W kampanii 2024/2025 krajowi producenci wytworzyli ponad 2,5 mln ton cukru, czyli najwięcej w historii. W nowym sezonie jednak raczej tego rekordu nie pobiją. Ceny cukru spadły o niemal połowę, rolnicy ograniczają zasiewy, a koncerny donoszą o zmniejszeniu produkcji. Lista powodów jest długa, ale głównym są oczywiście pieniądze. A raczej ich brak.
Buraki cukrowe uprawia w Polsce około 26 tys. plantatorów, którzy w ostatnim sezonie obsiali nimi łącznie ponad 270 tys. hektarów. Za produkcję cukru odpowiadają zaś cztery firmy, które mają w sumie 17 cukrowni. Największą jest państwowa Krajowa Grupa Spożywcza (KGS), która dysponuje siedmioma zakładami, Pfeifer & Langen Polska i Südzucker Polska mają po cztery, a Nordzucker Polska – dwa. Między nimi rozgrywa się nieustająca batalia o plantatorów i rynkowe udziały, przy czym to państwowy gigant ustala warunki gry.
Trzy lata temu KGS znacząco podniosła ceny skupu buraków cukrowych. Według obserwatorów rynku była to reakcja polityczna na wzrost cen cukru. Rentowność upraw wystrzeliła, ale szybko zaczęły rosnąć także ceny środków produkcji: nasion, nawozów, maszyn. Koszty uprawy poszły w górę o 50 proc., a inflacja dołożyła swoje w przetwórstwie, zwłaszcza w koszcie energii i wynagrodzeń. Tymczasem ceny cukru zaczęły spadać. Racjonalne wydawałoby się dostosowanie cen skupu buraków, ale – jak słyszymy w branży – KGS tego nie robi w obawie przed protestami rolników.
KGS w kampanii 2024/2025 oferuje plantatorom minimalnie 32,5 EUR za tonę buraków. Choć to stawka niższa niż 46,5 EUR proponowane w poprzednim sezonie, to wciąż najwyższa na rynku. Pfeifer & Langen i Nordzucker ustaliły minimalną cenę gwarantowaną na 30 EUR, a Südzucker – 28 EUR.
Obserwatorzy rynku uważają, że stawka oferowana przez KGS oznacza, że wyprodukowanie kilograma cukru będzie kosztowało koncern więcej, niż rynek jest gotów za niego zapłacić, więc każdy sprzedany kilogram przyniesie stratę. Wskazują także, że agresywna strategia cenowa KGS może okazać się zgubna nie tylko dla konkurencji, ale i samej grupy. Nie bez podstaw. Państwowy gigant spodziewa się w nowym sezonie ponad 600 mln zł straty netto, o czym poinformował w oficjalnym sprawozdaniu.
Branża argumentuje też jednak, że dla KGS zysk nigdy nie był fetyszem. Spółka miała przecież nie tyle zarabiać, co wprowadzać stabilność – wspierać rolników, dbać o bezpieczeństwo żywnościowe kraju i podtrzymywać konkurencyjność polskiego sektora na arenie globalnej. Jak te cele realizuje w praktyce – można się spierać. Faktem jest natomiast, że prognozowana potężna strata KGS budzi niepokój w całym sektorze.
– Polityka KGS wymusza na innych producentach dostosowanie się do zaniżonych cen. Wielu sprzedaje cukier poniżej progu rentowności, co zagraża stabilności rynku – mówi jeden z rozmówców.
Padają oskarżenia o stosowanie praktyk, które mogą być uznane za czyny nieuczciwej konkurencji. Mówi się też, że jeśli KGS nie zacznie działać zgodnie z regułami rynku, sektor czeka fala wycofywania się plantatorów, upadłości i dalsza destabilizacja.
Na globalnym rynku cukru karty rozdaje Brazylia – największy producent na świecie. Uprawiana tam trzcina cukrowa jest wykorzystywana również do produkcji etanolu. Przy taniejącej obecnie ropie większa część surowca trafia do produkcji cukru. Dodatkowo słabnący real brazylijski sprzyja eksportowi, zwiększając podaż na światowych rynkach. To przekłada się na spadki cen, również w Polsce.