Po ponad roku prac nad zmianami prawnymi, które mają na celu zwiększenie mocy energetyki wiatrowej, rząd zaakceptował projekt nowelizacji ustawy, która zmniejsza minimalną odległość wiatraków od zabudowań z 700 do 500 metrów .
– Energia z wiatru to jedno z najtańszych źródeł energii, które możemy mieć dziś w Polsce. Jeżeli chcemy, by obywatele mieli niższe rachunki za energię elektryczną, musimy mieć więcej energii odnawialnej, w tym energii z wiatru. Ale to też ustawa poprawiająca nasze bezpieczeństwo energetyczne – mówi Paulina Hennig-Kloska, ministra klimatu i środowiska, uzasadniając potrzebę wprowadzenia nowelizacji.
Na dowód tego, jak korzystnie cenowo wypada energia z wiatru, szefowa resortu klimatu przytoczyła dane Agencji Rynku Energii za trzy kwartały 2024 r. Według nich cena energii z wiatru na lądzie wynosiła 316 zł/MWh, natomiast z węgla kamiennego 861,7 zł/MWh. Po odjęciu opodatkowania i opłat cena wynosiła odpowiednio 192 zł/MWh i 441 MWh.
Od zasady 500 metrów będą wyjątki. Odległość wiatraków od parków narodowych będzie musiała wynosić minimum 1500 m, a od niektórych obszarów Natura 2000 - 500 m. Odległość między elektrownią wiatrową a drogą krajową została ustalona na równowartość wysokości elektrowni.
Ograniczenie odległości elektrowni wiatrowych od zabudowań wprowadził w 2016 r. rząd Zjednoczonej Prawicy. Ustalono wtedy tak zwaną zasadę 10h, czyli odległości wynoszącej dziesięciokrotność wysokości turbiny wiatrowej. Branża przez lata zabiegała o jej liberalizację. W 2023 r. uchwalono nowelizację ustawy, ale odległość ustalono nie na 500 m - jak pierwotnie zakładał projekt - tylko na 700 m.
Wzrost potencjału
– Co ta ustawa ma dać? Chcielibyśmy w pięć lat podwoić energię z wiatru na lądzie, teraz mamy 10 GW w energetyce wiatrowej na lądzie, a za pięć lat chcielibyśmy mieć 20 GW – mówi ministra klimatu i środowiska.
Rząd podaje, że sama zmiana minimalnej odległości powinna przyczynić się do wzrostu zainstalowanej mocy nawet o 6 GW do 2030 r. Natomiast według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), zmiana ta pozwoli osiągnąć w Polsce ok. 41 GW mocy w lądowej energetyce wiatrowej do 2040 r. Według najnowszych danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych moc wiatraków zainstalowanych dziś w Polsce to 10,85 GW. Wzrost mocy może także wynikać z wprowadzenia nowych zasad dotyczących instalowania nowych wiatraków na istniejących farmach, w ramach tak zwanego repoweringu.
Ułatwienie modernizacji
Rząd przewiduje, że pierwsze turbiny wiatrowe, które powstały w Polsce ok. 2005 r., będą niebawem demontowane. By ułatwić proces modernizacji farm, w projekcie przewidziano m.in. obniżenie opłaty za przyłączenie do sieci i krótsze terminy wydania warunków przyłączenia.
– Upraszczamy zasady modernizacji istniejących wiatraków, by mniej wydajne technologie zamienić na bardziej wydajne. Inwestorzy będą mogli je wymieniać w uproszczonej, ale bezpiecznej procedurze – mówi Paulina Hennig-Kloska.
Resort klimatu spodziewa się, że dzięki nowej wersji ustawy proces inwestycji w nowe elektrownie wiatrowe skróci się do 3-5 lat z wcześniejszych 5-7 lat. W przypadku repoweringu proces ma teraz zajmować 2,5 roku zamiast pięciu lat.
Pozytywny odbiór
Branża jest zadowolona z przyjętych przez rząd zmian i czeka na dalszy ciąg.
– Liczymy, że te wiatraki, które już miały przygotowane plany zagospodarowania przestrzennego i decyzje środowiskowe w przeszłości, będą mogły zostać zbudowane w ciągu 2-3 lat – mówi Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.
Jego zdaniem ostateczne efekty zależą od tempa procesu legislacyjnego, a później - wydawania pozwoleń dla budowanych wiatraków. Entuzjastycznie ocenia też wprowadzenie przepisów ułatwiających modernizację istniejących farm.
– Repowering umożliwi prawie trzykrotne zwiększenie ilości energii produkowanej z wiatru, przy jednoczesnym spadku liczby turbin o jedną czwartą. Sektor wiatrowy doświadcza przełomu technologicznego, dzięki któremu turbiny wiatrowe stają się bardziej wydajne – dodaje Janusz Gajowiecki.