Czy Remigiusz Nawrat z PKO TFI, Róbert Bohynik z NN Investment Partners TFI i Jacek Babiński z Pekao TFI mają odpowiednie kompetencje, by piastować stanowiska członków zarządów TFI, nadzorujących podejmowanie decyzji inwestycyjnych? To pytanie wcale nie jest tak dziwne, jak w pierwszym odruchu mogłoby się wydawać. Do końca maja 2021 r. przekonać do obsady stanowisk Komisję Nadzoru Finansowego (KNF) będą musiały nie tylko trzy największe detaliczne TFI. Z podobnym wyzwaniem będzie się musiało zmierzyć każde towarzystwo.
- Przepisy dotyczące funduszy inwestycyjnych upodobniły się do regulacji od dawna obowiązujących w sektorze bankowym i ubezpieczeniowym – przyznaje reprezentant firm zarządzających aktywami.
Stało się to już w końcówce 2019 r. Nowelizacja ustawy o ofercie publicznej wprowadziła do ustawy o funduszach inwestycyjnych obowiązek wskazania w zarządach TFI osób odpowiedzialnych za podejmowanie decyzji inwestycyjnych i nadzorujących system zarządzania ryzykiem. Jednocześnie nałożono na TFI obowiązek uzyskania zgody KNF na powołanie kogoś na każde z tych stanowisk. Jako że nie można ich ze sobą łączyć, a prezes TFI nie będzie mógł równocześnie odpowiadać za zarządzanie ryzykiem, każde TFI musi uzyskać glejt KNF dla dwóch członków zarządu. Tak jak dotychczas – i w przeciwieństwie do banków – TFI będą mogły bez oglądania się na KNF powoływać prezesów.
Statystycznie jeden dziennie
Z danych Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami oraz Analiz Online wynika, że działalność detaliczną prowadzi około 30 TFI. Oznacza to poddanie się weryfikacji przez 60 osób. Na liście KNF jest jednak 65 TFI, co zwiększa liczbę weryfikowanych menedżerów do 130.
Termin weryfikacji mija z końcem maja 2021 r. Biorąc pod uwagę, że nikt nie otrzymał dotychczas akceptacji KNF, oznacza to, że w każdym dniu roboczym do końca maja nadzór powinien weryfikować średnio jedną osobę (w praktyce decyzje będą się zapewne kumulować po kilka dziennie). Może się przy tym okazać, że do ścisłego kierownictwa TFI trafią zupełnie nowi ludzie. Pekao TFI ma np. dwuosobowy zarząd. Wiceprezes odpowiada za inwestycje, a prezes za zarządzanie ryzykiem. To ostatnie będzie się musiało zmienić.
Oczekiwanie na rozporządzenie
TFI miały 1,5 roku na dostosowanie się do nowych przepisów. To właśnie okres przejściowy mija z końcem maja 2021 r. Dlaczego zatem żaden z menedżerów nie dostał dotychczas akceptacji KNF? Odpowiedź jest banalna. Nie było przepisów wykonawczych do znowelizowanej ustawy. Stosowane rozporządzenie ministra finansów, funduszy i polityki regionalnej pojawiło się w Dzienniku Ustaw dopiero w ostatni weekend listopada 2020 r.
- Zamiast uzupełnić wcześniejsze rozporządzenie o niezbędne elementy, ustawodawca zachował się dość ambitnie i zmienił całe rozporządzenie. Oprócz kwestii dotyczących dwóch członków zarządu, dość rygorystycznie określił np. kompetencje inspektora nadzoru. W związku z tym uwag na etapie konsultacji społecznych było więcej i trwały one dłużej – tłumaczy osoba zaznajomiona z sytuacją.
Przeciągające się prace nad aktem wykonawczym nie oznaczają jednak, że TFI czekały z założonymi rękami. Pokaźna ich liczba złożyła w KNF stosowne wnioski dotyczące swojego kierownictwa, tyle że ze względu na brak rozporządzenia nadzór wstrzymywał się z ich rozpatrywaniem.
- Dotychczas do UKNF wpłynęło 59 wniosków o powołanie członka zarządu nadzorującego system zarządzania ryzykiem w TFI oraz o powołanie członka zarządu nadzorującego podejmowanie decyzji inwestycyjnych dotyczących portfeli inwestycyjnych funduszy zarządzanych przez towarzystwo lub portfeli, w skład których wchodzi jeden lub większa liczba instrumentów finansowych, zarządzanych przez TFI – informuje Jacek Barszczewski, rzecznik KNF.