Rekordowa różnica między produkcją i sprzedażą węgla

PAP, DI
opublikowano: 2020-03-02 12:09

W styczniu na przykopalnianych zwałach polskich kopalń węgla kamiennego przybyło 1,1 mln ton węgla. O tyle styczniowa produkcja węgla przewyższyła wielkość jego sprzedaży w tym okresie - informuje ARP.

Z opublikowanych w poniedziałek danych  Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP), monitorującego rynek węgla i sytuację w górnictwie, wynika, że w styczniu br. kopalnie wyprodukowały 5,2 mln ton węgla kamiennego (wobec ponad 4,9 mln ton w grudniu), a sprzedały 4,1 mln ton tego surowca (wobec niespełna 4,5 mln ton miesiąc wcześniej). Różnica między wielkością miesięcznego wydobycia i wielkością sprzedaży (1,1 mln ton) była w styczniu rekordowa.

W minionym roku przez osiem miesięcy wielkość sprzedaży węgla była niższa od wielkości wydobycia w tych miesiącach, zaś największą rekordową różnicę - ponad 900 tys. ton - zanotowano w maju. W styczniu br. nadwyżka wydobycia nad sprzedażą była jeszcze większa.

Wydobycie wyższe od sprzedaży już w ubiegłym roku skutkowało systematycznym wzrostem zapasów węgla na zwałach. W końcu grudnia ub. roku leżało tam ok. 5,2 mln ton węgla, zaś miesiąc później już 6,3 mln ton.

Tegoroczne wydobycie w styczniu (5,2 mln ton) było porównywalne do produkcji węgla w styczniu 2019 r., kiedy kopalnie wydobyły niespełna 5,3 mln ton surowca. Wielkość sprzedaży (4,1 mln ton) była natomiast znacząco niższa - przed rokiem kopalnie sprzedały w styczniu ponad 5,3 mln ton węgla, nieco więcej niż w tym czasie wydobyły. Na zwałach leżało wówczas ponad 2,2 mln ton węgla.

Najwyższy wzrost ilości węgla na zwałach przypada na największego krajowego producenta tego surowca - Polską Grupę Górniczą. Prezes spółki Tomasz Rogala, poproszony o skomentowanie poniedziałkowych danych ARP, powiedział dziennikarzom, że firma stabilizuje obecnie sytuację na zwałach.

"Na chwilę obecną odbiory węgla do energetyki są w miarę płynne i pilnujemy tego, żeby je utrzymać w najbliższych okresach" - powiedział Rogala, przypominając, iż w 2016 r. również wielkość zwałów węgla była wysoka, zaś rok później pojawiły się informacje o niedoborach węgla na rynku wewnętrznym.

"Poczekajmy, dajmy sobie miesiąc-dwa czasu. To nie są procesy bardzo krótkie i szybkie, by tę sytuację popytu i podaży unormować" - dodał prezes PGG. Zaznaczył, że procesy gospodarcze w przemyśle ciężkim są z reguły powolne, stąd nie da się z miesiąca na miesiąc zrównoważyć popytu i podaży.

"To nie jest miejsce do szybkich i agresywnych decyzji, a bardziej rozsądnych, przemyślanych i rozłożonych w czasie - i na tym się koncentrujemy" - dodał Rogala. Przyznał, że ciepła zima spowodowała zmniejszone zapotrzebowanie na węgiel opałowy, co z pewnością przełoży się na wyniki firmy - tym bardziej, że spadły również ceny węgla opałowego.

"Jeżeli chodzi o węgle energetyczne i ciepłownicze, na tę chwilę nie mamy lawiny wypowiedzeń, która by nam pozwalała w sposób rozsądny i racjonalny powiedzieć, że coś mocno się zmienia. Na tę chwilę umowy obowiązują. Mamy określone wyzwania dotyczące rozdysponowania tego węgla, ale nie wpłynęła na tyle duża ilość wypowiedzeń, żeby traktować to jako sytuację poważną - traktujemy to jako grę negocjacyjną" - mówił prezes PGG.

Jak podała ARP, w końcu stycznia br. kopalnie zatrudniały 83,2 tys. osób.

Jak wynika z danych Agencji, w całym ubiegłym roku polskie kopalnie wydobyły ponad 61,6 mln ton węgla kamiennego - ok. 1,8 mln ton mniej niż rok wcześniej. Sprzedaż węgla spadła rok do roku o 4,1 mln ton, do ponad 58,4 mln ton.

Fot. Pixabay License

Szansa dla węgla

Szansą na obronę węgla kamiennego jako nośnika energetycznego mogą być zawansowane technologie jego wykorzystania, związane np. ze zgazowaniem węgla lub magazynowaniem CO2 - ocenia prezes Polskiej Grupy Górniczej (PGG) Tomasz Rogala. Grupa jest największym producentem węgla w UE.

W poniedziałek w katowickiej siedzibie PGG odbyła się prezentacja raportu Międzynarodowej Agencji Energii, która prognozuje, że mimo ubiegłorocznego spadku światowego popytu na węgiel, do 2024 roku powinien on pozostać na stabilnym poziomie zbliżonym do wielkości z roku 2018. Maleć będzie natomiast popyt na węgiel w Unii Europejskiej (o ok. 5 proc. rocznie) i w Stanach Zjednoczonych (o 4 proc. co roku do 2024 r.).

"Raport MAE pokazuje konsekwentne przesuwanie się przemysłu węglowego z Europy, a już nawet także ze Stanów Zjednoczonych, do krajów azjatyckich: Chin, Indii, Indonezji. Ma to związek przede wszystkim ze wzrostem populacji i bardzo dużym rozwojem gospodarczym, przewidywanym w tamtych rejonach świata" - skomentował po prezentacji Rogala.

Podkreślił, że raport pokazuje również, iż obrona węgla w Europie, Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie polegała na wdrażaniu nowoczesnych, niskoemisyjnych technologii korzystania z tego paliwa.

"Chodziło o to, żeby technologie węglowe podnieść na wyższy poziom. To są m.in. technologie carbon capture and storage, czyli magazynowania dwutlenku węgla, które są już technologiami dojrzałymi w Kanadzie czy USA, a których niestety w Europie nie dało się wdrożyć" - tłumaczył prezes PGG.

Inną szansą dla węgla może być jego zgazowanie - zarówno na potrzeby energetyczne, jak i chemiczne. "Gazyfikowanie węgla to drugi element, który został w raporcie zasygnalizowany, zwłaszcza w przewidywaniach jeżeli chodzi o Chiny. Pytanie, czy nam uda się z tego trendu skorzystać, wyciągnąć z tego wnioski" - mówił Rogala. Wcześniej PGG również informowała o analizach dotyczących budowy instalacji zgazowania węgla na potrzeby produkcji metanolu przy jednej ze śląskich kopalń.