Regulatorzy zachęcają firmy do współpracy

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2013-10-15 00:00

Telekomy i energetyka wydają miliardy na infrastrukturę. Gdyby planowały razem, mogłyby wydać mniej.

Żeby było taniej i lepiej — po to Urząd Regulacji Energetyki (URE) i Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) podpisały wczoraj porozumienie. Chcą razem likwidować bariery w inwestycjach telekomunikacyjnych i energetycznych.

SKORZYSTAJĄ FIRMY…
 Magdalena Gaj, szefowa UKE,
 zachęca firmy do wymiany
 informacji na temat
 prowadzonych inwestycji,
 żeby się nie powielały
 i kosztowały mniej. [FOT. WM]
SKORZYSTAJĄ FIRMY… Magdalena Gaj, szefowa UKE, zachęca firmy do wymiany informacji na temat prowadzonych inwestycji, żeby się nie powielały i kosztowały mniej. [FOT. WM]
None
None

— Ta współpraca trwa już od kilku miesięcy, teraz określamy jej ramy. Przed oboma rynkami są ogromne inwestycje, więc po co niepotrzebnie powielać ich część — mówi Magdalena Gaj, szefowa UKE.

— Na całym świecie związki między energetyką a telekomunikacją są coraz silniejsze— przypomina Marek Woszczyk, prezes URE.

Dla tańszego prądu

Regulatorom chodzi o to, by firmy energetyczne i telekomunikacyjne uniknęły zbędnych wydatków, zwłaszcza w przypadku inwestycji w tzw. ostatnią milę (infrastrukturę umożliwiającą dostarczanie usługi końcowym klientom, najbardziej kosztowną).

— Po co dwa razy kopać rów na odrębne przewody, skoro można go kopać raz, we współpracy i przy podziale kosztów? — tłumaczy obrazowo Marek Woszczyk. Zwłaszcza że mniejsze wydatki na inwestycje oznaczałyby niższe koszty, a te — w przypadku firm energetycznych — mogłyby się przełożyć na niższe taryfy.

— Czyli niższe rachunki za prąd — podsumowuje prezes URE.

Regulatorzy nie chcą jednak szacować, jaka część kosztów mogłaby zostać podzielona między branże. Marek Woszczyk podaje jedynie, że na inwestycje w ostatnią milę energetyka przeznacza zwykle połowę budżetu przewidzianego na wszystkie inwestycje infrastrukturalne. To pokazuje skalę ewentualnych korzyści. Dokładnie oszacuje je jednak specjalnie powołany komitet, który wskaże też konieczne zmiany legislacyjne, umożliwiające współpracę pomiędzy branżami.

— Już w grudniu ruszy projekt pilotażowy, w ramach którego jedna z firm energetycznych będzie współpracować z jednym z telekomów — podaje szef URE.

Są bariery

Branża energetyczna niechętnie komentuje inicjatywę, jej zdaniem z założenia typowo urzędniczą. — Sam proces inwestycyjny to dla firmy i tak niewielki wysiłek w porównaniu z procesem pozyskiwania gruntów i pozwoleń — zauważa chcący zachować anonimowość menedżer jednej z firm energetycznych. Widzi też sporo ograniczeń wynikających przede wszystkim z odmiennych kultur biznesowych, ugruntowanych w obu branżach.

— Telekomunikacja, jako sektor prywatny, patrzy wyłącznie na rentowność inwestycji. A w energetyce o inwestycjach decyduje się na poziomie lokalnym, w zależności od ich miejsca. Lokalnym energetykom trudno przychodzi oddawanie kompetencji centrali.