Talkin’ Things otaguje świat

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2021-10-14 20:00

Producent tagów RFID zbiera kilkanaście milionów dolarów m.in. na budowę fabryki. Już w przyszłym roku liczy na 40 mln zł przychodów, a dalej biznes ma rosnąć nawet kilkakrotnie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • czym zajmuje się Talkin’ Things i jak wyróżnia się na tle konkurencji
  • jak wpływa na niego globalny kryzys na rynku półprzewodników
  • jakiego wzrostu przychodów spodziewa się w najbliższych latach dzięki rosnącemu popytowi i zwiększeniu mocy produkcyjnych
  • jak duży kapitał w dwóch najbliższych rundach finansowych chce zebrać
  • jak potencjał spółki ocenia ekspert z branży znacznikó RFID

LPP poinformowało rok temu, że wprowadzenie w Reserved technologii RFID – elektronicznych metek pozwalających namierzyć każdą sztukę odzieży – przełożyło się m.in. na 3-procentowy wzrost sprzedaży i o 60 proc. szybsze przyjęcie dostaw. W tym roku chce ją wdrożyć w pozostałych markach, a w ślad za nim idą konkurenci i firmy z innych branż, więc zapotrzebowanie rośnie. Potwierdza to Talkin’ Things, polski producent tagów RFID współpracujący z takimi globalnymi potentatami w swoich branżach jak Sanofi, Mars, L’Oréal, czy Boehringer Ingelheim.

– Od początku pandemii odczuwamy znaczne zwiększenie popytu, ale nie przełożyło się to jeszcze u nas na przychody, ponieważ dotykają nas globalne zaburzenia w dostawach półprzewodników. Chcieliśmy zamknąć ten rok z ok. 11 mln zł przychodów, a skończy się mniej więcej na połowie tego wyniku – to o 50 proc. więcej r/r. Na 2022 r. już mamy zamówienia na 450 mln tagów, a dostawy chipów zapewnione, co pozwoli nam uzyskać ok. 40 mln zł przychodów – mówi Marcin Pilarz, prezes i założyciel Talkin’ Things.

Spółka przygotowuje autorski projekt chipa idealnego dla swoich potrzeb, by od 2023 r. uniezależnić się od zagranicznych dostawców. Gotowy produkt chce mieć do czerwca 2022 r., a parę miesięcy da sobie na wdrożenie. O wadze problemu dostaw półprzewodników świadczy m.in. wstrzymanie produkcji samochodów w Czechach przez koncern Škoda Auto.

Jest co robić:
Jest co robić:
Talkin’ Things, którym kieruje Marcin Pilarz, skupia się na zrealizowaniu dwóch celów. Pierwszy to stworzenie swoich chipów – na własne potrzeby, ale nie wyklucza też sprzedaży. Natomiast drugim jest zapewnienie klientom możliwości personalizacji tagów już w ich zakładach. Ma prototyp maszyny, w przyszłym roku ją przetestuje u kontrahentów, a od 2023 r. chce wprowadzić do oferty.
Marek Wiśniewski

Przewaga dzięki kompleksowej ofercie

System identyfikacji radiowej (RFID) pozwala zapisywać i odczytywać dane ze znacznika z odległości do kilkunastu metrów. Talkin’ Things podkreśla, że rynek jest stosunkowo młody, a w całej Europie działa tylko kilku producentów. Zaczynając w 2014 r., nie był w Polsce pierwszy, ale – zapewnia – od 2020 r. jako jedyny na świecie obsługuje cały łańcuch zamówienia – od zaprojektowania przez rozwój oprogramowania aż po wytwarzanie tagów.

– Wygrywamy tym z konkurencją, ponieważ wygodniej zlecić pełną realizację jednej firmie. Poza tym możemy działać szybciej – konkurenci chwalą się wprowadzeniem kilku nowych rodzajów tagów na kwartał, a my w ciągu dwóch dni od zlecenia możemy zaprojektować trzy indywidualne znaczniki i dostarczyć do przetestowania – stwierdza Marcin Pilarz.

Firma koncentruje się na obsłudze firm handlowych – w tym FMCG, modowych i farmaceutycznych. Systemem RFID interesuje się jednak coraz więcej branż, np. budowlaną oraz spożywczą w zakresie tzw. paszportyzacji żywności (jej identyfikacja na drodze „od pola do stołu”).

– Zastosowań RFID jest mnóstwo, chodzi przede wszystkim o przyspieszenie i zwiększenie dokładności w logistyce – np. o weryfikację towaru bez potrzeby jego rozpakowywania – tłumaczy szef Talkin’ Things.

Okiem eksperta
Globalna jakość dzięki polskiej nauce
dr hab. inż. Piotr Jankowski-Mihułowicz
kierownik Katedry Systemów Elektronicznych i Telekomunikacyjnych na Wydziale Elektrotechniki i Informatyki Politechniki Rzeszowskiej

Światowy rynek techniki RFID już jest rozległy i bardzo szybko rośnie m. in. dzięki coraz to nowym zastosowaniom, np. identyfikatorów-czujników. Od strony badawczo-rozwojowo-wdrożeniowej, technikę radiowej identyfikacji obiektów rozwijamy na Politechnice Rzeszowskiej już od 1999 r., dzięki czemu, przy wykorzystaniu zaawansowanego zaplecza laboratoryjnego, możemy opracowywać unikatowe rozwiązania i odpowiadać na rosnące zapotrzebowanie firm i konsumentów w tym obszarze.

