Bycze prognozy zysków muszą zostać obniżone, nie ma wątpliwości Lisa Shallet, dyrektor inwestycyjna w Morgan Stanley Wealth Management. Jej zdaniem wielu analityków zachowuje się jak jelenie, oślepione światłami samochodu, bo nie reagują na obniżki prognoz dynamiki PKB. Jeszcze w czerwcu, mimo coraz wyraźniejszych sygnałów spowolnienia gospodarki, eksperci z Wall Street podnosili szacunki wyników dla amerykańskich blue chipów. Konsens zakładał wzrost zysku na akcję o 10,7 proc.
Rozpoczynający się w tym tygodniu sezon wyników może boleśnie zweryfikować prognozy, co dotyczy nie tylko USA, ale także Europy, w tym Polski. Najnowsze raporty analityczne o bankach zawierają już aktualizację prognoz i innych założeń, co skutkowało drastyczną, bo sięgającą nawet 60 proc., obniżką cen docelowych. Ta tendencja zarysowuje się na starym kontynencie, zwraca uwagę agencja Bloomberg. W dół zaczęły iść prognozy m.in. dla spółek z sektora technologicznego, dóbr konsumenckich, użyteczności publicznej, handlu detalicznego i turystycznego.
– Perspektywa spowolnienia wzrostu i spadku marż oznacza, że na obniżkę prognoz narażone są także takie branże, jak motoryzacja i banki - uważa Sharon Bell, strateg banku Goldman Sachs, cytowana przez agencję Bloomberg.
Emmanuel Cau, strateg Barclaysa dodaje, że spadek popularnego wskaźnika cena/zysk do historycznie niskich wartości może wprowadzać w błąd, bo był on skutkiem przede wszystkim wzrostu realnych stóp procentowych, a nie aktualizacji oczekiwań względem wyników firm.
– Choć obniżki są szeroko oczekiwane, to dopóki to faktycznie nie nastąpi, akcje nie uformują dna - uważa Emmanuel Cau.
Konsens zakłada obecnie wzrost zysku na akcję (EPS) spółek z indeksu Stoxx600 o 28 proc. r/r, a mieszany wskaźnik EPS na 2022 r., uwzględniający po części historyczne wyniki, a po części prognozy na pozostałe kwartały, jest na rekordowym poziomie. Głębsza jego analiza pozwala jednak zauważyć stopniowe wytracenie dynamiki, zwracają uwagę analitycy Bank of America. Ich zdaniem wyniki są na szczycie cyklu, a mieszany wskaźnik EPS spadnie o 10 proc. do końca drugiego kwartału 2023 r. Zniknie bowiem impuls dla zysków, jakim był wzrost inflacji i podwyżki prognoz spółek paliwowych, uwidoczni się natomiast spowolnienie wzrostu i presja na marże. Jeśli gospodarka wpadnie w recesję, to spadek może sięgnąć nie 10, ale 20 proc., prognozuje Bank of America.
Mathieu Rachter z towarzystwa Julius Bear spodziewa się, że sezon wyników będzie trudny dla inwestorów, bo rozczarowania w raportach wybranych spółek będą ciążyć na sentymencie na całym rynku.

Recesja w przyszłym roku wydaje się już przesądzona. W tym roku udało się jeszcze pokazać wysoka dynamikę PKB w I kwartale dzięki wzrostowi zapasów. W przyszłym roku nastąpi odwrócenie tego procesu tj. budowy zapasów “na wszelki wypadek”. Surowce zapewne wejdą w trend spadkowy i jedyne, co wciąż może rosnąć, to wynagrodzenia. Firmy będą więc w potrzasku. Nie będą zarabiały na wycenie zapasów, ponosić będą wysokie koszty finansowania, a przy okazji koszty zatrudnienia nie będą spadać. Marże? Trudno oczekiwać, by rosły w okresie spowolnienia gospodarczego.
Pojawią się też bankructwa – odpisy należności. Obciążą one wyniki banków, ale również firm działających w realnym biznesie, które rozliczają się z partnerami. Bankructwa wynikać będą ze spadku rentowności oraz z pogorszenia płynności. Kapitały własne banków w tym roku silnie spadają w wyniku wyceny papierów dłużnych o stałym oprocentowaniu trzymanych do wykupu. Wakacje kredytowe i procesy frankowe dołożą swoje. Na dodatek bardzo słabo wygląda perspektywa emisji obligacji podporządkowanych. Jest to efekt skurczenia aktywów TFI, głównych nabywców tego rodzaju obligacji. Banki po prostu nie będą mogły udzielać nowych kredytów. Dlatego trzeba więc naprawę się nagimnastykować, by wymyślić scenariusz wzrostu zysku na akcję na przyszły rok.
Dla inwestorów taka perspektywa nie jest jednak wielkim zaskoczeniem. Już od roku zastanawiamy się, kiedy wejdziemy w okres stagflacji. Widać to po kursach akcji, które nie tylko na historycznych zyskach są bardzo nisko. Niskie są też wskaźniki cena/wartość księgowa. Dlatego jeśli nie w tym roku, to z pewnością w przyszłym zobaczymy długoterminowy dołek na indeksach akcji.
Już teraz rynek IPO umarł. Wkrótce zacznie się ponownie proces wycofywania spółek z GPW. Insiderzy wykorzystają okazję i odkupią akcje od tzw. słabych rąk. Moment do kupowania akcji jest zły, jednak akcje spółek są bardzo tanie.