Surowce i energia drożeją, maleje opłacalność produkcji
Jeśli drożejąca produkcja hutnicza przestanie się opłacać, otworzymy rynek na produkty z Chin, które nie przejmują się protokołem z Kioto.
Huty odczuły podwyżki niemal wszystkich produktów potrzebnych do wytwarzania stali — rudy żelaza, złomu, węgla koksowego i koksu — a także kosztu frachtów za przewóz surowców oraz transportu kolejowego i drogowego. Niepokój branży budzą także rosnące ceny prądu oraz przyznane limity emisji dwutlenku węgla. To wszystko nie może pozostać bez wpływu na cenę stali.
Coraz drożej
Energia elektryczna dla przemysłu zdrożała w tym roku o 37 proc., a rudy żelaza o 65 proc., osiągając, wraz z frachtem, cenę powyżej 100 USD. Cena węgla koksującego wzrosła z 98 do 300 USD za tonę. Taką cenę na początku kwietnia uzgodniły Nippon Steel, japoński koncern stalowy i BHP Billiton, australisko-brytyjska spółka wydobywcza. Ta kwota staje się punktem odniesienia także dla innych producentów węgla i następnych kontraktów. Ceny koksu przekroczyły 500 USD i sięgnęły nawet 570 USD za tonę. Złom i surówka kosztują już około 650 USD za tonę wraz z dostawą.
— Dzisiaj nikt nie mówi o podwyżkach rzędu 2-3 proc. — złom drożeje od razu o kilkadziesiąt procent. A w produkcji hutniczej stanowi on 60 proc. kosztów — twierdzi Krzysztof Walarowski, dyrektor handlowy spółki Złomrex.
— Gaz, koks, ruda drożeją na całym świecie, ale gwałtowny wzrost cen energii elektrycznej dotyczy tylko rynku polskiego i pogarsza pozycję naszego hutnictwa — podkreśla Andrzej Stokłosa, dyrektor generalny ISD Huta Częstochowa.
Według Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH), energia to średnio 8-10 proc. kosztów produkcji hutniczej, a w przypadku żelazostopów nawet 40 proc.
— Ruch cen jest związany ze zmianą struktury kosztów w hutnictwie. I to będzie tendencja stała — uważa Jerzy Kozicz, prezes CMC Zawiercie.
Żaden z producentów nie ukrywa, że koszty wzrostu cen ponoszą klienci.
Jerzy Podsiadło, wiceprezes, dyrektor restrukturyzacji i integracji w ArcelorMittal Poland, mówi wprost, że do tej pory jego firma całe podwyżki przerzucała w cenę. Klient to akceptuje, bo rynek jest mocny.
— Z naszych analiz wynika, że po gwałtownym wzroście nie można liczyć na równie duży spadek. Wszystko wskazuje na to, że ceny surowców do produkcji hutniczej w długim okresie już nie spadną, a korekty w dół będą niewielkie i krótkotrwałe — dodaje Podsiadło.
Zużycie wyrobów stalowych w Polsce wynosi około 12 mln ton (wzrost o 12 proc. w porównaniu z rokiem 2006), a produkcja — 10 mln ton. Eksperci szacują, że najdalej do 2012 roku wielkość ta wzrośnie do około 16 mln ton. Zapotrzebowanie na stal ma się zwiększyć m.in. z powodu wielkich przedsięwzięć infrastrukturalnych związanych z wykorzystywaniem unijnych funduszy i przygotowaniami do Euro 2012.
Własny koks
Na razie producenci w Polsce inwestują główniew projekty, które wpływają na koszty produkcji hutniczej. Hutnictwo to najważniejszy odbiorca koksu. Koncerny hutnicze inwestują w koksownictwo dla zapewnienia sobie ciągłości dostaw, ale także, by mieć wpływ na cenę koksu. Ostatnie miesiące przyniosły wzrost cen koksu i węgla do jego produkcji. Cena węgla koksowego wzrosła z około 100 do 300 USD za tonę, a ceny koksu sięgnęły nawet 570 USD za tonę.
Włodzimierz Hereźniak, prezes Polskiego Koksu (eksportera tego produktu), uważa, że nie ma co liczyć na stałe spadki cen.
Największy polski producent stali — koncern ArcelorMittal — ma własne koksownie: w Zdzieszowicach i mniejszą w Krakowie.
— Niestety, deficyt węgla koksowego się pogłębia. W 2008 roku import tego surowca na nasze potrzeby, głównie z USA, sięgnie 1,5 mln ton, w przyszłym roku może to być nawet 2 mln ton. Tylko że port w Świnoujściu może mieć problemy z rozładunkiem rosnącego importu węgla — prognozuje Jerzy Podsiadło.
Największa polska koksownia — w Zdzieszowicach — przystąpi wkrótce do ostatniego etapu modernizacji. Po oddaniu do użytku nowej baterii koksowniczej mają tam powstać dwie kolejne, w miejsce dwóch starych.
Plany rozbudowy mocy koksowniczych ogłosił też koncern ISD Polska, do którego należy Huta Częstochowa. Chce on zainwestować 100 mln EUR w budowę dwóch baterii koksowniczych o łącznej zdolności produkcyjnej 700 tys. ton rocznie. Nowe baterie zastąpią cztery przestarzałe.
— Realizacja programu produkcji koksu w Częstochowie zapewni nam także lepszy dostęp do gazu koksowniczego — zapewnia Andrzej Stokłosa, dyrektor generalny ISD Huta Częstochowa.
Stefan Dzienniak, dyrektor technologii ArcelorMittal Poland, przyznaje, że spółka realizuje inwestycje o charakterze jakościowym, a nie ilościowym.
— W Dąbrowie Górniczej budujemy stanowisko odsiarczania surówki do produkcji blach dla przemysłów motoryzacyjnego i AGD. Chcemy też zmodernizować nasze taśmy spiekalnicze oraz zbudować instalacje odzysku gazu konwertorowego w Dąbrowie Górniczej i w Krakowie — wyjaśnia.
Droższy pieniądz
Andrzej Stokłosa zwraca uwagę na to, że wraz z kosztami produkcji hutniczej w Europie będzie rosło także ryzyko prowadzenia tej działalności.
Niedługo sektor bankowy odkryje, że zwiększył się poziom ryzyka w branży hutniczej. I może wzrosnąć koszt pieniądza .
W najbliższych latach kluczowa dla rachunku kosztów w hutnictwie będzie jednak sprawa uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Huty się obawiają, że przy proponowanym w rządowym projekcie rocznym przydziale uprawnień na poziomie 11,8 mln ton, producenci stali nie będą w stanie opłacalnie zwiększać produkcji i mogą utracić konkurencyjność wobec importu.
Już dziś import stanowi 60 proc. polskiego zużycia stali.
4 mld zł Tyle zarobiły łącznie huty w 2007 roku. Przychody sektora hutniczego wzrosły o prawie 20 proc., a zysk netto o 30 proc. w porównaniu z rokiem 2006.
W 2008 roku — według prognoz — zyski będą mniejsze.