Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej (KE), ogłosiła we wtorek plan dozbrojenia Europy. Opisała go w liście do europejskich liderów politycznych.
- Europa jest gotowa wziąć za siebie odpowiedzialność. Program może zmobilizować blisko 800 mld EUR na rzecz bezpiecznej i odpornej Europy. Będziemy nadal ściśle współpracować z naszymi partnerami w NATO. Jesteśmy gotowi do działania - oświadczyła Ursula von der Leyen.
- Plan dozbrojenia Europy zaproponowany przez szefową KE to na pewno krok w dobrą stronę - ocenia Mariusz Marszałkowski, ekspert w zakresie bezpieczeństwa i polityki wschodniej.
Jego zdaniem deklaracja jest ważna z uwagi na nieprzewidywalność sytuacji międzynarodowej w związku z polityką prezydenta USA Donalda Trumpa.
- Pozostaje jednak kwestia szczegółów, a tych na razie nie ma — podkreśla ekspert.
Fiskalne poluzowanie
Plan przewiduje pięć źródeł finansowania inwestycji obronnych. Pierwszym mają być budżety krajowe.
- Państwa członkowskie są gotowe inwestować więcej we własne bezpieczeństwo, jeśli mają przestrzeń fiskalną. I musimy im to umożliwić - poinformowała Ursula von der Leyen.
Zapowiedziała, że wkrótce KE zaproponuje uruchomienie „krajowej klauzuli wyjścia z Paktu Stabilności i Wzrostu”.
- Umożliwi to państwom członkowskim znaczne zwiększenie wydatków na obronę bez uruchamiania procedury nadmiernego deficytu - wyjaśniła szefowa KE.
Mariusz Marszałkowski uważa, że kwestia niewliczania wydatków zbrojeniowych do długu publicznego jest kluczowa.
- Pamiętajmy, że jeszcze parę miesięcy temu, kiedy Polska wyszła z inicjatywą wyłączenia wydatków na zbrojenia z procedury nadmiernego deficytu, KE się nie zgodziła — przypomina Mariusz Marszałkowski.
Za mało pieniędzy
Według Ursuli von der Leyen jeśli państwa członkowskie UE zwiększą wydatki na obronę średnio o 1,5 proc. PKB, wydadzą blisko 650 mld EUR w ciągu czterech lat.
- Pomysł dozbrojenia Europy przedstawiony przez Ursulę von der Leyen jest dobry, ale zaproponowane kwoty są co najmniej dwa razy za małe i w dodatku są obarczone błędem: 1,5 proc. PKB przez cztery lata to 750 mld EUR, a nie 650. Dla porównania Polska w 2025 r. Polska wyda prawie 5 proc. PKB na zbrojenia – mówi Kamil Sobolewski, który skomentował propozycję szefowej KE na swoim profilu w serwisie X.
Oprócz wydatków z krajowych budżetów odnosi się do drugiej propozycji szefowej KE - pakiet pożyczek o wartości 150 mld EUR dla krajów członkowskich.
Wspólne zakupy i pakiet pożyczek
- Chodzi zasadniczo o lepsze wydawanie pieniędzy – i wydawanie ich wspólnie. Mówimy o budowaniu paneuropejskich zdolności produkcyjnych, np. w zakresie systemów obrony powietrznej i przeciwrakietowej, artyleryjskich, pocisków i amunicji, a także dronów i systemów antydronowych - sprecyzowała Ursula von der Leyen.
Jej zdaniem wspólne inwestowanie obniży koszty i wzmocni europejski przemysł obronny.
Robert Cheda, analityk ds. bezpieczeństwa i były oficer wywiadu, popiera zbrojenia, jest jednak sceptyczny wobec pomysłu wspólnych działań.
- Przestrojenie na dozbrojenie może także pomóc całej gospodarce Europy. Rozbudowa europejskiego przemysłu obronnego może jednak potrwać co najmniej dekadę. Nie wiem, czy mamy tyle czasu. Negatywnym czynnikiem jest kwestia decyzyjności UE. Wystarczy np. sprzeciw Węgier i Słowacji, żeby Europa została bez wspólnego planu dozbrojenia – mówi Robert Cheda.
