Chcesz być na bieżąco z informacjami na temat Getbacku? Zapisz się na nasz darmowy newsletter.

Koncepcję spółki poparła już rada wierzycieli. Zarówno zarządowi, jak i radzie chodzi o to, by w trakcie głosowania nad układem leżały na stole dwie zasadniczo różne propozycje układu. Już teraz w grze są trzy, ale różnią się w zasadzie kwotą, jaką obligatariusze dostaną gotówką — czy będzie to 31 czy 50,5 proc. Wszystkie zakładają przy tym wypłaty przez 8 lat. Zarząd spółki uważa przy tym, że spłata gotówką 50 proc. zobowiązań jest nierealna i zapowiedział dymisję, jeśli wariant zgłoszony przez radę wierzycieli lub kuratora zostanie przyjęty. Propozycje inwestorów, jakie wpłynęły do spółki sprawiają, że sam zarząd GetBacku chce przygotować dwie propozycje. Do obecnej (ewentualnie lekko zmodyfikowanej), opartej na wieloletnich, niewielkich wypłatach zamierza dodać wariant z jedną stosunkowo dużą i szybką wypłatą połączoną z faktycznym zakończeniem działalności windykacyjnej przez GetBack.
To, czy wierzyciele dostaną wybór, zależy wyłącznie od decyzji sędziego-komisarza Jarosława Mądrego. Sędzia dał już do zrozumienia, że skoro cała sprawa toczy się w formule przyśpieszonego postępowania układowego, to nie może być przeciągana, a to oznaczałoby, że do głosowania powinno dojść 9 października 2018. Z drugiej jednak strony całe postępowanie układowe toczy się z myślą o wierzycielach. Trudno to przesądzać, ale nie można też wykluczyć, że większość z nich może być zainteresowana propozycją, która dopiero pojawia się na horyzoncie.
Wariant obecny:
GetBack dalej windykuje. Może pod innym szyldem
Zakładając, że przegłosowany zostanie obecny wariant układu proponowanego przez zarząd spółki, obligatariusze w ciągu ośmiu lat otrzymają gotówką 31 proc. wartości nominalnej posiadanych obligacji. Wypłaty będą odbywać się co kwartał. Ich podstawą będzie 2,3 mld zł. Według najświeższych danych, na tyle spółka szacuje spłaty gotówkowe ze swoich portfeli do 2028 r. Teoretycznie pozwalałoby to na większe zaspokojenie wierzycieli, ale należy pamiętać, że aby prowadzić windykację GetBack musi działać jak normalna firma. Musi więc oderwać się od tego, co robił poprzedni zarząd i obecnego wizerunku.
— Do końca 2018 r. nie mamy planu odświeżania marki, ale zastanawiamy się, czy jesteśmy w stanie stworzyć nową markę — mówi Przemysław Dąbrowski, prezes GetBacku.
Chodzi na przykład o to, że ludzie nie chcą przychodzić do pracy, gdy słyszą obecną nazwę.
— Obecnie nie dysponujemy tak dużymi zasobami ludzkimi, by obsługiwać sprawy, które mamy w portfelach. Dlatego chcielibyśmy podzielić sie pracą z naszymi konkurentami jako współserwiserami. Nie ukrywam też, że jest to oczekiwanie banków i innych podmiotów zabezpieczonych na portfelach — informuje Marcin Tokarek, członek zarządu GetBacku.
Według niego spółka ma pewne atuty.
— Mamy całkiem spory portfel kredytów hipotecznych. Dostrzegamy w nim spory potencjał, ale poprzedni zarząd robiąc tzw. rolki zapomniał o przepisywaniu hipotek. Zanim więc zaczniemy pracę nad tą częścią portfela, musimy zwrócić się do TFI o przepisanie hipotek — informuje Marcin Tokarek.
Nade wszystko GetBack musi jednak zwiększyć efektywność.
— Swoimi działaniami w ostatnich dwóch latach GetBack wymusił na konkurentach restrukturyzację kosztową. Sam musi jej dokonać teraz — zaznacza Marcin Tokarek.
