Rosnące prawdopodobieństwo wybuchu wojny w dalszym ciągu podbija ceny paliw. Wczoraj na londyńskiej giełdzie ropa zdrożała do najwyższego poziomu od dwóch i pół roku. W poniedziałek notowania baryłki tego surowca wzrosły o 1,3 proc., do 34,55 USD. W Nowym Jorku cena ropy skoczyła o 0,9 proc., do 38,11 USD za baryłkę.
Zdaniem krajowych ekspertów, po wybuchu wojny na Bliskim Wschodzie ceny ropy mogą wzrosnąć nawet do poziomu 60-70 USD za baryłkę. Tak zdecydowana reakcja zagranicznych rynków może spowodować, że w kraju ceny benzyn przekroczą poziom 4 zł za litr, a oleju napędowego — 3,5 zł. Analitycy oceniają, że w momencie wybuchu wojny Irak wstrzyma eksport ropy, a Kuwejt zamknie pola naftowe i nie będzie wydobywał tego surowca. Rodzimi specjaliści podkreślają, że Polska powinna mieć zapasy paliw na 58 dni. Tymczasem na koniec 2002 r. zgromadziliśmy zapasy wystarczające na 50 dni. Dziś przedstawiciele OPEC będą zastanawiali się nad możliwością zwiększenia wydobycia ropy w momencie wybuchu wojny.