Po zakończeniu sprzedaży Cosmopolitana deweloper skoncentruje się na rozwoju hoteli mimo obecnych problemów tej branży.
Tacit Investment, spółka należąca do biznesmenów z branży paliwowej — Grzegorza Jankilewicza i Sławomira Smołokowskiego, właścicieli Mercuria Energy Group — poinformowała ostatnio o zakończeniu sprzedaży wszystkich 236 apartamentów w warszawskim wieżowcu Cosmopolitan. Karolina Kaim, prezes Tacita, zapewnia, że spółka nadal będzie działała na rynku nieruchomości premium, sprzedając apartamenty pod marką High Level Sales & Marketing. W najbliższych miesiącach swoje działania skoncentruje jednak na rynku hotelowym.
Skok na głęboką wodę
W 2019 r. Tacit otworzył we Wrocławiu hotel The Bridge, zaś w sierpniu tego roku uruchomi w Warszawie pierwszy w Polsce obiekt marki Nobu. Oprócz 117 pokoi i restauracji znajdą się tu także strefa wellness, kawiarnia, bar, ponad 400 m kw. przestrzeni eventowej oraz dodatkowe 100 m kw. na spotkania biznesowe.
— Sytuacja w branży hotelowej jest obecnie bardzo trudna. Nie jest tajemnicą, że — w związku z restrykcjami spowodowanymi pandemią — obłożenie hoteli spadło o ponad 90 proc. Ostatnie dwa miesiące były dla nas dużym wyzwaniem, jednak zakładamy, że w dłuższej perspektywie odzyskamy równowagę — przekonuje Karolina Kaim.
Spółka stawia na mocny rozwój oferty gastronomicznej w hotelach. Taki plan może się okazać pomocny, np. w sytuacji ograniczenia przez firmy wydatków, a co za tym idzie — podróży biznesowych.
— Od samego początku restauracja była bardzo ważnym komponentem The Bridge, jednak zdecydowaliśmy się jeszcze bardziej otworzyć na klientów zainteresowanych skorzystaniem z jej oferty. Na przestrzeni ponad 1 tys. m kw. na zewnątrz hotelu tuż obok sali balowej zaaranżowaliśmy bar letni i ogród. Możemy organizować przyjęcia weselne, zwłaszcza że znajdujemy się nieopodal katedry wrocławskiej. Sprzyja nam też położenie na mapie Polski. Na przykładzie USA widzimy, że po otwarciu granic ludzie są w stanie przemieszczać się w celach biznesowych na odległość 700-800 km. Możemy zatem założyć, że za jakiś czas przybędzie nam gości z Niemiec czy Czech — mówi Karolina Kaim.
Strefa gastronomiczna będzie bardzo mocno rozwinięta także w Nobu. To ona otworzy się jako pierwsza, na około dwa tygodnie przed hotelem.
— Marka wywodzi się z restauracji, działalność o hotele rozszerzyła dopiero siedem lat temu — informuje prezes Tacita.
Ta branża się nie podda
Hotele to jeden z sektorów najbardziej dotkniętych pandemią COVID-19 — uważają analitycy.
— W Polsce rynek zatrzymał się w marcu, po wprowadzeniu stanu zagrożenia epidemicznego. W konsekwencji we wszystkich największych miastach, w których analizujemy rynek, zdecydowanie zmniejszyło się obłożenie hoteli. Największe spadki zanotowano w Krakowie i Warszawie. Załamanie było widoczne również w przychodach na pokój, które najmocniej spadły w Poznaniu — o ponad 70 proc. — informuje Elżbieta Czerpak, dyrektor działu badań rynku Knight Frank.
Zdaniem Agaty Jandy, dyrektor ds. doradztwa hotelowego JLL, pandemia uderzyła w polskie hotele w i tak trudnym dla nich okresie.
— Pierwszy kwartał jest, co do zasady, słabym sezonem zarówno dla turystyki, jak i dla biznesu. Niektóre hotele mogą w związku z tym mieć mniej wolnej gotówki, co utrudni otwieranie się na nowo i wpłynie na decyzje, kiedy warto się otworzyć — po uruchomieniu znacznie wzrosną koszty, a niewiadomą są przychody — tłumaczy Agata Janda.
Jej zdaniem na rynku panuje jednak duża determinacja właścicieli, by kryzys przetrwać.
— Branże hotelowa i turystyczna często ulegają szokom, ale niejednokrotnie udowodniły, że potrafią z nich wychodzić. Ataki terrorystyczne, wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi — to doświadczenia, które na wiele miesięcy potrafią zamrozić biznes hotelowy. Doświadczenie zamykania hoteli na skalę globalną nie zdarzyło się nigdy wcześniej, ale jednocześnie hotelarze na całym świecie wypracowali przez lata narzędzia, by móc sprawnie nawigować kryzysem — twierdzi ekspertka JLL.
Podpis: Anna Gołasa