Spekulanci śmieją się z AI i inwestują po swojemu

Mikołaj ŚmiłowskiMikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2023-09-11 20:00

Sztuczna inteligencja nie przemawia do użytkowników forum WallStreetBets. Oni nadal wolą inwestować w spółki, na których rynek postawił krzyżyk.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Niemal od początku 2023 r. trwa boom na akcje wszelkich spółek powiązanych ze sztuczną inteligencją (AI). Podmioty okrzyknięte forpocztą rewolucji technologicznej zaliczyły kilkukrotny wzrost wycen, a mniejsze spółki z przeróżnych sektorów - skok kursu dzięki rozwiązaniom nawet minimalnie powiązanym z nową technologią.

Wydawać by się mogło, że w takim środowisku świetnie powinni się odnaleźć spekulanci kochający ryzyko i wysokie potencjalne stopy zwrotu. Nic bardziej mylnego – jak podkreślił jeden z użytkowników legendarnego już forum WallStreetBets, opartego na platformie Reddit, inwestowanie w AI to zabawa dla dużych instytucji.

Argumentacja jest stosunkowo prosta. Fundusze inwestują w zgodzie z najnowszymi trendami, aby budować wizerunek innowacyjności, który jest pociągający dla klientów. Stąd tak duża liczba wehikułów powiązanych z ESG, transformacją energetyczną czy biotechnologią. To samonapędzająca się machina – kursy rosną tam, gdzie inwestuje branża finansowa. Nie jest to jednak nic pociągającego dla spekulanta.

Tak przynajmniej uważają ci, którzy w naturze mają grę raczej przeciw funduszom. W przeszłości zaistnieli, gdy skupowali akcje spółek, na których spadek grały duże instytucje. Teraz skupują po prostu walory podmiotów z problemami, odrzuconych przez świat Wall Street. Na celownik wzięli trzy duże firmy.

Powrót do chwały

Największą sławę spekulanci z WallStreetBets zyskali w styczniu 2021 r. Zdecydowali się wtedy na wspólną, masową inwestycję w akcje Gamestopu, podupadłej sieci sklepów z grami wideo, na której spadek grały liczne fundusze hedgingowe. Udało im się kilkukrotnie podnieść kurs, zmuszając profesjonalnych zarządzających do zamknięcia krótkich pozycji i dając spółce kapitał konieczny do zmiany modelu biznesowego.

W ciągu ponad dwóch lat od tego triumfu wiele się zmieniło. Gamestop zyskał nowy zarząd i dużych inwestorów, dzięki którym odmienił swój wizerunek. Mimo że nadal doskwierają mu nowe trendy w branży, takie jak coraz większa popularność cyfrowych wersji gier, niewymagających nośnika płytowego, udaje mu się utrzymywać przychody dzięki poszerzeniu oferty o wszelkiego rodzaju akcesoria popularne wśród graczy.

W II kwartale roku podatkowego 2023 spółka pobiła oczekiwania analityków. Odnotowała sprzedaż w wysokości 1,16 mld USD, wobec oczekiwanych 1,14 mld USD. Strata na akcję wyniosła natomiast tylko 0,03 USD, mimo że przewidywano aż 0,24 USD. Jak podaje spółka, wyniki wsparła sprzedaż kilku wysoce pożądanych gier, jak “The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom”.

Użytkownicy WallStreetBets wierzą, że jest to potwierdzeniem, iż mimo starań takich firm, jak Microsoft i Sony, fizyczne kopie gier nie wyjdą z użycia. Jako argumenty wskazują nie tylko praktyczność, ale też nostalgię i ludzką chęć posiadania dóbr widocznych, które można dotknąć, położyć na półce lub schować. Ważna jest też kwestia rynku wtórnego - cyfrowych wersji gier nie można odsprzedać, ponadto ze względu na prawa autorskie wiele tytułów przestaje być dostępnych w wirtualnych sklepach już kilka lat po premierze.

To tylko chwilowe problemy

Podobny scenariusz – utrzymania biznesu przez lata mimo tymczasowych problemów - spekulanci piszą w przypadku spółki Walt Disney. Lubują się w tego typu romantycznych historiach i liczą, że również tym razem będą mogli być jej częścią. Mająca już 100 lat korporacja Disney od dłuższego czasu traci zaufanie inwestorów. W ciągu ostatniego roku jej akcje potaniały o 28 proc. Nie pomógł im nawet powrót Roberta Igera na stanowisko prezesa. W latach 2000-2020 dokonał on przejęć takich firm, jak Lucasfilm czy Marvel.

