Prezydent USA szokuje, ale nie zaskakuje

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2025-04-03 20:00

Rozporządzenie Donalda Trumpa o nałożeniu przez USA zaporowych, szokująco wysokich ceł na towary z zagranicy wysadza budowany mozolnie światowy porządek handlowy, ale nie mogło nikogo zaskoczyć.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W drugiej kadencji 47. prezydent uznał, że nie istnieją już dla niego hamulce zarówno w polityce wewnętrznej, jak też międzynarodowej. Tym bardziej, że rządzić chce do końca swoich sił biologicznych i już zaczyna rozpowszechniać niedorzeczności o… trzeciej kadencji, którą Konstytucja USA wyklucza, ale istnieje furtka obejścia nieszczelnego zakazu. W 2028 r. jakiś republikański „słup” musiałby zostać wybrany na 48. prezydenta, Donald Trump w pakiecie z nim na wice (co jest możliwe), a następnie ów fikcyjny by zrezygnował i Trump automatycznie objąłby kolejną prezydenturę. Konstrukcja absurdalna, ale skoro w 79-letnim mózgu jednak świta – to jakież znaczenie mają „wyzwoleńcze” cła, najszybciej podnoszące skokowo ceny oczywiście milionom Amerykanów.

Donald Trump obecnie wznosi na niebotyczny poziom decyzje wypróbowane w ograniczonej skali podczas pierwszej kadencji. Już w 2018 r. nałożył cła na amerykański import stali w wysokości 25 proc., a aluminium – 10 proc. Wtedy odpuścił Kanadzie i Meksykowi, jako że jeszcze obowiązywała NAFTA (North American Free Trade Agreement), którą w 2020 r. zdążył zastąpić inną umową. Donald Trump odczuwa wyjątkowy wstręt wobec wszelkich układów wielostronnych. W pierwszej kadencji wypowiedział TPP (Trans-Pacific Partnership) oraz zamroził, czyli praktycznie również wyrzucił do kosza TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership). Ciekawe, że akurat odrzucenie tego ostatniego partnerstwa zostało z wielką ulgą przyjęte… po naszej stronie Atlantyku, ponieważ to przede wszystkim w Europie rozlewały się protesty społeczne przeciwko negocjowanej w tajemnicy gigantycznej umowie.

Gospodarz Białego Domu preferuje dwustronne relacje USA z poszczególnymi państwami. Powód jest oczywisty – ponieważ jest w nich niezrównanie potężniejszy. Najchętniej rozbiłby na 27 odrębnych podmiotów Unię Europejską, ale to nie przejdzie – odpowiedzi na jego prowokacyjny atak udzieli Komisja Europejska przy akceptacji wyjątkowo zwartej w tej sprawie wspólnoty. Niszczenie struktur międzynarodowych bardzo pomaga Donaldowi Trumpowi realizowanie strategii, która sprawdzała mu się w biznesie – oszukiwania i zastraszania. Jej skuteczność miała jednak krótkie nogi, doprowadzając nieobliczalnego autora do wielokrotnego bankructwa. Notabene jako biznesmen nigdy nie został zaproszony na Światowe Forum Ekonomiczne do Davos, ponieważ jego filozofia prowadzenia interesów absolutnie nie pasowała do globalistycznego profilu uczestników tej zbiórki innych krezusów. Jako prezydent USA zjawił się na forum fizycznie w 2018 r., ale głównie po to, by przejechać się po davosowych świętościach. W 2025 r. tuż po złożeniu przysięgi znowu objawił się w Davos, jedynie ekranowo, ale był najpilniej słuchanym i najważniejszym uczestnikiem.

Na szczęście istnieje struktura międzynarodowa, której USA nawet pod wodzą Donalda Trumpa nie opuszczą. To Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO), podpisanego w 1949 r. w Waszyngtonie. W tym kwartale, konkretnie 24-25 czerwca, odbędzie się w Hadze coroczny szczyt sojuszu z osobistym udziałem Donalda Trumpa. Zapowiada się jako posiedzenie bardzo trudne, ale z powodu wciąż bardzo niewygodnego dla europejskich członków NATO – mianowicie pieniędzy. Żądanie prezydenta, aby sojusznicy wreszcie przestali się wozić na militarnym garbie USA za półdarmo, wypada obiektywnie uznać za bardzo uczciwe. Podczas czwartkowego posiedzenia ministrów spraw zagranicznych NATO w brukselskiej kwaterze głównej Marco Rubio, amerykański sekretarz stanu, rzucił liczbę… 5 proc. PKB jako postulowany poziom wydatków militarnych państw członkowskich. Aż tyle nie wchodzi w grę, same USA są dalekie od 4 proc. – ale kierunek jest bezdyskusyjnie słuszny.