Prokuratura szykuje list gończy za Konradem Kąkolewskim

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2025-09-07 20:00

Trzy lata po tym, jak były szef GetBacku wyszedł z aresztu, prokuratura złożyła ponowny wniosek o jego aresztowanie. To wstęp do kolejnego ruchu.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Od czerwca 2018 r. do maja 2022 r. przebywał w areszcie Konrad Kąkolewski, były prezes GetBacku, pod którego rządami wiosną 2018 r. ujawniła się niewypłacalność windykatora. Trzy lata po tym, jak areszt opuścił, prokuratura postanowiła umieścić go w nim ponownie.

30 lipca 2025 r. Prokuratura Regionalna w Warszawie złożyła w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia wniosek o ponowne zastosowanie tymczasowego aresztu wobec Konrada Kąkolewskiego. Wniosek zakłada areszt na jeden miesiąc celem poszukiwania byłego prezesa GetBacku listem gończym. To formalny aspekt procedury. By wystawić list gończy, musi zapaść decyzja o tymczasowym aresztowaniu. Na jaki okres, nie ma w zasadzie znaczenia.

Dlaczego prokuratura chce w ogóle ścigać Konrada Kąkolewskiego listem gończym, do czego wstępem jest wniosek o areszt?

- Wniosek został złożony z uwagi na fakt, iż Konrad K. nie stawia się na wyznaczone terminy badań sądowo-psychiatrycznych, mimo że – zgodnie z opinią biegłych psychiatrów – jego stan zdrowia pozwala na ich przeprowadzenie nawet w czasie obowiązywania przedłożonego przez niego zwolnienia lekarskiego. Ponadto podejrzany nie odbiera korespondencji kierowanej na wskazany przez siebie adres do doręczeń w kraju, a obecnie informuje, że przebywa w Kanadzie – wyjaśnia motywy działania Prokuratury Regionalnej w Warszawie jej rzecznik, prokurator Mateusz Martyniuk.

Badania psychiatryczne, którym ma być poddany Konrad Kąkolewski, dotyczą oskarżenia o działanie na szkodę GetBacku przez przysporzenie w latach 2016-18 korzyści majątkowej spółce DNLD Holdings, która była głównym akcjonariuszem GetBacku. Poza Konradem Kąkolewskim zarzuty w tym postępowaniu mają też Wojciech Ł. i Paweł G. z funduszu private equity Abris Capital Partners, który kontrolował DNLD Holdings.

Wcześniej Konrad Kąkolewski siedział w areszcie w związku z innym postepowaniem dotyczącym GetBacku.

Z Konradem Kąkolewskim nie udało nam się skontaktować. Dotychczas zgadzał się na ujawnianie wizerunku i wręcz domagał podawania pełnych danych osobowych. Stanowisko takie przedstawił w trakcie procesu dotyczącego udziału Idea Banku w dystrybucji obligacji GetBacku. To jeden z kilku wątków działalności windykatora, w których postawione przez prokuraturę zarzuty poskutkowały już rozpoczęciem procesów sądowych.

Do sądu wciąż nie trafił akt oskarżenia dotyczący istoty problemu, czyli przyczyn niewypłacalności spółki, której obligacje nabyło 9,2 tys. osób fizycznych i prawnych. Większość z nich kupiła obligacje niezabezpieczone i musi się zadowolić zwrotem 25 proc. ich wartości nominalnej. Mając 295 serii niewykupionych obligacji i 2,8 mld zł wierzytelności, GetBack wszczął bowiem postępowanie, które doprowadziło do zawarcia układu w czerwcu 2019 r., a redukcja zobowiązań była jego kwintesencją. Na GetBacku stracili jednak nie tylko obligatariusze, ale również inwestorzy, którzy skusili się na akcje windykatora po jego debiucie na giełdzie w lipcu 2017 r. W pierwszej ofercie publicznej akcje były sprzedawane po 18,50 zł. Obecnie – już po zmianie nazwy spółki na Capitea – notowane są za nieco ponad 40 groszy.