Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzega: stablecoiny mogą stanowić zagrożenie dla globalnego systemu finansowego. Mowa o cyfrowych tokenach, które są powiązane bezpośrednio z dolarem amerykańskim w stosunku jeden do jednego (jeden token to jeden dolar). Wszystkie transakcje są rejestrowane na blockchainie. W teorii mają być ulepszoną wersją systemu SWIFT, eliminując pośredników z transakcji – na czym firmy zaoszczędzą miliony dolarów – oraz działać 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, tłumaczył Daniel Kostecki na łamach PB w lipcu.
Stablecoiny to problem dla państwa, banków i inwestorów
Instytut z siedzibą w Waszyngtonie widzi trzy główne zagrożenia. Pierwszym jest rzucenie wyzwania walutom krajów ze słabszą gospodarką, co może utrudnić lokalnym bankom centralnym prowadzenie polityki monetarnej. Drugim jest osłabienie akcji kredytowej. Jeśli inwestorzy zaczną przechowywać oszczędności w stablecoinach zamiast na depozytach bankowych, istnieje ryzyko odebrania bankom podstawowego źródła kapitału do udzielenia kredytów. Trzecim aspektem jest ryzyko masowego wycofywania pieniędzy przez inwestorów ze stablecoinów, co może generować przymusową sprzedaż aktywów rezerwowych. Według GENIUS Act zatwierdzonego przez Kongres w lipcu emitenci stablecoinów muszą zabezpieczyć tokeny płynnymi aktywami, m.in. rezerwami dolarowymi w bankach oraz krótkoterminowymi obligacjami amerykańskiego skarbu. Potencjalna wyprzedaż niesie ze sobą ryzyko podniesienia rentowności obligacji i w konsekwencji kosztów obsługi długu dla państwa.
Takiej kapitalizacji rynku stablecoinów spodziewają się analitycy Citibanku. Konserwatywna prognoza zakłada 1,9 bln USD. Obecna kapitalizacja wynosi ponad 300 mld USD.
„Ponieważ stablecoiny mogą być narażone na ryzyko masowego wycofywania środków (ang. run risk), przymusowa sprzedaż rezerw stablecoinów — takich jak depozyty bankowe i papiery wartościowe emitowane przez rząd — może rozprzestrzenić się na depozyty bankowe oraz rynki obligacji rządowych i repo. Mogłoby to zwiększyć zmienność i wymagać interwencji banku centralnego. Skuteczna regulacja, nadzór i kontrola systemów stablecoinów mają kluczowe znaczenie dla łagodzenia ryzyka dla stabilności i integralności finansowej, w tym tych związanych z masowym wycofywaniem środków” – czytamy w raporcie MFW z 14 października.
O tym problemie pisali już eksperci z Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS). Zwracają uwagę, że odpływy kapitału ze stablecoinów podnoszą rentowności obligacji skarbowych USA dwa do trzech razy silniej, niż napływy je obniżają, co naraża ten rynek na potencjalną falę gwałtownej wyprzedaży w przypadku powszechnego wykupu jednego z największych stablecoinów.
Stablecoin – pułapka czy atut?
Podczas gdy MFW bije na alarm, czołowe instytucje finansowe i wielkie korporacje coraz przychylniej patrzą na stablecoiny. JPMorgan nawiązał współpracę z Coinbase'em, największą giełdą kryptowalut, w celu rozszerzenia dostępu do stablecoinów dla klientów. Bank of America opracowuje własnego stablecoina, a firmy, jak Walmart czy Amazon, rozważają wprowadzenie korporacyjnych stablecoinów jako opcji płatności dla klientów.
Tymczasem BlackRock, największy na świecie zarządzający aktywami, zacieśnił współpracę z firmą Circle (emitentem drugiego największego stablecoina, USDC) i w czwartek, 16 października, wypuścił specjalny fundusz inwestycyjny BlackRock Liquid Federal Trust Fund. Tym sposobem emitenci po otrzymaniu gotówki za stablecoiny nie muszą martwić się o zakup bonów skarbowych na własną rękę i zarządzaniem rosnącymi rezerwami. Mogą zgromadzone środki zdeponować w funduszu BlackRocka, który za nich zainwestuje pieniądze w krótkoterminowe obligacje skarbowe.