Prokuratura stanęła po stronie Brodacza

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2022-01-18 20:00

Precedensowy spór o interpretację ustawy o ofercie publicznej nabiera rumieńców. Prokuratura nie poparła UKNF, ale spółkę, którą urząd chce karać.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie zastrzeżenia wobec browaru Brodacz ma UKNF
  • jak na sprawę zapatruje się prokuratura
  • dlaczego sprawa ma precedensowy charakter

Sąd zajmie się zarzutami, jakie browarowi Brodacz stawia Urząd Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF). Sprawa trafiła jednak do sądu nie po to, by orzekł o winie lub niewinności. Ma zdecydować czy prokuratura powinna w ogóle poświęcać czas zarzutom, jakie UKNF przedstawił w zawiadomieniu ze stycznia 2021 r., kiedy to wpisał sopocką spółkę na listę ostrzeżeń publicznych. Prokuratura nie pali się bowiem do popierania zarzutów UKNF dotyczących nielegalnego przeprowadzenia oferty publicznej akcji.

Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie informuje, że postępowanie wszczęte z zawiadomienia UKNF zostało umorzone „wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego”.

Jacek Barszczewski, dyrektor departamentu komunikacji społecznej UKNF, zaznacza, że to właśnie nadzór finansowy zaskarżył do sądu postanowienie prokuratury i umorzeniu postępowania przygotowawczego.

- Aktualnie Urząd KNF oczekuje na rozpoznanie przez sąd wniesionego środka zaskarżenia – informuje Jacek Barszczewski.

Na ten ostatni ruch czeka nie tylko UKNF. Tomasz Brzostowski, prezes browaru Brodacz, twierdzi, że w październiku 2021 r. i zaledwie 3 stycznia 2022 r. złożył w sądzie wnioski o szybsze rozpatrzenie sprawy, ale na razie nie ma żadnych informacji na ten temat. Podobnie prokuratura.

- Nie dysponuję informacją o rozpoznaniu zażalenia przez sąd – zaznacza Aleksandra Skrzyniarz.

Do przerwy 1-0:
Do przerwy 1-0:
Tomasz Brzostowski, prezes browaru Brodacz, pozostaje w sporze z UKNF dotyczącym interpretacji pojęcia oferta publiczna. Na razie wygrał pierwszą potyczkę.
materiały prasowe

Co znaczy „oferta”?

Osią sporu jest interpretacja przepisów o rocznej przerwie jaka musi mieć miejsce między małymi ofertami publicznymi, robionymi bez dokumentu emisyjnego zatwierdzonego przez UKNF. Procedura ta jest wykorzystywana w crowdfundingu udziałowym. Z crowdfundingu wzięły się też problemy Brodacza, a sprawa ma niewątpliwie precedensowy charakter.

Od 26 listopada 2018 r. do 26 lutego 2019 r. sopocka spółka prowadziła zapisy na akcje serii B. Z oczekiwanych 4 pozyskała wtedy 1,3 mln zł.

2 grudnia 2019 r. Brodacz rozpoczął zapisy na akcje serii C, z której chciał pozyskać 2,6 mln zł. To ta emisja stała się problematyczna.

Browar wychodzi z założenia, że oferta to czynność jednorazowa, związana z samym wyjściem na rynek z konkretną emisją. W tym ujęciu między 26 listopada 2018 r., kiedy to wyszedł na rynek z akcjami serii B, a 2 grudnia 2019 r., kiedy zaoferował akcje serii C, minął ponad rok. UKNF jest zdania, że oferta publiczna to cały proces sprzedaży papierów wartościowych. Tak patrząc na sprawę zapisy na akcje serii C zaczęły się 9 miesięcy po zakończeniu zapisów na serię B.

Te same akcje razy dwa

Rozpoczęte w grudniu 2019 r. zapisy na akcje serii C zostały przerwane. Na podstawie memorandum informacyjnego, ale niezatwierdzanego przez KNF, spółka przeprowadziła zapisy na akcje serii C między 22 stycznia a 1 kwietnia 2020 r. Zamiast planowanych 2,6 mln pozyskała wtedy 622 tys. zł.

Dla UKNF jest to kolejny argument przeciw Brodaczowi. Urząd uznał, że zapisy na akcje serii C rozpoczęte w grudniu 2019 r. (i potem przerwane) oraz zapisy na te same akcje serii C rozpoczęte w styczniu 2020 r. (doprowadzone do końca) przekraczały łącznie 1 mln EUR wartości oferty w ciągu 12 miesięcy. Limit taki obowiązuje dla emisji bez dokumentów zatwierdzanych przez nadzór finansowy.

Szef browaru zaznacza, że choć spółka i on osobiście nie ponieśli na razie żadnych konsekwencji prawnych, to spór z UKNF odbił się jednak negatywnie na działalności firmy. Zdecydowana większość sprzedaży browaru związana jest z gastronomią, a cała sprawa zbiegła się z obostrzeniami covidowymi dotyczącymi lokali gastronomicznych. Browar nie mógł skorzystać z tzw. tarcz antykryzysowych, ani dokapitalizować się emisją akcji.

- Kto zainwestuje w spółkę, która jest na liście ostrzeżeń publicznych UKNF? – pyta retorycznie Tomasz Brzostowski.