Straty na obligacjach nie będą już rosły

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2022-04-03 20:00

Najgorsze na rynku obligacji już za nami, uważa Grzegorz Zatryb, dyrektor departamentu zarządzania w Skarbiec TFI. Specjalista sceptycznie ocenia natomiast szanse na rychły pokój w Ukrainie.

Przeczytaj i dowiedz się:

  • dlaczego nie będzie łatwo o wynegocjowanie pokoju w Ukrainie,
  • co to oznacza dla rynków surowcowych i jak można w nie zainwestować,
  • dlaczego klienci funduszy dłużnych będą mogli odetchnąć,
  • na które fundusze postawić.

O 30 pkt baz. spadła we wtorek 30 marca, rentowność 10-letnich polskich obligacji skarbowych po tym, jak inwestorzy uwierzyli w przełom w rozmowach między Rosją a Ukrainą. Wcześniej rentowność doszła do 5,5 proc., poziomu najwyższego od niemal dekady.

Potaniała też ropa naftowa, w górę poszły ceny akcji.

Grzegorz Zatryb, dyrektor departamentu zarządzania w Skarbiec TFI, sceptycznie podchodzi jednak do szans na szybkie wygaszenie konfliktu.

- Nie wykluczam co prawda zawieszenia broni, ale nie bardzo sobie wyobrażam szybkie wynegocjowanie warunków pokoju. Poza tym zawieszenie broni ma to do siebie, że łatwo je naruszyć. Rynek od dłuższego czasu stara się uwierzyć, że wszystko się dobrze i szybko skończy, dlatego tego typu wiadomości, jak te, które napłynęły we wtorek, są wyczekiwane i przyjmowane z radością – mówi Grzegorz Zatryb.

Ekspert zauważa jednak, że Rosja od paru dni grawituje w stronę ograniczenia celów w Ukrainie.

- Zajęcie całych obwodów donbaskiego i ługańskiego wydaje się realnym celem dla Rosji, a Ukraina może się na to zgodzić. Dla Rosji i tak byłaby to ogromna porażka i na pewno nie zamknęłaby konfliktu na dobre – uważa Grzegorz Zatryb.

Nie ma powrotu:
Nie ma powrotu:
Grzegorz Zatryb, dyrektor departamentu zarządzania w Skarbiec TFI, uważa, że po zakończeniu wojny sytuacja na rynku surowców nie wróci do tej sprzed 24 lutego.
Grzegorz Kawecki

Presja nie zelżeje

Specjalista nie ma wątpliwości, że w krótkim okresie presja na surowce, których Ukraina i Rosja są istotnymi eksporterami, utrzyma się.

- W przypadku surowców energetycznych powrót do stanu sprzed 24 lutego jest niemożliwy, a presja na wzrost cen ze względu na spadek podaży będzie się utrzymywać. Europa zaczęła myśleć o zmniejszeniu uzależnienia gazowego od Rosji, zresztą być może zostanie pozbawiona tego surowca nie z własnej woli, skoro Moskwa zażądała płatności w rublach, a następnie ostrzegła, że bez płatności nie będzie dostaw. Być może skończy się to renesansem energetyki jądrowej, która wydaje się najlepszym z czystych źródeł energii. Zielona energia ze słońca czy wiatru nie jest do końca przewidywalna – mówi Grzegorz Zatryb.

Jak dodaje, kategoria surowców energetycznych uległa dużemu rozszerzeniu ze względu na transformację energetyczną, bo okazało się, że wiele metali jest niezbędnych do magazynowania i wykorzystywania energii z odnawialnych źródeł. To tzw. zielone metale, jak m.in. miedź i lit, używany w bateriach.

- W długim terminie ich znacznie będzie rosło kosztem tradycyjnych surowców, jak ropa czy węgiel, co związane jest z celami dotyczącymi neutralności węglowej – uważa Grzegorz Zatryb.

