezerwatów przyrody. Przepisy dotyczą takich dóbr jak kakao, kawa, olej palmowy, soja, drewno oraz bydło, a także produktów pochodnych (np. skóra, czekolada, meble).

Prawo obowiązuje od maja ubiegłego roku, ale biznes odczuje jego skutki dopiero za kilka miesięcy. W przypadku dużych firm wdrożenie rozpocznie się 30 grudnia 2024 r., a małych i średnich pół roku później. Do tego czasu przedsiębiorcy chcący prowadzić handel w krajach Unii Europejskiej będą musieli udowodnić, że po 31 grudnia 2020 r. nie przyczynili się do wylesiania bądź degradacji lasów na żadnym etapie w łańcuchu dostaw. W tym celu będą składali oświadczenie o zachowaniu należytej staranności i rejestrowali je w Systemie Informacyjnym Komisji Europejskiej. Poprawnie wypełniony dokument będzie uwzględniał wszystkie informacje na temat sprowadzanego towaru, łącznie ze wskazaniem każdego dostawcy i podaniem precyzyjnych danych geolokalizacyjnych dotyczących np. plantacji kawy. Dzięki temu organy unijne będą mogły prowadzić kontrole przy pomocy narzędzi do monitorowania satelitarnego i analizy pochodzenia surowców.

Dla nieposłusznych przedsiębiorców przewidziano kary, a grzywna za najpoważniejsze przewinienia wyniesie co najmniej 4 proc. całkowitego rocznego obrotu w państwach członkowskich. Do 30 grudnia rządy muszą wyznaczyć organy, które będą odpowiadały za wdrażanie i egzekwowanie EUDR.

Bolesne skutki pośpiechu

Teoria brzmi jak remedium na problem wylesiania, jednak praktyka zszarpie nerwy niejednemu przedsiębiorcy. Dostawcy działający w obrębie niemal każdej branży, której dotyczy prawo, jednogłośnie wskazują największy problem: deficyt czasu. Apelują o przesunięcie terminu dostosowania łańcuchów dostaw do nowych wymogów i dopasowanie przepisów do realiów rynkowych.

- Przedstawiciele branż nie negują potrzeby ochrony środowiska i powstrzymania niszczenia lasów, w tym tropikalnych. Regulacja może położyć kres hipokryzji Europy - kreującej się na przyjazną środowisku, a jednocześnie ignorującej, że środowisko w innych rejonach świata jest niszczone tylko po to, by zaspokoić nasz apetyt – mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców.

Jego zdaniem konsekwencje zbyt pospiesznie wdrażanych regulacji poniosą jednak konsumenci.

- Jeśli okaże się, że firmom zabraknie czasu na dostosowanie, ograniczą zamówienia do całkowicie sprawdzonych źródeł, a to może spowodować spadek dostaw surowców i ostatecznie produktów nawet o 50 proc. To z kolei będzie skutkowało raptownym wzrostem cen m.in. kawy i kakao, które w ciągu ostatnich dwóch lat już mocno wzrosły - twierdzi Andrzej Gantner.

Problem dla potentatów...

Spożywczy gigant Maspex, – właściciel m.in. marek kakao instant jak Puchatek i Cacao DecoMorreno – powołał zespół roboczy, który pracuje nad wdrażaniem procedur.

„Według nas przepisy rozporządzenia, choć oparte na słusznej i ekologicznej idei, są nieprecyzyjne, wymagają szczegółowych interpretacji, jak również jasnych wytycznych ze strony Unii” – komentuje Maspex.

O doprecyzowanie prawa i czas apeluje też kawowy potentat Tchibo. Podkreśla, że "szczegółowe wymogi zawarte w ustawie stanowią poważne wyzwanie praktyczne", a "biorąc pod uwagę, że istnieje 12,5 mln plantacji kawy", jest zbyt mało czasu na zgromadzenie dokładnych informacji geolokalizacyjnych dotyczących dostawców spoza UE.

...meblarzy...

Nowe prawo będzie wielkim wyzwaniem dla branży meblarskiej, w tym producentów płyt meblowych.

„Są one wytwarzane na bazie drewna pochodzącego z wielu źródeł: produktów ubocznych przerobu tartacznego, surowca z recyklingu i rozdrobnionego drewna mało- i średniowymiarowego” – wyjaśnia Jędrzej Kasprzak, prezydent Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych, zaznaczając, że choć pochodzenie każdej partii drewna jest znane, a surowiec jest certyfikowany, „przyporządkowanie konkretnej partii rozdrobnionego drewna do konkretnej wyprodukowanej płyty jest bardzo trudne”.

Sytuację dodatkowo komplikuje powszechny brak wiedzy o istnieniu prawa.