Uważa, że wspólne zakupy to źródło potencjalnych konfliktów w łonie Unii. Część państw może w praktyce ubiegać się o jak największe wsparcie dla siebie.
- W Europie najlepiej rozwinięty przemysł zbrojeniowy, a konkretnie produkcję broni i amunicji, mają Niemcy, Francja, a w niektórych segmentach Włochy i Hiszpania. Te kraje mogą chcieć wykorzystać przewagę, by jak najwięcej pieniędzy trafiło do nich — podkreśla Robert Cheda.
- Z punktu widzenia Polski kluczowe jest, aby dotychczasowa proamerykańska polityka w kontekście zakupów zbrojeniowych, nie została zastąpiona polityką „buy french” albo „buy german” – uważa Mateusz Kacperski, ekspert Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.
Jego zdaniem, aby program dozbrajania Europy mógł odnieść sukces, kluczową kwestią jest zminimalizowanie dystansu między francuskim i niemieckim przemysłem zbrojeniowym a resztą Europy.
Dozbrajanie dwóch prędkości
Zdaniem eksperta z Fundacji Pułaskiego KE dostrzegła ten problem, o czym świadczy zaproponowanie krajom członkowskim pozyskiwania finansowania na zbrojenia poprzez fundusz spójności. Unijny budżet to trzeci filar planu Brukseli.
- Zaproponujemy dodatkowe możliwości i zachęty dla państw członkowskich, które zdecydują, czy chcą wykorzystać programy polityki spójności, aby zwiększyć wydatki na obronność - zapowiedziała Ursula von der Leyen.
- Te fundusze powinny być zainwestowane w rozwój przemysłu obronnego w państwach o mniejszym potencjale, zamiast finansować zakupy od francuskich lub niemieckich konglomeratów zbrojeniowych – podkreśla Mateusz Kacperski.
Uważa także, że potrzebne są regulacje, które w sposób strukturalny faworyzowałyby państwa „drugiej prędkości”.
- Zakupy sprzętu zbrojeniowego wewnątrz UE powinny być powiązane z offsetem na poziomie 60 proc. produkcji w państwie kupującym. Tego typu regulacje powinny być przyjęte na poziomie unijnym, co wzmocniłoby to pozycję negocjacyjną Polski i państw bałtyckich, które mają problemy z egzekwowaniem umów offsetowych, często ignorowanych przez zagranicznych gigantów zbrojeniowych – wyjaśnia ekspert.
Proponuje też, żeby zakupy sprzętu wojskowego odbywały się na zasadzie wzajemności.
- Jeśli Polska kupuje od innego państwa unijnego, warto porozmawiać o tym, co to państwo może kupić od polskiego przemysłu obronnego, który również jest w stanie zaoferować innowacyjne rozwiązania swoim sąsiadom - mówi Mateusz Kacperski, zaznaczając, że optymalnym rozwiązaniem byłoby ustanowienie minimalnego progu importu sprzętu wojskowego od innych państw UE.
Jego zdaniem taki mechanizm zmusiłby zamożne kraje członkowskie do zakupu broni od mniej zamożnych.
- W przypadku niespełnienia tego wymogu państwa takie jak Francja czy Niemcy płaciłyby kary na rzecz „funduszu spójności przemysłu obronnego” inwestującego w przemysł obronny państw o mniejszym potencjale – proponuje Mateusz Kacperski.
Jak unijne pieniądze na obronność powinna wykorzystać Polska? W opinii Roberta Chedy mamy dwie opcje: zwiększenie zakupów w USA albo specjalizację, np. w dronach lub pociskach manewrujących.
Kolejne dwa punkty planu, sprowadzające się do mobilizacji kapitału prywatnego i wykorzystania Europejskiego Banku Inwestycyjnego, Ursula von der Leyen przedstawiła bardzo ogólnie. Wygląda też na to, że nie uwzględniła tych potencjalnych źródeł finansowania w 800-miliardowej puli.