W Polsce fundusze otwarte inwestujące na rynku surowców nie mogą lokować aktywów bezpośrednio w surowce. Muszą to czynić poprzez ETF i akcje spółek z branży. Fundusz Skarbiec Rynków Surowcowych w tym roku urósł o 26 proc., po zwyżce o 28 proc. w 2021 r. Cztery wcześniejsze lata zakończył jednak stratami wynoszącymi od 2 do 14 proc.

Sami na placu boju

Po latach przynoszenia zysków mocno pod kreską są natomiast produkty dłużne. Dotyczy to nie tylko funduszy Skarbca, ale całej branży.

- Głównym czynnikiem, który kształtuje sytuację na rynku obligacji, jest oczywiście inflacja. Napędzają ją surowce, w tym rolne. Część obszarów w Ukrainie nie mogła zostać obsiana, część upraw została zniszczona, a na Rosję nałożone są sankcje, więc żywność będzie drożeć. Zmusi to banki centralne do zacieśnienia polityki monetarnej. Jeśli przy inflacji 2-3 proc. można było utrzymywać zerowe stopy, to przy inflacji na poziomie 6-7 proc., a nawet wyższej potencjalnie szkodliwy wpływ inflacji na gospodarkę jest tak duży, że banki centralne nie mogą już bezkrytycznie wspierać gospodarek łagodną polityką – mówi Grzegorz Zatryb.

Z jednej strony banki centralna mają względną swobodę w zacieśnianiu polityki, bo koniunktura na świecie jest generalnie dobra, a z drugiej władze fiskalne zacieśniać polityki nie zamierzają.

- Władze monetarne zostały wiec same na placu boju. Realne stopy procentowe - czyli nominalne pomniejszone o inflację – są jednak nadal ujemne. To coś, co w długim terminie nie jest normalnym zjawiskiem. Mamy z jednej strony oczekiwania na utrzymania się inflacji, co powoduje że obligacje o dłuższym terminie wykupu idą w górę, a z drugiej banki centralne, które weszły w cykl podwyżek. Obawiam się, że długo będziemy musieli czekać, zanim rentowność zacznie spadać, choć znaczną część zwyżki mamy już za sobą – przynajmniej w Polsce, bo w USA, a zwłaszcza w strefie euro wiele jeszcze przed nami – mówi dyrektor departamentu zarządzania w Skarbiec TFI.

Na pocieszenie klientom funduszy pozostaje, że obecne wysokie stopy rentowności powodują, że bieżący portfel przynosi okazały dochód.

- Jeśli teraz kupimy obligację dziesięcioletnią z rentownością 5,3 proc., to będzie przez 10 lat przynosić tyle dochodu. Nawet jeśli rentowość jeszcze wzrosnie, to bieżący dochód będzie amortyzował spadek cen. Najgorzej z punktu widzenia stóp zwrotu było, gdy doszło do skoku rentowności. Myślę że od drugiego kwartału fundusze nie będą już powiększać strat – mówi Grzegorz Zatryb.

Agencja S&P Global Rating prognozuje, że stopa referencyjna NBP wzrośnie do 5,5 proc. Analitycy BNP Paribas widzą ją na poziomie 6,5 proc., a ekonomiści ING wyznaczyli szeroki przedział 5-10 proc. Obecnie główna stopa wynosi 3,5 proc.

- Wydaje mi się, że prognozy rzędu 6,5 proc. nie są oderwane od rzeczywistości. Wiele będzie zależało od koniunktury gospodarczej. W obecnym układzie i składzie RPP zapewne kwestie związane z koniunkturą gospodarczą i bezrobociem będą mocniej uwzględniane przy podejmowaniu decyzji, niż by to wynikało z mandatu ustawowego. Teraz rynek dyskontuje docelową stopę na poziomie nieco powyżej 6 proc. Sytuacja jest jednak dynamiczna – mówi Grzegorz Zatryb.

Jego zdaniem w obliczu wysokiej inflacji i stóp klienci TFI powinni skierować uwagę i kapitał do funduszy akcji.

- Oczywiście muszą wybrać to, co pasuje do ich profilu ryzyka – zaznacza dyrektor departamentu zarządzania w Skarbiec TFI.