GetBack działał na pograniczu piramidy finansowej. By prowadzić normalny biznes, płacić rachunki i pensje oraz realizować układ musi zwiększyć efektywność. Obecnie spółka generuje ponad 20 mln zł odzysków miesięcznie. Nawet warunki układu zaproponowane przez zarząd wymagają, by było to 40 mln zł lub więcej. Inaczej spółka nie będzie w stanie płacić półrocznych rat wierzycielom, którzy zarazem staną się jej właścicielami. Każda z trzech znanych obecnie propozycji układu zakłada bowiem konwersję części długu na akcje. Obecni wierzyciele mają stanowić nie mniej niż 92 proc. w nowym akcjonariacie. Wydaje się jednak, że bez kolejnych zmian w akcjonariacie, wartość tych akcji może nigdy nie przekroczyć proponowanych w propozycjach układowych 5 groszy.
— Zakładamy, że w ciągu najbliższych lat cały wolny cash flow poszedłby na spłaty wierzycieli. Zyski miesięczne będą niskie w przyszłym roku i spółka miałaby ujemne albo bardzo małe kapitały. Będzie bardzo ciężko w kolejnych latach pozyskać pieniądze na zakup nowych portfeli — przyznaje Przemysław Dąbrowski.
Wariant z inwestorem:
Szybkie pieniądze i wydmuszka do sporów prawnych
Wariant oparty na propozycjach trzech inwestorów, które wpłynęły do spółki sprowadza się do tego, że któryś z nich nabędzie trzon polskich aktywów GetBacku. Windykator przekształci się w wehikuł do prowadzenia sporów prawnych.
— Jeżeli transakcja z inwestorem zostanie zamknięta, to ze spółki zostanie tylko część roszczeniowa, bo portfele, w których byliśmy współinwestorem, mają bardzo małą wartość — informuje Przemysław Dąbrowski, prezes GetBacku.
Innymi słowy GetBack sprzeda portfele, które należą do niego w 100 proc. Bilansowo wycenia je na 1,3 mld zł. Te z funduszy, w których byli inni inwestorzy nie zostaną objęte transakcją. Zupełnie osobno będą sprzedawane aktywa zagraniczne — w Hiszpanii, Bułagrii i Rumunii. Działalność na tamtych rynkach nie przystaje jednak zupełnie do tego co będzie sprzedawane w Polsce.
— Inwestorzy zaproponowali nam oferty o różnej strukturze prawnej. Jest to zakup zorganizowanej części przedsiębiorstwa, zakup aktywów i platformy IT, przez różne podmioty będące w zasadzie jednym inwestorem. Jest też wariant pre-pack — ujawnia Przemysław Dąbrowski.
Podkreśla, że wszyscy inwestorzy są wiarygodni finansowo. Mieli też bezpośredni dostęp do danych o portfelach GetBacku, więc ich propozycje bazują na własnych wycenach aktywów. To powoduje, że są wiążące, ale nie w nieskończoność.
— Te oferty są wiążące, ale one oczywiście wymagają dalszych prac po stronie spółki i inwestorów. Nie jest tak, że mamy gotowe umowy. Naszym zdaniem te oferty są na tyle atrakcyjne, że stanowią atrakcyjną alternatywę dla obecnie istniejących propozycji układowych — mówi Przemysław Dąbrowski.
Atrakcyjność ofert inwestorów to wypadkowa kwot, jakie są gotowi zapłacić i czasu w jakim może dojść do transakcji.
— Nie mówię, że w tym wariancie wierzyciele otrzymają więcej lub mniej niż w obecnej propozycji układowej spółki, ale jak porównam kwotę i czas, to są to propozycje atrakcyjne. Na pewno nie są to kwoty na poziomie wyceny upadłościowej. Dlatego wierzyciele zabezpieczeni mają dodatkowy argument, by zgodzić się na ewentualną redukcję naszych zobowiązań. W tym wariancie szybko powinna nastąpić spłata również wierzycieli zabezpieczonych, a więc odchodzi im ryzyko utraty wartości zabezpieczeń w wyniku wstrzymania serwisowania portfeli — wyjaśnia Przemysław Dąbrowski.
Według niego transakcja powinna być sfinalizowana relatywnie szybko, czyli w ciągu roku, góra półtora.
— To co ma się wydarzyć do grudnia, to wynegocjowanie kompletnej umowy z inwestorem. By wierzyciele mieli pewność jej realizacji, będzie w niej wbudowany mechanizm wpłaty na rachunek escrow. Zakładamy, że jeśli ten wariant układu zostanie przyjęty to inwestor, który wpłaci pieniądze na rachunek escrow szybko przejdzie do finalizacji transakcji. Powinno to nastąpić w ciągu 2-4 miesięcy od uprawomocnienia się układu — prognozuje Przemysław Dąbrowski.
WSZYSTKO O GETBACKU SPRAWDŹ NA: www.pb.pl/temat/getback