W środku wakacji na polskim rynku wódki dużo się dzieje. W ubiegłym tygodniu poinformowano, że dystrybucyjna grupa United Beverages, kierowana przez weterana branży Williama Careya, przejmie polskie aktywa produkcyjne francuskiego Marie Brizard, czyli trzeciego pod względem udziałów gracza w naszym kraju. Tymczasem Stock Spirits, notowany w Londynie wicelider polskiego rynku (większe jest tylko CEDC), zapowiedział duże inwestycje.

— Na początku przyszłego roku, po uzyskaniu odpowiednich pozwoleń, rozpoczniemy w Lublinie budowę nowoczesnej gorzelni, na co przeznaczymy 120 mln zł. Będzie ona produkować 100 tys. litrów spirytusu dziennie, a produkty będą trafiały do 50 krajów na świecie. Spirytus wykorzystamy do produkcji wódek czystych, smakowych i likierów, ale także na potrzeby przemysłu — współpracujemy np. z lubelską spółką Medisept, która produkuje płyny dezynfekujące — mówi Marek Sypek, szef Stocka w Polsce.
Stock ma już duże zaplecze — produkuje m.in. takie popularnemarki, jak Lubelska i Żołądkowa.
— Nowe moce produkcyjne nie wystarczą, by pokryć nasze zapotrzebowanie na spirytus — nadal będziemy współpracować z niezależnymi krajowymi gorzelniami. Gorzelnia ruszy w 2022 r. — zapowiada Krzysztof Put, dyrektor lubelskiego zakładu Stocka.
Na koniec marca Stock miał 30,3 proc. polskiego rynku spirytusowego (wartego 16,6 mld zł) pod względem wartości sprzedaży i nieco mniejszy udział pod względem wolumenu. W dystrybucji alkoholi na terenie kraju pomagało mu m.in. United Beverages. Czy teraz, gdy dystrybutor stanie się konkurentem w produkcji, może się to zmienić?
— Nie planujemy żadnego wypowiadania umów, współpraca z United Beverages układa się dobrze. Z rynkowego punktu widzenia ta transakcja jest dobrym sygnałem — Marie Brizard sobie nie radziło, szukało kupca i można powiedzieć, że było w stanie quasi- -upadłości. William Carey jest osobą rozpoznawalną na rynku i patrzę na tę zmianę z optymizmem — konkurencja zawsze pomaga w rozwoju — mówi Marek Sypek.