Największy problem użytkowania systemów radiowej identyfikacji obiektów przede wszystkim wynika z niewłaściwego projektowania identyfikatorów RFID w kontekście zmian ich parametrów, a tym samym z niedostosowania pracy tych urządzeń do potrzeb zautomatyzowanych procesów w różnych obszarach. Przez ostatnie ponad 20 lat na Politechnice Rzeszowskiej udało nam się pokonać wiele z tych barier, a Talkin’ Things stale korzysta z naszej wiedzy i wsparcia, dzięki czemu produkowane przez niego identyfikatory przewyższają jakością produkty oferowane na globalnym rynku.

Kolejne miliony od inwestorów

Spółka od czasu powstania wydała na inwestycje ok. 35 mln zł, z czego ok. 30 mln zł w latach 2019-20. Budżet na ten rok to ok. 10 mln zł. Pozyskała dotychczas 9,6 mln USD (dziś to ok. 38,3 mln zł), z czego ok. 10 proc. z dotacji – głównie NCBR – a resztę od inwestorów – 30 proc. od indywidualnych, a pozostałą kwotę m.in. od funduszy Montis Capital oraz Weston. W efekcie ponad 30 proc. udziałów jest w rękach założyciela, po 20 proc. mają dwa wspomniane fundusze, a poszczególni aniołowie biznesu mają najwyżej 7-10 proc. Struktura wkrótce się jednak zmieni.

– Jesteśmy w trakcie rundy finansowej A, którą zamierzamy zamknąć na przełomie roku. Chcemy zebrać 12-18 mln USD w zamian za ok. 20 proc. udziałów. Przewidujemy, że połowa przypadnie na lidera rundy, a reszta na 2-3 inne fundusze. Mamy już siedmiu zainteresowanych gotowych zainwestować nawet więcej, a wśród nich jest akcjonariusz jednego z naszych klientów – informuje Marcin Pilarz.

Talkin’ Things zapowiada, że starannie dobierze nowych inwestorów, ponieważ poza kapitałem zależy mu też na merytorycznym wsparciu i biznesowych kontaktach zwłaszcza zagranicznych funduszy – eksport ma 95 proc. udziału w jego przychodach, a głównymi rynkami są Włochy, Francja, Australia i USA.

Nowa fabryka z opcją rozbudowy

Firma przeznaczy zebrane pieniądze głównie na dopracowanie własnych chipów, rozwój oferty, zwiększenie ekspansji na głównych rynkach oraz budowę fabryki w Specjalnej Strefie Ekonomicznej Euro-Park Mielec. Otrzymała 70 proc. ulgi podatkowej na inwestycję wartą na start 61,5 mln zł. Fabryka ma ruszyć w połowie 2022 r., a jej budowa na początku roku. Centrum w Warszawie może rocznie produkować 175 mln tagów rocznie, a na początku 2022 r. podwoi moce.

30

Tyle osób zatrudni Talkin’ Things wraz z otwarciem fabryki. Na razie ma 48 pracowników.

Dzięki nowej fabryce Talkin’ Things zwiększy możliwości produkcyjne do 1,8 mld tagów rocznie. W ramach dostępnej powierzchni dołoży w pierwszej połowie 2023 r. jeszcze 1,5 mld, a następnie rozbuduje obiekt, by w 2025 r. dojść w nim do poziomu 12 mld znaczników w skali roku.

– Nie obawiamy się dalszego generowania straty, ponieważ w najbliższych latach wciąż będziemy dużo inwestować. Globalny rynek tagów RFID rośnie średnio o 41,4 proc. rocznie. My mamy kilka unikatowych cech, dlatego wraz ze wzrostem mocy produkcyjnych w kolejnych latach jesteśmy w stanie zwiększać przychody co roku trzy- a nawet czterokrotnie – zapewnia Marcin Pilarz.

Spółce pomóc mają w tym inwestorzy. W ciągu 18-24 miesięcy po zamknięciu najbliższej rundy planuje zrealizować jeszcze jedną.

– Będziemy chcieli pozyskać 35-40 mln USD, ponieważ zależy nam m.in. na stworzeniu możliwości produkcji autorskich chipów na bardzo dużą skalę. Później zaczniemy przygotowywać się do debiutu na giełdzie – rozważamy dual listing na GPW i za granicą – mówi prezes Talkin’ Things.

Problem kontrowersyjnych udziałowców rozwiązany

Na początku 2020 r. pisaliśmy o Talkin’ Things w mniej przyjaznych dla niego okolicznościach. Największymi udziałowcami spółki były swego czasu Zillion Commercial i Black Oak mające wówczas na karku komorników – w dodatku kontrolujący pierwszą z tych firm Tomasz Wróbel został prawomocnie skazany za przemyt niedużych ilości zabronionego mefedronu.

Stało się to szczególnie kontrowersyjne, gdy w Talkin’ Things zainwestował Montis Capital przy kapitałowym wsparciu PFR Ventures. Montis i Talkin’ Things stwierdzili, że nie znali ciemnych kart historii Zillion Commercial oraz Black Oak i wkrótce rozpoczęli porządki w firmie. Dziś Talkin’ Things zapewnia, że sprawę rozwiązał natychmiast i od dawna Konrad Siwiec oraz Tomasz Wróbel nie mają udziałów spółki ani nie pełnią w niej żadnych funkcji.