Skarb Państwa drogo sprzeda krakowski BPH

Paweł Zielewski
opublikowano: 1998-10-09 00:00

Skarb Państwa drogo sprzeda krakowski BPH

Analitycy uważają, że cena, jaką Vereinsbank zapłaci za BPH, jest zbyt wygórowana

UDAŁO SIĘ: Albrecht Schmidt, prezes Hypo Vereinsbanku zapowiadał rozszerzenie działalności banku o kredyty hipoteczne, asset management, ubezpieczenia. Przejmując BPH, uzyska doskonałą odskocznię do realizacji tych planów. fot. Marcin Wegner

Wydaje się, że nic już nie przeszkodzi niemieckiemu Bayerische Hypo- und Vereinsbank w przejęciu kontroli nad krakowskim Bankiem Przemysłowo-Handlowym. Analitycy przyglądający się sprzedawaniu BPH twierdzą jednak, że 480 zł, jakie monachijska instytucja chce zapłacić Skarbowi Państwa za jedną akcję, to zdecydowanie za dużo.

Około 480 zł za akcję, czyli łącznie ponad 2,1 mld złotych — tyle wynosi cena, jaką przyjdzie zapłacić niemieckiemu inwestorowi za 40-proc. pakiet strategiczny BPH, który trzyma Skarb Państwa.

Cena z sufitu

— Kiedy inwestorzy składali swoje oferty, akcje BPH były notowane na giełdzie w okolicach 340 złotych. Jednak i wówczas cena, jaką teraz zaoferowali Niemcy, byłaby uznana za wywindowaną przez ogromne zainteresowanie krakowskim bankiem, a nie przez rzeczywistą jego wartość. Z drugiej strony, nie ma nic złego w tym, że to Niemcy dostaną BPH. Faworyzowany szwedzki SEB był najsłabszym bankiem, który złożył ofertę — uważa Marek Juraś, analityk ERSTE Securities.

Według niego, w obecnej sytuacji, kiedy rynki wschodzące przestały być atrakcyjne dla inwestorów, płacenie za BPH trzy razy tyle, ile wynosi wartość księgowa banku, nie ma uzasadnienia ekonomicznego. Niemcom z Bayerische Hypo- und Vereinsbank może być jednak wszystko jedno, ile zapłacą. Bank ten posiada wyjątkowo mocne zaplecze kapitałowe.

— Niemcy na pewno będą chcieli z miejsca wynegocjować odpowiednią cenę za 15-proc. pakiet akcji BPH, który posiada EBOR. BPH na giełdzie notowany jest dziś w okolicach 215 zł. Osobiście sądzę, że jeśli Niemcy zaproponują EBOR-owi 260 zł za akcję, to szybko dojdą do porozumienia. Kiedy EBOR obejmował pakiet BPH, zapłacił za jedną akcję 70 zł — przypomina Dawid Sukacz, analityk Wood & Company.

Kolos połknie wszystko

Przedmiotem negocjacji w ministerstwie skarbu są m.in. zobowiązania inwestycyjne w zakresie ewentualnego dokapitalizowania BPH, dostarczenie najnowszego bankowego know-how, który poprawi jakość usług. Osobno ministerstwo rozmawia na temat rozszerzenia działalności krakowskiego banku.

Henryka Pieronkiewicz, prezes BPH, przedstawiając przed trzema miesiącami wizję rozwoju swojej firmy, wspomniała, że chce stworzyć m.in. bank hipoteczny. W tym przypadku niemiecki inwestor jest wymarzony.

Albrecht Schmidt, prezes Ba- yerische Hypo- und Vereinsbank, na początku września zapowiadał, że jego bank chciałby w Polsce zająć się m.in. zarządzaniem aktywami. Zaplecze (przede wszystkim sieć oddziałów), jakim dysponuje krakowski bank, można wykorzystać do tej działalności niemal od razu. Za pośrednictwem BPH, który posiada udziały w Compensie, Niemcy mogą też poważnie zaistnieć na rynku ubezpieczeniowym.

System zadrży

Przejęcie BPH przez niemieckiego inwestora, zdaniem analityków, wyklaruje nieco sytuację w polskim sektorze bankowym. Wiadomo już niemal na pewno, że po tej transakcji żaden niemiecki bank nie zostanie właścicielem 55-proc. pakietu akcji Pekao SA.

— Zresztą przy wspominaniu inwestora dla Pekao SA od początku faworytami były wielkie banki amerykańskie, takie jak Citibank. Otwarty pozostaje problem, komu oddać Bank Zachodni. Prawie wszystkie liczące się polskie banki zadeklarowały chęć przejęcia Zachodniego — mówi Dawid Sukacz.

— Inwestorzy ubiegający się o Bank Zachodni mają zachodnich udziałowców (np. PBK — Creditanstalt, BRE — Commerzbank). Liczy się głównie to, że posiadają polską nazwę i polski image. Od tego, kto zostanie inwestorem w Pekao SA, bardzo wiele zależy — dodaje Marek Juraś.