
Ubiegłoroczny zysk Shella przebił rekord z 2008 r., czyli 27,6 mld USD. Spółka poinformowała, że w 2022 r. wypłaciła 6,3 mld USD akcjonariuszom.
Rozluźnienie restrykcji związanych z pandemią koronawirusa sprawiło, że ceny energii zaczęły rosnąć, ale gwałtowny skok nastąpił po tym, jak Rosja dokonała inwazji na Ukrainę.
W pierwszych tygodniach wojny cena ropy Brent skoczyła nawet do 128 USD za baryłkę, jednak spadła od tamtego czasu do ok. 83 USD. Notowania gazu również znacznie wzrosły, by później oddać część zysku.
Okazało się to niezwykle lukratywne dla firm energetycznych i zarazem bolesne dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, które muszą płacić znacznie wyższe rachunki za energię i paliwa.
W Wielkiej Brytanii rośnie presja na prawodawców, żeby nałożyli większe podatki na producentów energii. Opozycja nazwała wyniki Shella - którego siedziba znajduje się w Anglii - “oburzającymi” i skrytykowała konserwatywny rząd za "spuszczanie ze smyczy“ koncernów. Wezwała też do rezygnacji z podniesienia w kwietniu limitu cen energii.
W ubiegłym roku władze Wielkiej Brytanii wprowadziły podatek od nadzwyczajnych zysków - Energy Profits Levy - żeby mieć środki na finansowanie programu obniżania rachunków za gaz i energię elektryczną.
W czwartek Shell poinformował, że za 2022 r. ma zapłacić 134 mln USD podatku, z kolei w 2023 r. obciążenie może wynieść nawet 500 mln USD. Firma czerpie tylko 5 proc. swoich przychodów z Wielkiej Brytanii.