Z raportu firmy doradczej REAS wynika, że w ostatnich trzech miesiącach 2012 r. sprzedano 8,4 tys. mieszkań, czyli o 18 proc. więcej niż w poprzednim kwartale.
Pozytywne strony
— O tak dobrym wyniku zadecydowali kupujący, którzy chceli skorzystać z finansowania z programu RnS. Potwierdzają to dane BGK, zgodnie z którymi liczba kredytów udzielonych na rynku pierwotnym od października do grudnia 2012 r. w sześciu największych polskich aglomeracjach tj. warszawskiej, krakowskiej, wrocławskiej, trójmiejskiej, poznańskiej i łódzkiej sięgnęła niemal 2,9 tys., a przecież część transakcji zawartych w tym czasie zostanie sfinansowana kredytem RnS jeszcze w I półroczu tego roku — tłumaczy Kazimierz Kirejczyk, prezes REAS. Zadawalające są także całoroczne wyniki sprzedażowe. Zgodnie z danymi REAS, na sześciu największych rynkach sprzedano w 2012 r. ponad 30,6 tys. lokali, czyli o 3 proc. więcej niż w roku poprzednim.
Komplikacje
Entuzjazm związany ze skutkami RnS ostygł jednak już w styczniu 2013 r., gdy Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej przypomniało bankom komercyjnym, że finansowanie na preferencyjnych warunkach może być przyznane jedynie na podstawie wniosku z dołączoną umową zobowiązującą, a nie rezerwacyjną.
Tymczasem w końcówce 2012 r. wielu klientów właśnie takie kontrakty podpisywało z deweloperami i dostarczało do banków. W odpowiedzi na oświadczenie resortu część banków zaczęła odrzucać wnioski kredytowe bez umów zobowiązujących, a część je zamrażać.
— Pierwsze sygnały, że klienci mogą mieć problemy dotarły do nas 9 stycznia. Później zaczęły dotyczyć coraz większej liczy osób — tłumaczy Anna Sitnik, zastępca dyrektora sprzedaży w firmie Dolcan. Wspólne działania Związku Banków Polskich, Polskiego Związku Firm Deweloperskich i Związku Firm Doradztwa Finansowego przyczyniły się do tego, że 1 lutego resort złagodził stanowisko, stwierdzając, że o ważności wniosku decyduje nie tytuł umowy, lecz jej konkretne ustalenia normatywne podlegające weryfikacji banków kredytujących.
— Umowa powinna określać powierzchnię i cenę lokalu — bezpośrednio lub odsyłając do odpowiedniego prospektu informacyjnego dołączonego do wniosku, wydanego zgodnie z ustawą o ochronie praw nabywcy mieszkania lub domu jednorodzinnego — tłumaczy Mikołaj Karpiński, rzecznik prasowy Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej. Oświadczenie resortu nie uzdrowiło jednak sytuacji: jednolitych zasad w rozpatrywaniu wniosków brakuje, a klienci nadal są zdezorientowani.
— Dopuszczamy umowę rezerwacyjną na etapie rozpatrywania wniosku pod warunkiem, że określono w niej wszystkie parametry spełniające kryteria programu RnS. Muszą być niezmienne we właściwej umowie zobowiązującej dostarczonej przed zawarciem umowy kredytowej. W przypadku klientów wciąż zainteresowanych kredytem w ramach RnS, których wnioski były rozpatrywane zgodnie z wcześniejszymi wytycznymi ministerstwa, możliwe jest ponowne przeanalizowanie sprawy i zmiana decyzji, pod warunkiem spełnienia wymienionych warunków — wyjaśnia Agata Chrzanowska, dyrektor marketingu bankowości hipotecznej w Banku Millennium. Nieco inną strategię przyjęły mBank i MultiBank.
— Pięciu naszych klientów, którzy złożyli wniosek o kredyt z rządowym dofinansowaniem, nie dostarczyło jeszcze umowy zobowiązującej, podpisanej w 2012 r. Jeśli tego nie zrobią w ciągu 30 dni od dnia otrzymania od nas przypomnienia, zaproponujemy im kredyt na standardowych warunkach — mówi Jakub Królikowski, specjalista ds. kredytów hipotecznych w mBanku i MultiBanku. Oświadczenie ministerstwa nie uspokoiło także deweloperów.
— Monitorujemy sytuację i staramy się rozmawiać z klientami, których wnioski zostały odrzucone. Jesteśmy również w kontakcie z bankami, w których kupujący zaciągali finansowanie i natrafili na przeszkody w związku ze stanowiskiem ministerstwa. Zaangażowaliśmy też kancelarię prawną i szukamy zgodnego z prawem rozwiązania, dzięki któremu moglibyśmy pomóc klientom w zakupie wymarzonego mieszkania — tłumaczy Anna Sitnik.