Problemy Disneya rozpoczęły się kilka lat temu, w obliczu kiepskiego odbioru nowych części sagi “Star Wars” i uniwersum superbohaterów Marvela. Sprzedaż wtedy jednak rosła, podobnie jak wyniki. Inwestorzy nie mieli więc powodów, by narzekać. Dopiero w ostatnich kwartałach nieudane premiery kolejnych autorskich bajek i filmów zaczęły się uwidaczniać w raportach kwartalnych. Czara goryczy przelała się kilka tygodni temu, wraz z publikacją wyników za III kwartał roku fiskalnego.

Przychody wyniosły 22,33 mld USD, wobec 22,5 mld USD oczekiwanych przez analityków. W wyniku zdarzeń jednorazowych spółka zaliczyła stratę netto w wysokości 460 mln USD. Łączna liczba subskrypcji w ostatnim okresie spadła do 146,1 mln (przewidywano 151,1 mln). Kurs akcji spadł z ponad 90 USD w kierunku 80 USD za sztukę. Inwestorów nie przekonały też plany spółki na przyszłość, związane z kolejnymi produkcjami kinowymi.

Spekulanci z WallStreetBets porównują sytuację do tego, co działo się w ubiegłym roku z Meta Platforms. Inwestorzy zwątpili w spółkę, gdy ta uparcie inwestowała w technologię i usługi powiązane z metawersum. Kurs akcji w pewnym momencie był 50 proc. poniżej szczytu i wieszczono koniec dominacji dawnego Facebooka. Dzięki zmianie strategii spółce udało się jednak wrócić do gry - w 2023 r. jej kurs wzrósł o 139 proc.

Wielu uczestników forum opartego na platformie Reddit liczy, że Disney również prędzej czy później zmieni swoje podejście do działalności, kompletnie odświeży plany produkcji filmowej. Głównym argumentem nie powiązanym do końca z kwestiami finansowymi jest to, iż Disney po prostu nie może sobie pozwolić na tak pokaźną utratę inwestorów oraz widzów i wkrótce zda sobie sprawę z błędów jakie popełnił.

Tak być nie może

Nietypową dla spekulantów, bo spółką bez większych problemów - przynajmniej jeśli chodzi o bieżącą działalność - jest Volkswagen. W I półroczu 2023 rniemiecki producent samochodów zanotował przychody w wysokości 156,3 mld USD, o 18 proc. wyższe r/r. Zysk operacyjny wyniósł 11,3 mld USD, a liczba sprzedanych pojazdów ponad 4,4 mln. Inwestorów to jednak nie interesowało, bo skupili się na kiepskich perspektywach.

Volkswagen jako jeden z niewielu europejskich przedstawicieli branży obniżył prognozę sprzedaży na kolejne lata. Zauważył utratę udziałów w rynku na rzecz takich podmiotów, jak Tesla czy BYD, specjalizujących się w samochodach elektrycznych. Niemiecki producent robi co może, aby nadążyć za trendami w kwestii elektryków - m.in. zainwestował 700 mln w chiński Xpeng, z którym ma zamiar wyprodukować kilka nowych modeli - ale obecnie jest jednak w tyle za konkurencją.

Spekulanci z WallStreetBets, jak sami twierdzą, są świadomi powodów słabego sentymentu dla akcji Volkswagena. Kurs spadł jednak w ciągu ostatniego roku aż p 23 proc., co ich zdaniem jest grubą przesadą, biorąc pod uwagę obecne wyniki. Jak wskazują dane FinBox, wskaźnik C/Z za ostatnie 12 miesięcy wynosi 5,1x.

Kilku użytkowników z forum na Reddicie wysnuło teorię, że Volkswagen jest kozłem ofiarnym dużych funduszy, które karzą go za przeszłość związaną z manipulowaniem wyników poziomu emisji spalin i długie wstrzymywanie się z produkcją aut napędzanych energią elektryczną. Stąd motywacja do masowego podbicia kursu.

Czarna owca

Do niedawna jednym z ulubieńców spekulantów była amerykańska sieć kin AMC. Dwa lata temu drobni inwestorzy masowo inwestując w jej walory uratowali ją przed upadkiem. Mimo że nadal boryka się z kosztami i niskim popytem, udało się jej wyjść na prostą, ku uciesze spekulantów.

Kurs AMC podatny jest na regularne wahania cenowe, więc okresowe zwyżki i przeceny rzędu kilkunastu procent nie dziwią akcjonariuszy. Obecna sytuacja jest jednak wyjątkowa - w środę, 6 września, spółka ogłosiła nową emisję 40 mln akcji. Kurs w ciągu jednej sesji zjechał 38 proc. do najniższego w historii poziomu 8,62 USD za sztukę. Większość spekulantów na dobre pozbyła się udziałów.