Rozwiązanie na niepewne czasy

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2013-02-25 00:00

Zatory płatnicze sprzyjają popularności kredytu w rachunku bieżącym

Po kredyt w rachunku bieżącym coraz chętniej sięgają nie tylko biznesowi giganci, ale także małe i średnie przedsiębiorstwa.

— Może on odegrać rolę bufora między opóźniającymi się z zapłatą odbiorcami a oczekującymi terminowego regulowania zobowiązań dostawcami. Dzięki temu przedsiębiorca będzie w stanie utrzymać zaufanie oraz dotychczasowe warunki współpracy ze swoimi dostawcami, a tym samym problemy dotykające jego odbiorców nie dotkną jego samego — twierdzi Joanna Scherer, menedżer produktu w zespole ds. rozwoju produktów MŚP i mikrofirm BNP Paribas Bank Polska.

Według Agaty Chrzanowskiej, dyrektor marketingu bankowości hipotecznej w Banku Millennium, do skorzystania z kredytu w rachunku bieżącym skłaniają przedsiębiorców nie tylko zobowiązania wobec klientów.

— Prowadzenie małego biznesu wiąże się także z koniecznością terminowego regulowania płatności w ZUS czy US, co często przyczynia się do utraty płynności finansowej firmy — twierdzi Agata Chrzanowska.

Zdaniem ekspertów, popularność kredytu w rachunku wynika także z jego specyfiki.

— Uzyskany kapitał firma może przeznaczyć na dowolny cel związany z jej bieżącą działalnością bez konieczności precyzyjnego określania przedmiotu finansowania czy przedstawiania dokumentów potwierdzających konkretny zakup. Poza tym, kredyt daje możliwość wielokrotnego zadłużaniasię do kwoty przyznanego limitu w całym okresie kredytowania, a bieżące wpływy na rachunek firmowy zmniejszają aktualne saldo zadłużenia — tłumaczy Joanna Scherer. Dzięki temu, że kredyt udzielany jest zwykle na długi okres — np. w BNP Paribas Banku Polska jest to 10 lat — klient załatwia większość formalności tylko raz.

— Jeśli sytuacja finansowa kredytobiorcy nie uległa pogorszeniu i wywiązywał się z warunków umowy, finansowanie odnawia się automatycznie co 12 miesięcy — dodaje ekspertka BNP Paribas Banku Polska.

Wymagania formalne

Przyznając kredyt, banki biorą pod uwagę przede wszystkim wpływy na rachunek firmowy klienta, jednak to, jak bardzo go prześwietlą, zależy zwykle od wielkości finansowania.

— Kredyt do 50 tys. zł klient może zaciągnąć bez wychodzenia z domu. Umowę z bankiem zawiera elektronicznie, akceptując ją kodem SMS w serwisie transakcyjnym banku. Żadnych dokumentów, zaświadczeń i zabezpieczeń nie wymagamy od niego także w przypadku finansowania do 100 tys. zł, a ofertę przedstawiamy po określeniu ryzyka kredytowego i zachowania klienta wobec banku — tłumaczy Jacek Kalista, kierujący wydziałem kredytów niezabezpieczonych dla firm mBanku i MultiBanku.

O zdolności kredytowej klientów ubiegających się o finansowanie w wysokości do 500 tys. zł obydwa banki decydują na podstawie tzw. analizy dochodowo-obrotowej, podczas której oceniają sytuację finansową firmy i poziom obrotów na jej rachunkach.

— Także i w tym przypadku nie wymagamy jednak zabezpieczeń — dodaje Jacek Kalista. Wymagają ich natomiast inne banki. Mogą one przybrać formę poręczenia, weksla lub ubezpieczenia na życie — W przypadku większych firm wachlarz zabezpieczeń akceptowanych przez instytucje finansowe jest zwykle szeroki, natomiast dla mniejszych podmiotów bywa ograniczony — twierdzi Joanna Scherer.

Preferencyjne warunki

Przedsiębiorcom, zainteresowanym kredytem w rachunku bieżącym eksperci radzą w pierwszej kolejności zgłosić się do banku, który stale ich obsługuje.

— Jeśli dotychczasowa współpraca układała się dobrze, zwykle mogą liczyć na szybszą decyzję kredytową, lepsze warunki i uproszczone procedury przyznawania finansowania — tłumaczy Jacek Kalista. Warto także pamiętać, że kredyt w rachunku nie jest zarezerwowany dla klientów z długą historią korzystania z usług danej instytucji finansowej.

— Jeśli chcą ubiegać się o kredyt nie w swoim banku, limit można określić na podstawie historii rachunku w poprzedniej instytucji finansującej— mówi Joanna Scherer. Przekonuje także, że wbrew pozorom banki nie zaostrzyły polityki kredytowej.

— Mniejsza liczba kredytów w czasach spowolnienia gospodarczego wynika głównie z tego, że coraz więcej firm traci zdolność do spłaty zobowiązań. Wymagania stawiane im przez instytucje finansowe się nie zmieniają — dodaje specjalistka BNP Paribas Banku Polska.

OKIEM PRAKTYKA

Zatory hamują gospodarkę

ADAM ŁĄCKI

prezes Krajowego Rejestru Długów

Jak wynika z badania „Portfel Polskich Przedsiębiorców”, przeprowadzonego w styczniu 2013 r. przez KRD, aż 25,5 proc. firm ma problemy z egzekwowaniem należności. Najlepiej radzą sobie z nim przedsiębiorstwa z sektora finansowego. Do rosnących trudności ze ściąganiem długów przyznaje się tylko 13,7 proc. z nich. W branży telekomunikacyjnej odsetek ten sięgnął już 25 proc. Nielepsze portfele należności mają firmy budowlane, co jest odzwierciedleniem bardzo złej sytuacji w całej branży. W ostatnim kwartale z 3 miesięcy i 24 dni do 4 miesięcy i 9 dni wydłużył się także średni okres przeterminowania zaległych faktur. Najdłużej, bo aż 5 miesięcy i 24, dni czekają na pieniądze firmy z sektora finansowego. Mimo rozwiniętych narzędzi windykacyjnych, a także skutecznej weryfikacji klientów, prawdopodobieństwo, że dłużnicy w ogóle nie spłacą należności, jest tutaj znacznie większe niż w przypadku innych branż.