Szef GE chce zwycięstwa 'tak' w irlandzkim referendum

FOKSAL Narodowy Fundusz Inwestycyjny Spółka Akcyjna
opublikowano: 2002-10-02 16:51

DUBLIN (Reuters) - Szef koncernu General Electric na Europę powiedział w środę, że odrzucenie po raz drugi przez Irlandię Traktatu Nicejskiego mogłoby negatywnie wpłynąć na przyszłe inwestycje amerykańskiego koncernu w tym kraju. Irlandia, która w ubiegłym roku zaszokowała Europę odrzucając w referendum Traktat będący prawnym fundamentem rozszerzenia UE, będzie po raz drugi głosować 19 października. Ostatnie sondaże pokazują, że wynik referendum jest bardzo niepewny.

Pytany, czy drugie "nie" wpłynęłoby na irlandzkie inwestycje GE, prezes koncernu na Europę, Ferdinando Beccalli powiedział, że taki rezultat wpłynąłby zarówno na plany jego spółki, jak i zagraniczne inwestycje w Irlandii w ogólności.

"To nie wpłynęłoby na nasze aktualne zaangażowanie w Irlandii, ale jeżeli chodzi o przyszłe inwestycje to tak, wpływ byłby niewątpliwy. Dotyczy to zarówno GE jak i innych firm" - powiedział Beccalli w wywiadzie dla Reutera.

"Mamy jednak nadzieję, że zwycięży najlepsze możliwe rozwiązanie, czyli 'tak' dla traktatu. Tak jak wszyscy inni bardzo uważnie obserwujemy rozwój wydarzeń" - dodał.

GE, podobnie jak wiele amerykańskich koncernów o globalnym zasięgu mocno zaangażowało się w ostatnich latach w Irlandii, traktując ją jako anglojęzyczną bazę wypadową na lukratywny rynek strefy euro.

GE, największy na świecie koncern przemysłowy zatrudnia w Irlandii 2.200 osób działających w 18 różnych branżach, od usług finansowych po produkcję diamentów przemysłowych.

Beccalli powiedział, że rozszerzona Europa otworzy dla GE, który już teraz działa w Polsce, na Węgrzech i w Czechach, nowe możliwości działania.

"Patrzymy na ten region z dużym zainteresowaniem dzisiaj i tak będzie również po 2004 roku, kiedy Unia powiększy się o 10 nowych członków" - powiedział.

"Kiedy mówi się o nowych możliwościach i wyzwaniach, można z jednej strony spojrzeć na Chiny z ich 1,2 miliardem mieszkańców, ale z drugiej także na poszerzoną Europę z jej 25 krajami, w których łącznie będzie mieszkać około pół miliarda ludzi, dysponujących znacznie większą siłę nabywczą niż Chińczycy" - dodał.

Beccalli podkreślił, że powstałby w ten sposób wspólny organizm gospodarczy warty około 10 bilionów dolarów - czyli tyle co gospodarka amerykańska.

Szef GE powiedział, że obecnymi priorytetami koncernu w Europie są - z różnych powodów - Rosja i Niemcy.

"Rosja, ze swoją infrastrukturą wymagającą modernizacji i postępującym procesem prywatyzacji jest krajem dużych możliwości zarówno w średniej jak i długiej perspektywie" - powiedział Beccalli.

Natomiast Niemcy są jego zadaniem interesujące dlatego, że rynek ten nie został przez GE, który w Europie zatrudnia około 70.000 osób, spenetrowany w równym stopniu co Anglia, Francja, Hiszpania i Włochy.

((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))