Przedstawiciele OPEC bardzo szybko zareagowali na spadek notowań ropy, sztucznie podbijając ceny tego surowca. Dzięki ich wczorajszym wypowiedziom wzrosły ceny zarówno w Londynie, jak też Nowym Jorku.
Głośne protesty Ali al-Naimi, ministra ropy Arabii Saudyjskiej, że obecne ceny paliw nie satysfakcjonują producentów, wymusiły szybką reakcję rynku. Wczoraj baryłka ropy Brent z Morza Północnego w dostawach na grudzień zdrożała w Londynie o 24 centy (1 proc.) do 25,55 USD. Ropa w transakcjach elektronicznych na amerykańskim rynku wzrosła o 20 centów (0,7 proc.), do 27,05 USD za baryłkę w kontraktach na grudzień.
Wypowiedź przedstawiciela największego producenta ropy zrzeszonego w OPEC dała wszystkim do zrozumienia, że organizacja skupiająca największych eksporterów nie podwyższy swoich dostaw ropy, gdy w grudniu dojdzie do ministerialnego spotkania w Wiedniu. Analitycy nie mają wątpliwości, że tak długo, jak ceny ropy będą utrzymywać na obecnym poziomie, producenci z OPEC nie zmienią dotychczasowego, oficjalnego limitu dostaw. Organizacja będzie jednak musiała przywołać do porządku kraje członkowskie. Stabilizację cen ropy na dość niskim poziomie w ostatnich dniach spowodowała m.in. wiadomość, że wydobycie w krajach OPEC przewyższało dopuszczalne limity.