Sympatyczny, wykwintny brunecik

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2007-10-26 00:00

Brunello di Montalcino w 1999 roku najwybitniejsi winni eksperci zaliczyli do tuzina najlepszych win świata — w towarzystwie takich wspaniałości, jak choćby Chateau Margaux czy Chateau Petrus. Kosztuje krocie, ale warte jest każdych pieniędzy.

Brunello DOCG… Oto maleńkie skupienie winnic — wokół miasta Montalcino — niemal w kształcie kwadratu, którego bok rzadko jest dłuższy niż 17 km. Już w XV wieku w kronikach odnotowano, że okolica słynie z dobrych trunków. Długo królowały tu słodkie, białe wina, po których ślad dziś zaginął.

Potem nadeszła era szczepów typowo toskańskich — z Sangiovese na czele. Podobnie jak Pinot Noir —to bardzo kapryśny rodzaj winogron. Niełatwo mu dogodzić glebą czy klimatem. Jedno jednak pewne: kocha Toskanię. Nie daje jednak win potężnych i długowiecznych, choć takie wielu się marzyły.

Aptekarską miarką

Jednym z owych wizjonerów był aptekarz z Pienzy, Clemente Santi, precyzyjny i uparty w poszukiwaniach. Zajęły mu one prawie 30 lat. Kiedy w 1868 r. na wystawie win w Montepuciano przedstawił swego czteroletniego już pupilka — wszyscy zaniemówili. Owo wino miało niespotykaną w okolicy ciemną barwę i wspaniałe aromaty. Było gęste i muskularne. Sekretem wina był klon Sangiovese (Grosso), dający zdecydowanie większe i ciemniejsze owoce od krewniaków. Nazwano go brunecikiem: Brunello.

Stopniowo zaczęto udoskonalać technologię wytwarzania tego unikatowego wina. Olbrzymią rolę odegrał w tym wnuk aptekarza, Ferrucio Biondi-Santi. Także dziś dzięki niemu można namacalnie przekonać się o długowieczności Brunella. Przezornie odłożył w swoich piwnicach wiele litrów dwóch roczników: 1888 i 1891. Nawet po stu latach okazały się wspaniałe! Można je jeszcze czasem degustować (jedyny problem to około 100 tys. dolarów za butelkę).

Starcy — najlepsi

Za młodu Brunello jest mało towarzyski. Odpycha potężnymi taninami i mało przyjemną kwasowością. Z upływem lat staje się natomiast harmonijny, wręcz aksamitny. Ale nie wtedy, gdy stoi na półce w kuchni. Żąda bowiem perfekcyjnej piwniczki. Ciemnej, z kontrolowaną wilgotnością i temperaturą. I nienawidzi, gdy się nim potrząsa! Brunello nigdy nie byłby w stanie osiągnąć wyżyn jakości, gdyby nie skaliste gleby i ciepły, suchy klimat. Specjaliści doliczyli się aż 24 mikroklimatów w tym małym punkciku na mapie.

Aż dziw bierze, że rodzina Biondi-Santi była jedynym producentem Brunello di Montalcino do II wojny światowej. W roku 1960 wytwórców było już tuzin. Dziś — prawie 200. W trosce o odpowiedni poziom win w 1966 roku spisano surowe reguły warunków upraw, starzenia się, także butelkowania. Powstało konsorcjum Brunello (Consorzio): pilnie strzeże, by wina wytwarzano z zachowanie ściśle określonych prawideł.

Krewni i powinowaci

A jest o co walczyć: status DOCG, najwyższy we włoskim systemie kwalifikacji, to nobilitacja. Jedno z zarządzeń Consorzio dotyczy obowiązkowej deklasyfikacji 30 proc. win z każdego rocznika. Dzięki temu mamy możność zakupu dużo tańszego Rosso di Montalcino. Consorzio dla Rossa jest bardziej tolerancyjne. Montalcino było pierwszym DOCG, którego „drugie” wina uzyskały także apelację — DOC Rosso di Montalcino.

Degustując Brunello w godziwym wieku, spotkamy pełne, aksamitne, wspaniale skoncentrowane wino — z powiewem suszonych czerwonych owoców. Ale nie wszystkie Brunnella są do siebie podobne. Wiele zależy od okolicy, gdzie rośnie winorośl. Są wśród nich także „normali” (wypuszczane na rynek 50 miesięcy po zbiorach) i „riserva” (ta kategoria musi dodatkowo posiedzieć 12 miesięcy). Wszystkie są cudowne — zwłaszcza pite w samotności. Kochają kuchnię toskańską, ale w Polsce też znajdą ulubieńców. Uganiają się zwłaszcza za dzikim ptactwem (kaczki, gęsi), chociaż kiełbasą z dzika też nie pogardzą. Pokosztujcie.

warto wybrać

Brunello di Montalcino, 2001, D. O. C. G. Silvio Nardi

(145 zł)

Powiewy suszonych śliwek z zabłąkaną gdzieś miętą. Także wyczuwalnej słodyczy mlecznej czekolady. Na podniebieniu sympatyczna dla potraw kwasowość. Również taniny. Ale z krwistym stekiem na pewno dobry partner. W piwniczce będzie się miło starzeć.

Brunello di Montalcino, 2002,

D. O. C. G. La Mannella

(125 zł)

To wino bardzo ekstraktywne, taninowe i pełne. Na pewno do leżakowania. Na podniebieniu wiśnia i suszone śliwki. Daleko tytoń. Dobry towarzysz dla cięższych mięsnych potraw. Również dziczyzny.

Rosso di Montalcino, 2004, D. O. C. Rosso, Silvio Nardi

(68 zł)

Zaskakująco zharmonizowane. Na nosie słodycz, także wiśnia, śliwka. Może mleczna czekolada. Na podniebieniu lekki akcencik pestek z wiśni. Dobrze zbudowane wino. Świetne do potraw z wypieczonej wołowiny, także do picia solo.

Rosso di Montalcinno, 2005,

D. O. C. Rosso,

La Manella

(58 zł)

Intensywna czerwona szata. Ciekawie skoncentrowane, dobrze zbudowane wino. Wyczuwalne suszone śliwki, czerwone owoce. Także tytoń. Wyraźne taniny. Na pewno będzie lepiej zrównoważone za kilka lat. Ale i dzisiaj można je pić do potraw, zwłaszcza z dziczyzny.

GDZIE?

Winiarnia Dekanter.pl

ul. Modlińska 310/312,

Warszawa