Przy remoncie państwa trzeba też dbać o koszty

Janusz Lewandowski
opublikowano: 2006-11-24 00:00

Rosną koszty naprawy Rzeczypospolitej przez PiS, LPR i Samoobronę. Rosną skokowo, odkąd ofiarą misji uzdrawiania padł korpus służby cywilnej. Staromodną służbę cywilną zastąpiono służbą partyjną, co najlepiej widać w resortach ministrów Giertycha i Kalaty. Resort minister Fotygi nie zostaje w tyle. Przekazanie Departamentu Współpracy Międzynarodowej w MEN osobie zaufanej, ale nie władającej żadnym językiem obcym, symbolizuje kierunek wymiany kadrowej.

Śmiałość poczynań przypomina pierwsze kroki władzy ludowej, która także musiała uporać się z przeżytkami starego układu. Psucie administracji niespecjalnie smuci ludzi, którzy mają sceptyczny pogląd na jakość biurokracji i jej znaczenie w życiu narodu. Dzieląc niewiarę, wskazuję newralgiczny odcinek: współpraca z Unią Europejską. Tam, gdzie można dołożyć trzy złote do każdej wyłożonej, własnej złotówki, nie ma miejsca na amatorszczyznę, bo grozi ona nieodwracalnymi szkodami.

Porównywalne szkody zwiastuje karuzela stanowisk w publicznej gospodarce. Nie tylko dlatego, że gorsze wypiera lepsze. Również dlatego, że nie sposób pracować i planować, gdy jest się ofiarą codziennej zgadywanki „odwołają, nie odwołają”. Choćby prezes Chalupec w Orlenie, który odpowiada za tysiące miejsc pracy. Chyba zaczynam rozumieć, o co chodzi. Koszty koalicyjnego remontu państwa rosną do tego poziomu, gdy opłacalna staje się wymiana starej Rzeczypospolitej na zupełnie nową. Tak jak zrobiono po wojnie i z podobnym skutkiem...

JANUSZ LEWANDOWSKI

europoseł PO