„Znakomita większość naszych dostawców nie miała pojęcia, że takie rozporządzenie wejdzie w życie. Poinformowani zostali pisemnie, a podczas wizyt naszych przedstawicieli ten temat zawsze jest poruszany. Konieczne jest wprowadzenie modyfikacji do naszych systemów. Na to wszystko jest bardzo mało czasu” – twierdzi Hubert Durczak, dyrektor ds. zakupów drewna w spółce Silva, zajmującej się jego transportem, dystrybucją i przerobem.

„Głównym wyzwaniem będzie sprostanie biurokracji, jaka wiąże się z wprowadzeniem tego systemu. Konieczne będzie zatrudnienie nowych osób do obsługi EUDR” – zaznacza szef zakupów Silvy.

Stopnie ryzyka

Unia Europejska przyjmie klasyfikację państw, z których importowane są towary, według oceny ryzyka wylesiania. Państwa, w których proceder degradacji lasów jest nagminny, zostaną oznaczone wysokim stopniem zagrożenia. Pozostałe stopnie to standardowy i niski. Kontrolom będzie również regularnie poddawana część podmiotów gospodarczych w zależności od oceny ryzyka danego kraju: 9 proc. w przypadku wysokiego, 3 proc. – standardowego i 1 proc. – niskiego.

...i małych firm

Iwona Kopczyńska, ekspertka ds. EUDR, swoim klientom doradza korzystanie z systemów certyfikacji.

- Takie systemy jak FSC czy PEFC Rainforest Alliance przygotowują moduły, które będą gwarantować zgodność z EUDR. Dzięki temu będzie pewność, że dostawca działa zgodnie z unijnym prawem – tłumaczy Iwona Kopczyńska.

Zwraca uwagę na szczególnie problematyczną kwestię w unijnym prawie: podział na dwa typy uczestników łańcucha dostaw: traderów, czyli podmioty handlowe, i operatorów.

„Czasami jedna firma może pełnić obie funkcje. W praktyce wygląda to tak, że jeśli np. kupiłam kakao i wytworzyłam czekoladę, to wprowadzam nowy produkt, nowy kod celny na rynek. W takim wypadku jestem operatorem. Jeśli równocześnie działam jako dystrybutor i sprzedaję ziarna innym firmom, jestem traderem. Jest jeszcze kwestia wejścia na rynek UE i wyjścia z niego. Jeżeli importuję spoza UE bądź eksportuję poza region, zawsze jestem operatorem, niezależnie od tego, czy produkt jest w formie surowej, czy przetworzonej – wyjaśnia Kopczyńska.

Przypomina klientom, że system należytej staranności, według którego podmioty zobowiązane są prowadzić dokumentację, zakłada, że firma podejmie działania ograniczające ryzyko.

- Jeśli jest zagrożenie, że import danego towaru przyczynia się do wylesiania, to konieczne jest podjęcie działań ograniczających ryzyko, czyli np. przeprowadzenie dodatkowego audytu bądź znalezienie alternatywnego dostawcy – wyjaśnia Iwona Kopczyńska.

Współpracuje przede wszystkim z małymi przedsiębiorstwami, którym najtrudniej będzie dostosować się do EUDR. Będą musiały od początku zbudować cały proces dostaw. Mniejsze firmy, w odróżnieniu od dużych korporacji, nie mają też spójnych procedur i dostępu do dobrych prawników.

- Koncerny nie będą mierzyły się z tak dużymi wyzwaniami, ponieważ mają już zakontraktowane łańcuchy dostaw. Poza tym wielka firma może poradzić sobie z karami regulatorów, które często są wpisane w koszty – twierdzi ekspertka.

Lokalne ułatwienia

Dostosowanie się do wymogów EUDR mogą ułatwić importerom przepisy obowiązujące w krajach, z których sprowadzają surowce. Przykładem jest Wedel, pozyskujący kakao z Ghany nie tylko ze względu na smak, ale również sposób, w jaki tamtejszy rząd zarządza sektorem rolniczym.

„Ziarna są kontrolowane na etapie skupu przez rząd i instytucję COCOBOD [Ghana Cocoa Board - red.]. Każdy worek jest rejestrowany w państwowych magazynach okręgowych wraz z nazwą dostarczającej go grupy rolniczej. Dzięki temu mamy wiedzę o poszczególnych etapach powstawania i przetwarzania tego surowca” – wyjaśnia spółka.

Wedel zaznacza, że realizuje "strategię zrównoważonego rozwoju", w ramach której w 2023 r. uzyskał certyfikację Rainforest Alliance dla importu kakao. Obawia się jednak, czy wszyscy uczestnicy łańcucha wartości zdołają dostosować się do unijnego rozporządzenia. Martwi go także kwestia wpływu nowych przepisów na ceny.

„Niepokoi nas (...) potencjalny wpływ na wzrost kosztów surowców, ceny kakao i tak już notują rekordowe poziomy” – zaznacza spółka.