Alior Bank – Odejście Wojciecha Sobieraja wisiało w powietrzu, ale styl, w jakim to się stało, nie świadczy najlepiej albo o prezesie, albo o największym akcjonariuszy. Wydaje się, że przekazanie sterów w takiej instytucji powinno przebiegać w spokojniejszy sposób. Kurs spadł w sumie około 10 proc. Po spadku wycena wydaje się jednak interesująca na tle innych podmiotów z branży, biorąc pod uwagę wyniki i wskaźniki. Pytanie, kto po Sobieraju i czy odchodzący prezes zabierze ze sobą jakichś menedżerów?
Historycznie w takich sytuacjach pierwsza reakcja rynku jest nerwowa, ale później wszystko rozchodzi się po kościach. Tak było np. z Andrzejem Klesykiem, kiedy odszedł z PZU. Przyszli nowi na jego miejsce, a kurs odbił w ostatnich miesiącach o 80 proc.
JSW – Po wynikach za pierwszy kwartał kurs zareagował pozytywnie, ale zarząd powiedział na spotkaniu, że nie ma wielkich szans na zawężenie różnicy między cenami po jakich węgiel sprzedaje JSW a benchmarkami. Tymczasem właśnie takie scenariusz zakładali analitycy.
Niezależnie od tego JSW jest jedną z najtańszych spółek na warszawskiej giełdzie i praktycznie nie ma już zadłużenia. Sytuacja zmieniła się diametralnie w półtora roku. Firma musi teraz inwestować, by odbudować front górniczy.
W przypadku takich spółek kiedy jest źle, to kursy akcji są bardzo niskie, a zarządy mają tendencję do tego, by wyciągać rękę do państwa po pomoc. Natomiast jak jest dobrze, to kurs rośnie kilkukrotnie, ale okazuje się, że akcjonariusze nie mają z tego niewiele lub zgoła nic z dywidend, a ręce zaczynają wyciągać górnicy.
Producenci gier – CD Projekt rozpalił inwestorów, ci zaczęli sięgać po spółki mniejsze, ich notowania widowiskowo rosły, a w niektórych przypadkach zwyżka była 10-krotna. Po niezbyt udanej premierze gry CI Games nastąpiło zdrowe otrzeźwienie i patrzenie na sektor przez fundamenty, a nie tylko oczekiwania.
Wycena CD Projektu nie jest ani wysoka, ani niska. Inwestorzy będą czekali na informacje o wynikach „Gwinta”, a w perspektywie 2019-2020 – na debiut „Cyberpunka”, gry która ma być większa niż „Wiedźmin”.
Sytuacja innych producentów jest zdecydowanie bardziej złożona, każdą trzeba analizować jako odrębny projekt. Sam nie gram w gry, nie jestem w stanie sprawdzić produktów na sobie. Nie jest to łatwe, by wyłuskać tych, którzy osiągną kapitalizację rzędu 1 mld zł. Wyzwaniem może być czarny PR w Internecie, z tym polskie spółki się nie mierzyły. Zawsze warto patrzeć przez pryzmat wycen – jeśli akcje są wyceniane na poziomie piętnasto- i więcej krotności spodziewanych zysków, to chyba jest to za dużo.
Jeśli chodzi o CI Games, to analitycy rozbudzili oczekiwania inwestorów do granic możliwości, pojawiały się prognozy, że spółka osiągnie 100 mln zł zysku netto w 2017 r., a firma miała kapitalizację na poziomie 400 mln zł. Łatwo wtedy o wpadkę i tak duży spadek notowań. Zarząd musi popracować nad budową zaufania i nad tym, by inwestorzy odzyskali wiarę w rozwój firmy. To wymaga czasu i męskich decyzji.
Co myśli Sebastian Buczek o kilkunastu innych spółkach i giełdowych branżach? Czytaj w najbliższą środę w "Pulsie Biznesu".