15 stycznia 2015 r. uświadomił wielu zadłużonym we franku szwajcarskim, jak niebezpieczne jest zaciąganie zobowiązań w walucie, w której nie ma się dochodów ani oszczędności. Frank wyceniany był na 5,19 zł tylko przez chwilę, ale ciągle utrzymuje się w pobliżu 4 zł. To kilkanaście procent więcej niż choćby w grudniu 2014 r. Kredytobiorca mający co miesiąc do spłacenia 500 CHF raty zanosi więc do banku ponad 250 zł więcej niż pod koniec zeszłego roku, o czasach gdy frank kosztował poniżej 3 zł nie wspominając.



Pęd zadłużonych do obniżania rat i zmiany w prawie doprowadziły do boomu internetowych kantorów, w których franki można kupić parę groszy taniej niż w bankach. Pozwala to obniżyć naszą przykładową ratę co najwyżej o kilkadziesiąt złotych. Tymczasem od 2008 r. istnieje możliwość zabezpieczenia się przed wzrostem wysokości rat kredytu.
Stwarzają ją notowane na warszawskiej giełdzie (GPW) terminowe kontrakty walutowe na franka szwajcarskiego. Przed sięgnięciem po kontrakt walutowy trzeba sobie jednak uświadomić, czym jest zabezpieczenie kursu walutowego i czym się różni od kupna waluty w kantorze. W tym drugim przypadku kredytobiorca korzysta na różnicy w cenie franka, po jakiej bank przelicza kredyt, i kursu kantorowego. Nie zmienia to jednak faktu, że osłabienie złotego powoduje, że na ratę trzeba wydać więcej, a umocnienie — że mniej. Z zabezpieczeniem kursu franka przez kontrakt jest inaczej.
— Załóżmy, że frank jest po 5 zł i płacę 1000 zł raty. Stwierdzam, że nie chcę już płacić więcej i kupuję kontrakt walutowy. Gdy frank podrożeje, to mój zarobek na kontrakcie powoduje, że choć raty kredytu rosną, rekompensuję to zyskiem z kontraktu. Jeśli jednak frank spadnie do 4 zł poniosę stratę na kontrakcie. Będę mógł ją zrekompensować zyskami z malejących rat. Per saldo zapłacę jednak 1000 zł. Inni się cieszą, że płacą mniej, ja — nie. Ale w zamian za to mam pewność, że nie zapłacę więcej — tłumaczy Grzegorz Zalewski z DM Banku Ochrony Środowiska.
Wyliczenia są oderwane od realnych cen, ale dobrze oddają ideę i to, że do zabezpieczenia wysokości rat wystarcza jeden kontrakt. Wynika to z podobieństwa wysokości jednej raty do wielkości kontraktu. Kontrakt walutowy na GPW to 1000 jednostek waluty, czyli w naszym przypadku 1000 CHF.
— W praktyce całego kredytu nie da się zabezpieczyć. Jedynym prostym pomysłem jest zabezpieczenie płatności rat, które są relatywnie małe — zastrzega Grzegorz Zalewski.
Zasady handlu
Chcąc zabezpieczyć złotową wartość raty kredytu, kontrakt trzeba kupić, czyli zająć tzw. długą pozycję. To ważny niuans dla nowicjuszy, bo z kontraktami jest tak, że nawet ich nie mając, można zacząć handel od sprzedaży, czyli otwarcia pozycji krótkiej. Pozwala to zarobić na umocnieniu złotego, co w przypadku kredytobiorcy nie ma sensu — jego raty i tak wtedy spadną. Przy założeniu, że kurs franka wynosi 4 zł, kontrakt wart jest 4000 zł. By go kupić, nie trzeba angażować takiej kwoty, wystarczy znacznie mniej — tzw. depozyt zabezpieczający.
Ustala go izba rozliczeniowa, czyli KDPW_CCP. Dla kontraktów frankowych wynosi 4,6 proc. wartości kontraktu, co w naszym przypadku daje 184 zł. Depozyt, który trzeba wnieść w domu maklerskim, jest zazwyczaj większy — załóżmy, że stanowi 120 proc. depozytu ustalonego przez KDPW_CCP.
W naszym przypadku daje to 220,80 zł. Różnice w wysokości depozytów wynikają z tego, że strata ponoszona na kontrakcie obciąża depozyt. Gdy spadnie poniżej poziomu ustalonego przez KDPW_CCP, dom maklerski jest zobowiązany wezwać klienta do jego uzupełnienia. Jeśli klient tego nie zrobi, pozycja jest automatycznie zamykana. By klienci mieli wentyl bezpieczeństwa, domy maklerskie zróżnicowały depozyty.
Do kosztów należy doliczyć samo prowadzenie rachunku i opłaty transakcyjne. Pięć domów maklerskich nie pobiera jednak abonamentu za rachunek, jeśli wykona się przynajmniej jedną transakcję na pół roku. Koszt kupna i sprzedaży kontraktu walutowego wynosi w nich 30,50 lub 99 groszy.
Chcąc zabezpieczyć raty kredytu, trzeba jeszcze sobie odpowiedzieć na pytanie, który kontrakt kupić. W przypadku kontraktów walutowych w obrocie jest równocześnie sześć serii na daną walutę. Cztery o terminie wygasania według standardowego kalendarza wygasania kontraktów na GPW — czyli w marcu, czerwcu, wrześniu i grudniu — oraz dwie wygasające w dwóch najbliższych miesiącach.
— Najprostszy sposób to wybieranie najbardziej płynnego, czyli z najbliższej wygasania serii kwartalnej i rolowanie go [sprzedaż pod koniec okresu i kupno kontraktu następnej serii kwartalnej — red.]. Wybranie kontraktu o odległym terminie wygasania oznacza małą płynność, a tym samym możliwy problem z zamknięciem pozycji, gdyby ktoś chciał z zabezpieczenia zrezygnować — podpowiada Grzegorz Zalewski.
Czy to się opłaci?
Kluczowe dla sensu tych operacji jest jednak to, jak będzie zachowywał się kurs franka. Jeśli będzie się obniżał, zabezpieczenie wysokości rat kontraktem walutowym po prostu nie ma sensu.
— Spodziewam się, że w najbliższych dwunastu miesiącach frank będzie taniał. Może nie w pierwszej, ale w drugiej połowie 2015 r. nastąpi umocnienie złotego wspierane przez dobre dane ekonomiczne. Oczywiście kluczowy dla tej prognozy jest brak dramatycznych zdarzeń w strefie euro i za naszą wschodnią granicą, czyli dogadanie się Grecji z resztą Unii i deeskalacja konfliktu na Ukrainie. Inne scenariusze są mało prawdopodobne — mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska.