Solaris, producent autobusów, chce sprzedawać pojazdy w Chile. To dobry pomysł, bo krajowy rynek się załamał.
Solaris Bus and Coach, polski producent autobusów miejskich i turystycznych z Bolechowa pod Poznaniem, myśli o sprzedaży pojazdów na rynku południowoamerykańskim. Po ubiegłorocznym kontrakcie podpisanym w Caracas, stolicy Wenezueli, teraz przyszedł czas na Chile.
— Do zorganizowania przetargu na autobusy miejskie szykują się władze Santiago de Chile. Na dostawy ostrzą sobie jednak zęby niemal wszyscy światowi producenci autobusów — mówi jedna z osób zaangażowanych w promowanie polskiego eksportu.
Zainteresowanie rynkiem chilijskim potwierdza Krzysztof Olszewski, prezes Solarisa.
Nawet gdyby firma wygrała przetarg, nie będzie eksportować gotowych pojazdów. Koszty transportu przez ocean oraz cła zjadłyby cały zysk.
— Poszukujemy na miejscu partnerów do utworzenia joint venture. Wtedy dostarczalibyśmy autobusy w częściach lub jedynie podwozia. Możemy też komuś sprzedać licencję na Solarisy — mówi prezes.
Analitycy twierdzą, że wchodzenie na rynki zagraniczne — nawet tak odległe jak Chile — ma sens.
— Brak pieniędzy w kasach samorządów lokalnych sprawia, że liczba zamówień na krajowym rynku drastycznie spada. Ograniczenie sprzedaży tylko do Polski może przyczynić się do znacznego pogorszenia się kondycji finansowej producenta. Solaris już od kilku lat stara się rozwijać eksport. Tym bardziej że zagraniczna konkurencja depcze mu po piętach, a w ubiegłym roku firma straciła na rzecz MAN pozycję lidera w krajowej sprzedaży autobusów miejskich — twierdzi Aleksander Kierecki, szef firmy JMK Analizy Rynku Autobusów.
W 2002 roku Solaris sprzedał 243 autobusy, z czego ponad połowę za granicą. W tym roku krajowe źródełko — nie tylko dla Solarisa — zaczęło wysychać.