Podążyć za nim może miedź, a także m.in. akcje spółek wzrostowych. Indeks dolara spadł o 1,7 proc. w tydzień po posiedzeniu Fedu. Dla wielu obserwatorów jego data wyznaczy początek długiego trendu spadkowego w notowaniach „zielonego”. Jak ta słabość przełoży się na inne aktywa?

Pierwszym beneficjentem jest złoto, zauważa agencja Bloomberg. Notowania królewskiego kruszcu w tydzień wzrosły o ponad 6 proc. i znalazły się na poziomie najwyższym od 2013 r. Zdaniem analityków złoto ma jeszcze potencjał ze względu na gołębią postawę bankierów centralnych i rosnące ryzyko geopolityczne. Słabszy dolar już nie raz napędził surowcową hossę i nie inaczej powinno być tym razem, uważają analitycy Citigroup, którzy zwracają uwagę, że miedź straciła względem złota około 20 proc., licząc od początku kwietnia tego roku, a relacja ceny obu metali spadła do 4,2. Przez ostatnich 30 lat bariera na poziomie 4 przełamana została tylko trzykrotnie, dlatego Citigroup uważa, że surowiec, wydobywany m.in. przez KGHM, nadrobi dystans, stracony do złota. Eksperci podkreślają jednak, że choć ruch w notowaniach dolara jest wyraźny, to nie można jeszcze przesądzać o trwałości tendencji.
Ekonomiści Citigroup uważają, że są trzy warunki konieczne słabości amerykańskiej waluty: słabsza lokalna gospodarka, gołębi Fed i przekonanie inwestorów co do wzrostu poza Stanami Zjednoczonymi. Obecnie brakuje tylko tego ostatniego czynnika, uważa Citigroup, ale stymulacja gospodarki w Chinach i zmiana w polityce Europejskiego Banku Centralnego mogą to rychło zmienić. Specjaliści z banku Goldman Sachs są przekonani, że obniżki stóp procentowych przez Fed i sygnały spowolnienia gospodarczego podkopią podstawy dolara. Spodziewają się cięcia kosztu pieniądza w lipcu i wrześniu. Stratedzy Credit Suisse dodają, że obniżki stóp przez Fed skłonią inne ważne banki centralne do poluzowania polityki pieniężnej. Wygranymi w tej sytuacji powinny być spółki wzrostowe, które — jak uczy historia — zachowują się lepiej od rynku w 80 proc. przypadków, kiedy Fed obniżał stopy. Polecają przy okazji cykliczne spółki z Europy, bo ich zdaniem ich wyceny dyskontują obecnie zerowy wzrost w strefie euro.