Powszechne wyobrażenie o kolekcjonerskich zakupach whisky mogłoby się prawdopodobnie sprowadzać do widoku szlachetnie oszlifowanej kryształowej karafki, którą wyjęto właśnie z oryginalnego lakierowanego pudełka, żeby wyeksponować wypełniającą naczynie ciecz w bursztynowym kolorze.

Odpowiedni stan zachowania markowego opakowania, podobnie jak fakt, że przylegająca do butelki etykieta jest nienaruszona, mogą mieć istotne znaczenie dla rynkowej wartości całego zestawu, jeśli tylko spełniony zostanie warunek podstawowy — sama whisky będzie na tyle wartościowa, żeby rozważane mogły być elementy dodatkowe. Inwestorom, którym takie sformułowanie wydaje się dosyć niejednoznaczne, wskazać można czasochłonną lekturę grubych poradników albo rozmowę z fachowcem, ale przed zrobieniem tych kroków warto zacząć od czynności znacznie prostszej, polegającej na przejrzeniu któregoś z internetowych, aukcyjnych katalogów.
Numery do tabeli
Najcenniejsze butelki, licytowane na zagranicznych aukcjach, nie muszą być co prawda najwłaściwszym wyznacznikiem pod względem cenowym, ale z dołączonych do zdjęć not katalogowych zaczerpnąć można trochę podstawowych wiadomości.
Przydatne będzie chociażby zauważenie zależności między spodziewaną ceną a rocznikiem i producentem, ale też zwrócenie uwagi na takie elementy, jak ilość butelek, które składają się na pozycję w katalogu, a nawet na ich pojemność. Dom aukcyjny Bonhams przewiduje na przykład, że w najbliższy piątek jako jeden obiekt zlicytowane zostaną trzy różne whisky Bowmore z 1964 r. — estymację w przedziale 22-25 tys. USD dobrze więc odczytać nie jako przewidywaną cenę każdej, ale jako cenę zestawu. Pomimo że pomyłka przy tak jaskrawym przykładzie nie wydaje się możliwa, w ofertach znaleźć można też zapisy wymagające większej uwagi, jak chociażby takie, w których obok nazwy trunku liczba butelek pojawia się tylko w nawiasie. Kolejne wartości liczbowe, których zdecydowanie nie należy pomijać, to ilość tworząca daną serię — kiedy więc natrafimy na formułę typu „bottle number 60 of 100”, będziemy mieli do czynienia z bardzo wąską serią ograniczoną do 100 kolekcjonerskich butelek. Na rynkach inwestycyjnych alkoholi niska dostępność jest dla potencjalnego wzrostu ceny bardzo istotna, kupując najnowsze serie, warto w związku z tym zwrócić uwagę, czy producent, reklamując się dekoracyjnym opakowaniem, nie sprzedaje swojego wyrobu na znacznie szerzą skalę.
Spośród wszystkich liczbowych związków najbardziej wyraźna nie jest natomiast zależność między konkretnym numerem butelki a ceną, tylko korelacja ceny i rocznika, co zostało już wielokrotnie przeliczone przez zajętych tematem analityków.
Wybierając z piątkowego katalogu pozycje o najwyższych estymacjach, nie trafimy raczej na whisky kilkunastoletnie, tylko takie, które dojrzewają już od kilku dekad, jak na przykład szacowana na 42-48 tys. USD butelka Macallana 50 YO 1928, czyli whisky destylowanej pod koniec lat 20., a zabutelkowanej w latach 80. Ograniczając się do analizy liczbowej, mamy więc do odnotowania rocznik, cenę za daną ilość butelek i obszerność serii — pozornie niewiele, ale jeśli zakładamy, że rozwiążemy zadanie,wpatrując się tylko w arkusz z tabelą, sporo ryzykujemy.
Łowca jeleni
Chcąc w pełni rozszyfrować wybrany zapis katalogowy, poza numerycznymi informacjami, warto przyjrzeć się też nie do końca jasnym określeniom typu „top shoulder”, które nie odnoszą się co prawda do niczyich ramion, tylko bardziej do części, które znajdują się poniżej szyi butelki. Jeśli więc w opisie licytowanej pozycji pojawi się na przykład sformułowanie „upper neck”, będzie oznaczało, że whisky wypełnia butelkę do poziomu wyższej części szklanej szyi, natomiast kiedy zamiast tego natrafimy na „below shoulder”, zawartość będzie się kończyła poniżej miejsca, w którym naczynie zaczyna się zwężać.
Takich poziomów wyróżnić można nawet siedem, przy czym dobrze zaznaczyć, że nazywane w ten sposób różnice nie biorą się z niestaranności podczas przelewania do butelek, ale z możliwości wyparowania części cieczy w czasie dojrzewania.
Tego typu odniesień do szyi nie stosuje się natomiast wtedy, kiedy kolekcjonerska whisky przelana jest do karafki — nie oznacza to jednak, że mamy mniej do przeczytania, bo najbardziej wyszukane kryształy również są szczegółowo opisywane. Prostym przykładem z piątkowej aukcji może być chociażby whisky Dalmore z 1951, przy której odnajdziemy informację, że przelana została do jednej z 20 kryształowych karafek z korkiem, a całość opakowana jest przy tym w oryginalną skrzynkę z ciemnego drewna. Z inwestycyjnego punktu widzenia opis naczynia warto krótko rozwinąć o wzmiankę o porożu, bo nawet jeśli nie zamierzamy licytować kilkudziesięcioletniej single malt na aukcji, ale wolimy zainwestować w butelkę z limitowanej, ale młodszej serii, nie zabłądzimy — wbrew pozorom — pozostając na tropie jelenia.
Tereny, na których odbywa się produkcja Dalmore, miały być w XIII wieku przyznane szkockiemu klanowi Mackenzie przez króla, w zamian za ocalenie go przed szarżującym po lesie samcem tego gatunku, dlatego na wystawionej karafce znajduje się srebrny emblemat przedstawiający jelenia — precyzyjnie, nie w całości, ale od najwyższego poziomu jeleniej szyi — upper neck — w górę do rogów.