Kolejny skandal wstrząsnął Wall Street. Do sądu trafiło oskarżenie banku inwestycyjnego Salomon Smith Barney o nieuczciwe praktyki biznesowe. Bank miał wynagradzać prezesów spółek, którym świadczył usługi, udziałem w inwestycjach o pewnym zysku – oskarża David Chacon, były broker Salomona.
Bank oferował prezesom udziały w emisjach akcji, które sam gwarantował i które błyskawicznie podwajały, a nawet potrajały zainwestowane środki. Kluczową rolę w całym procesie odgrywał Jack Grubman, największa gwiazda wśród analityków Salomona, który wskazywał prezesów wartych „obdarowania”. Do tych ostatnich mieli należeć m.in. Bernard Ebbers, były prezes WorldCom, Joseph Nacchio, były prezes Qwest Communications. Dla firm, którymi kierowali, bankiem inwestycyjnym był właśnie Salomon.
System niemal uniemożliwiał drobnym inwestorom, z którymi handlował David Chacon, zakup atrakcyjnych papierów. Poskarżył się więc kierownictwo banku, ale w nagrodę został zwolniony w lipcu 2000 r.
- Firma przeanalizowała oskarżenia Davida Chacona. Jesteśmy pewni, że nie znajdują one uzasadnienia i zawierają wiele nieścisłości – skomentowała dla dziennika „New York Times” Arda Nazerian, rzecznik banku.
Opisane praktyki nie są na Wall Street nowością. SEC, komisja papierów wartościowych, sprawdzała legalność podobnych transakcji już kilka lat temu i je zlekceważyła. Bardzo możliwe, że kwestia zostanie jednak ostatecznie uregulowana obecnie, gdy instytucje rynku kapitałowego walczą o odzyskanie zaufania inwestorów indywidualnych.
ONO, NYT