W ostatnich dniach Ministerstwo Klimatu zaproponowało nowe reguły dla krajowego rynku gazu. Szczegółowych zapisów projektu jeszcze nie podało, ale wiadomo, że proponuje m.in. możliwość czasowego zlikwidowania obowiązku sprzedaży gazu poprzez giełdę oraz nałożenia obowiązków koncesyjnych również na małych sprzedawców gazu.
Nadużycia wśród małych
Projekt nie przeszedł oficjalnych konsultacji. Skomentował go jednak we wtorek Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, w trakcie spotkania z dziennikarzami.
- Generalnie nie jesteśmy za ograniczaniem obligo giełdowego w gazie, ale rozumiemy argumenty stojące za tą propozycją – mówi Rafał Gawin.

Argument „za” to - wedle interpretacji szefa URE (bo resort klimatu swojej nie przedstawił) - zmniejszenie kosztów. Im wyższa cena gazu, tym wyższa wartość zabezpieczeń wymaganych na giełdzie, co ma wpływ na płynność finansową gazowych firm.
- Jeśli ograniczenie lub zniesienie obligo miałoby być czasową interwencją, mającą na celu osiągnięcie konkretnych efektów, to może nie jesteśmy „za”, ale rozumiemy – podkreśla Rafał Gawin.
Drugi pomysł rządu, rozszerzenie obowiązku koncesyjnego na małe firmy, prezes URE popiera.
- Zauważyliśmy i sygnalizowaliśmy problem polegający na tym, że firmy dzieliły się na mniejsze spółki, często z tym samym zarządem, i realizowały obroty nieco poniżej ustawowego progu. Ten próg to granica wymagająca uzyskanie koncesji na obrót gazem. Widzieliśmy więc obszar do nadużyć – tłumaczy Rafał Gawin.
Projektowane zmiany wzmocnią przede wszystkim dominującego sprzedawcę gazu w Polsce, czyli PGNiG.
Jest nas więcej
URE zajmuje się też zatwierdzaniem taryf na energię elektryczną dla gospodarstw domowych, które przedstawiają mu spółki energetyczne, czyli PGE, Enea, Energa i Tauron. W grudniu regulator zatwierdził im taryfy na cały 2022 r., ale trzy z nich złożyły wnioski o korektę. URE właśnie je rozpatruje.
- Wnioski zostały złożone w czerwcu i są teraz na etapie postępowania wyjaśniającego, tzn. poprosiliśmy o dodatkowe informacje. Spółki uzasadniają korektę zwiększonym zapotrzebowaniem ze strony odbiorców końcowych, których przybyło od wybuchu wojny – mówi Rafał Gawin.
URE nie podaje, o jakim popycie ze strony uchodźców z Ukrainy piszą firmy we wnioskach. Na razie te dane weryfikuje.
Zużycie większe od planowanego oznacza, że spółki energetyczne dokupują energię na bieżąco, co przy rosnących cenach oznacza koszty wyższe od prognozowanych.
Ostry wzrost w 2023 r.
Niezależnie od decyzji w sprawie korekty pod koniec roku URE dostanie wnioski taryfowe na 2023 r.
- Rachunki mogą wzrosnąć w przyszłym roku o kilkadziesiąt procent – uważa szef regulatora.
Przy wyznaczaniu taryfy URE pełni rolę audytora. Oznacza to, że bada, czy koszty przedstawione przez spółki obrotu oraz dystrybucyjne, są uzasadnione czy nie. W przypadku spółek obrotu ok. 80 proc. kosztów stanowi zakup energii na rynku hurtowym, natomiast w przypadku spółek dystrybucyjnych większość stanowią koszty związane z utrzymaniem sieci przesyłowych.