Inwestorzy na rynku ropy naftowej w ostatnim czasie na nowo zaczęli zwracać uwagę na pesymistyczne doniesienia z globalnej gospodarki. Chodzi tutaj przede wszystkim o kolejne restrykcje wprowadzone głównie w krajach europejskich, które niewątpliwie będą przekładać się na popyt na paliwa. Jeszcze w poprzednim roku mało kto wierzył w to, że druga czy trzecia fala pandemii mocno uderzy w globalną gospodarkę – jednak ten scenariusz się ziścił. Warto jednak pamiętać także o tym, że pojawiają się również pozytywne akcenty, jak np. szybkie tempo szczepień w niektórych krajach.
Tymczasem dzisiaj pojawiły się ciekawe informacje dotyczące importu ropy naftowej przez Chiny. Okazuje się, że w okresie styczeń-luty 2021 r. import ropy naftowej do Chin z Omanu wzrósł o 30% w ujęciu rdr, a import ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich aż o 61%. Zwyżka ta wynikała przede wszystkim z mniejszej dostępności irańskiej ropy naftowej, jak również w pewnym stopniu także ograniczeń produkcji wprowadzonych przez Arabię Saudyjską w bieżącym roku.
Niemniej, Saudyjczycy nie składają broni. Kraj ten świadomie zmniejszył wydobycie ropy naftowej na początku bieżącego roku w celu wspierania cen tego surowca na globalnym rynku – ale nie zmienia to faktu, że i tak pozostaje on największym dostawcą ropy do Chin. W minioną niedzielę prezes SaudiAramco zapewniał nawet, że dla jego firmy jednym z priorytetów jest bezpieczeństwo energetyczne Chin w ciągu najbliższych 50 lat.