Na początku marca mają zostać przedstawione ustalenia zespołu roboczego ds. harmonogramu notowań, który powołała Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW) wspólnie z domami maklerskimi. Te ostatnie oczekują powrotu do harmonogramu notowań sprzed 2011 r., czyli skrócenia sesji o godzinę.

Z naszych informacji wynika, że GPW sugeruje, że jest w stanie zaakceptować skrócenie sesji o pół godziny.
— Ci sami traderzy w Londynie są przypisani do wszystkich rynków naszego regionu, czyli Warszawy, Budapesztu, Pragi i Istambułu. Giełda w Warszawie pracuje zdecydowanie najdłużej. Giełdy czeska i turecka kończą pracę o 16.30, giełda węgierska o 17.05. Skrócenie sesji o pół godziny niwelowałoby więc w dużej części różnicę w czasie pracy naszej giełdy i innych parkietów regionu. Byłoby dobrze przyjęte nie tylko w lokalnym środowisku,ale również w Londynie, choć oczywiście wszyscy woleliby skrócenie sesji do 16.30. Z tego, co wiem, nawet te pół godziny było jednak raczej luźną uwagą, która padła na spotkaniu zespołu, niż konkretną propozycją — mówi przedstawiciel branży maklerskiej, pragnący zachować anonimowość.
— To zgniły kompromis. Albo się jest w ciąży, albo nie. Albo decyzja o wydłużeniu sesji była dobra, albo nie. A dobra nie była. Przyniosła wzrost kosztów bez wzrostu obrotów — komentuje przedstawiciel innego domu maklerskiego.
Inną propozycją GPW, która miała paść na zebraniu zespołu, jest wynajęcie renomowanej firmy konsultingowej, która zbadałaby wpływ wydłużenia sesji na obroty.
— Jeśli giełda chce, to niech zleci takie badanie. Ale niech sama za nie zapłaci — mówi przedstawiciel domów maklerskich. Brokerzy już zrobili podobną analizę. Okazało się, że przed 2011 r. do godz. 10:30 przyjmowały od klientów około 35 proc. zleceń, kolejne 15 proc. w ostatniej godzinie handlu. Pozostałe 50 proc. obrotu przypadało na środek sesji.
Po wydłużeniu sesji struktura nie uległa zmianie. Zdaniem brokerów, nie ma więc znaczenia to, czy środek sesji będzie trwał 5, 6 czy 10 godzin. Obroty się przez to nie zwiększają, natomiast im dłuższy okres między otwarciem a zamknięciem sesji, tym handel staje się w nim mniej intensywny, a koszty działania biur maklerskich wyższe. I właśnie koszty odstręczają je od zlecania następnych badań.
— Nie ma to większego sensu. Taka analiza trwa i kosztuje, a nigdzie nie jest powiedziane, że wynikające z niej konkluzje zostaną zaakceptowane przez obie strony — mówi osoba znająca sprawę.
Z naszych informacji wynika też, że GPW chce zlecić badanie sondażowe inwestorów indywidualnych dotyczące czasu trwania notowań. GPW nie potwierdziła, że złożyła propozycję skrócenia sesji. Jej rzecznik Błażej Karwowski powiedział „PB”, że prace zespołu mają charakter ekspercki, a nie negocjacyjny.