Jak wynika ze sporządzonego przez instytucję schematu, do którego dotarł portal BusinessInsider, obecny kryzys w światowej gospodarce zamknie się w trzech fazach. Obecnie światowa gospodarka ma wchodzić w ostatnią z nich – w fazę kryzysu na rynkach wschodzących. Zdaniem banku może to oznaczać pogłębienie zniżek notowań surowców oraz indeksów rynków emerging markets. Prześledźmy jednak najpierw dotychczasowy przebieg kryzysu.
W latach 2007 – 2012 w kryzysie pozostawała gospodarka USA. W tej fazie kryzysu na wartości traciły wszystkie główne aktywa, a najlepszą inwestycją była gotówka. Zawirowania, które rozpoczęły się od załamania na rynku kredytów hipotecznych, a kulminowały wraz z wybuchem kryzysu finansowego z 2008 r., można już uznać za zakończone. Sygnałem, że tak się dzieje, jest odbicie od dna cen nieruchomości za oceanem.
W dobrą stronę zmierza także sytuacja w strefie euro, gdzie rozpoczęty w 2010 r. kryzys powinien ostatecznie dobiec końca w 2015 r. W najostrzejszej fazie kryzysu najlepszą inwestycją były obligacje najbardziej wiarygodnych krajów. Ucierpiały jednak surowce, a odłamkami dostały kwitnące dotąd rynki wschodzące. To właśnie ta grupa krajów może według Societe Generale stać się epicentrum kolejnego kryzysu.
Jak wynika ze schematu, trzecia fala kryzysu rozpoczęła się w ubiegłym roku, a potrwać może aż do 2018 r. Charakteryzowałaby się ona spowolnieniem globalnego wzrostu gospodarczego i mocnym hamowaniem w Chinach. Efektem ubocznym jest ryzyko poważnych kłopotów chińskiego systemu bankowego. Co ostatnia faza kryzysu oznacza dla inwestorów? Zniżki na giełdach emerging markets oraz ryzyko załamania notowań „twardych” surowców – odpowiadają specjaliści Societe Generale.
Schemat złożonego z trzech faz kryzysu, wg banku Societe Generale. Źródło: BusinessInsider.com.
Na marginesie rozważań banku Societe Generale warto zauważyć, że w poprzedniej fazie kryzysu od pierwszych znaczących zawirowań wokół Grecji, które miały miejsce w maju 2010 r., do szczytu hossy minęło dokładnie 11 miesięcy. Jeżeli podobnie byłoby i tym razem, to szczyt rynkowy wypadłby w maju. Wtedy minie 11 miesięcy od ubiegłorocznej wyprzedaży na rynkach wschodzących, którą zapoczątkowały pierwsze zapowiedzi wygaszania programów skupu aktywów przez Fed oraz niepokoje społeczne w Turcji.
