Rafineria Gdańska to jeden z największych spośród siedmiu zakładów przerobu ropy należących do grupy kapitałowej Orlenu. Rafinerie to ważny segment biznesu koncernu paliwowego. W tym roku rynek im sprzyjał - w pierwszym półroczu 2025 wypracowały 2,34 mld zł wyniku operacyjnego EBITDA LIFO (zysku operacyjnego skorygowanego o wpływ zmian cen surowców) z 9,2 mld zł osiągniętych na poziomie grupy.
Adrian Szkudlarski, prezes Rafinerii Gdańskiej, prognozuje, że cały 2025 r. będzie lepszy od poprzedniego, kiedy spółka przerobiła tylko 9,8 mln ton ropy, o 7 proc. mniej niż w 2023 r.
– Według prognoz przerób może wynieść nawet 10,5 mln ton ropy. Sprzyja temu utrzymujący się wysoki popyt na paliwa i korzystne dla sektora rafineryjnego otoczenie makroekonomiczne. Jednak bardziej od zwiększenia wolumenu zależy nam na tym, żeby wypracowywać wysoką marżę na produktach – mówi Adrian Szkudlarski.
Inwestycje pochłoną prawie 1 mld zł
Od czasu zmian właścicielskich w 2022 r. (patrz ramka) gdański zakład działa jako joint venture z 70-procentowym udziałem Orlenu i 30-procentowym Saudi Aramco, największej firmy paliwowej świata. Rafineria działa w modelu processingowym. Oznacza to, że jest właścicielem nieruchomości i urządzeń, ale nie przerabianej ropy i produktów. Stanowi centrum kosztowe, co umożliwia właścicielom maksymalizowanie marży. Inwestuje średnio 100 mln zł rocznie - głównie w utrzymanie ciągłości działania. W zaktualizowanej w tym roku strategii na lata 2025-35 przewidziano wiele inwestycji związanych z redukcją kosztów. Budżet nie jest jeszcze zamknięty, ale prezes szacuje go na niespełna 1 mld zł.
- Uruchomiliśmy program transformacji, który pozwoli nam poprawić efektywność kosztową w produkcji i logistyce. Przygotowujemy się właśnie do wdrożenia projektów, które mają realizować te cele. Obejmą one na przykład wymianę komponentów instalacji na bardziej efektywne, lepsze planowanie remontów i wykorzystywanie zasobów oraz pracę nad ograniczeniem strat ciepła. W ramach projektów rozwojowych inwestujemy też na przykład w technologię, dzięki której możemy odzyskiwać osady i zamieniać je na dodatkowe paliwa – wymienia Adrian Szkudlarski.
Polityka klimatyczna wymusza wydatki na ekologię
Na biznes rafineryjny, w tym związane z nim koszty, mocno wpływają unijne regulacje klimatyczne. Rosną przede wszystkim ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla, a kosztowy skok nastąpi, gdy firmy stracą pulę darmowych uprawnień.
– Dlatego realizujemy projekty, które pozwolą nam zredukować emisję CO2 – zaznacza prezes.
Na razie to przedsięwzięcia na małą skalę, docelowo jednak rafinerie interesuje technologia CCS, czyli przechwytywania i składowania dwutlenku węgla. Firma chce też budować własne OZE.
Polityka klimatyczna wymusza także przechodzenie na bardziej ekologiczne paliwa - a to sprawia, że gdańska rafineria musi pracować nad nowymi produktami. W tym roku po raz pierwszy wyprodukowała SAF, czyli zrównoważone paliwo lotnicze, które w 2030 r. ma stanowić 6 proc. paliwa wykorzystywanego w transporcie lotniczym w UE.
Firma przymierza się też do produkcji zielonego wodoru.
– Budujemy elektrolizer o mocy 5 MW. Oddanie do użytku planujemy na 2027 r. Budżet projektu przekracza 100 mln zł. Moim zdaniem popyt na paliwa alternatywne będzie już widoczny w latach 30., dlatego trzeba mieć przygotowaną odpowiedź przed 2030 r. – mówi Adrian Szkudlarski.
Zaznacza, że niezależnie od wodorowej inwestycji rafinerii Orlen planuje park elektrolizerów w Gdańsku.
- Na pewno wpiszemy się w ten projekt - podkreśla prezes.
Jak rafineria dba o bezpieczeństwo
Spółka realizuje też zadania, które mają wzmocnić jej bezpieczeństwo zarówno fizyczne, jak i informatyczne.
– Prowadzimy od dłuższego czasu ćwiczenia z udziałem wojska i służb specjalnych. Mamy też wewnętrzne służby, które nas zabezpieczają. Szykujemy się do spełnienia wymogów nowej dyrektywy dotyczącej cyberbezpieczeństwa. Zajmujemy się tym obszarem sami, ale też we współpracy z Orlenem – mówi Adrian Szkudlarski.
Bezpieczeństwu służą też przerwy remontowe prowadzone w formule postoju częściowego, co pozwala utrzymać ciągłość produkcji podczas remontu instalacji wyłączanych etapami. Rafineria właśnie szykuje się do kolejnego.
– Postoje nastąpią w 2026 i 2027 r., ale to dla nas nic nowego, jesteśmy na to przygotowani - mówi Adrian Szkudlarski.
Zakład rafineryjny w Gdańsku działa od pięćdziesięciu lat. W latach 2002-22 r. Rafineria Gdańska była częścią Grupy Lotos. Do zmian właścicielskich doszło w związku z fuzją Lotosu z Orlenem. Zgoda Komisji Europejskiej na połączenie została udzielona pod warunkiem sprzedaży części aktywów. Część stacji paliw kupił węgierski koncern MOL, aktywa związane z logistyką paliw i asfaltu trafiły do Unimotu, natomiast 30 proc. udziałów Rafinerii Gdańskiej do Saudi Aramco. Po zmianie w joint venture zmieniono także model działania rafinerii na processingowy.
Otoczenie makroekonomiczne jest dla rafinerii bardzo korzystne. Widać to po prezentowanej przez Orlen modelowej marży rafineryjnej, która w ostatnich miesiącach rośnie i we wrześniu wyniosła 16,5 USD na baryłce, a w ostatnich dniach wynosi blisko 20 USD. Rynek zakłada, że marża w przyszłości się znormalizuje. Według nas w perspektywie dwóch lat może spaść do 8 USD, ale na razie trend jest odwrotny.
Obecna sytuacja wynika w dużym stopniu z ograniczenia zdolności produkcyjnych w Rosji w wyniku uszkodzeń dokonywanych przez ukraińskie drony. Negatywnym skutkiem jest to, że Orlen płaci więcej za cięższe frakcje ropy naftowej, jednak sumarycznie zmiany są korzystne dla koncernu. Oprócz tego wykorzystanie mocy w rafineriach Orlenu jest obecnie wysokie, co też przyczynia się do dobrych wyników segmentu.
