Tłusty transfer przedemerytalny

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2022-07-17 20:00

Po kilku miesiącach wzajemnych podchodów piłkarza i jego pracodawcy, przybierających formy również dość nieprzyjemne, zakończyła się elektryzująca kibiców epopeja przejścia Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium do FC Barcelona.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Duma Katalonii wyłożyła 45 mln EUR gotówką, plus 5 mln EUR w bonusach, za wypuszczenie przez dumę Bawarii najlepszego strzelca rok przed upływem kontraktu. To bardzo ważna okoliczność, w lipcu 2023 r. polski napastnik mógłby przechodzić dokąd tylko chce bez płacenia przez nowego pracodawcę Bayernowi chociażby eurocenta. Metryka jest jednak nieubłagana, 21 sierpnia Robert Lewandowski kończy 34 lata, zatem kontrakt z Barcą jest jego ostatnim przedemerytalnym, za rok wcale nie byłby już pewny… Obejmuje trzy sezony, czyli do 37. roku życia piłkarza, z opcją na hipotetyczny czwarty.

Kibice i media emocjonują się transakcją międzyklubową, ale ciekawsze jest samo wynagrodzenie napastnika. Robert Lewandowski wszystko dobrze przekalkulował i zdecydował się na obniżkę rocznej kwoty. W Monachium otrzymywał na konto około 12 mln EUR, ale do końca sezonu 2022/23, bez jasnej dalszej przyszłości. Barcelona zapłaci mu około 9 mln EUR, zatem ma pewne 27 mln EUR do końca sezonu 2024/25, z hipotetyczną kwotą 9 mln EUR za kolejny. Kataloński klub, będący jednym z dwóch najcenniejszych piłkarskich na świecie (obecnie przoduje Real Madryt), ma zarazem ogromne długi, zatem oszczędza. Nie mógł skopiować kwoty netto z Monachium, wszak musi do niej doliczyć wielkie podatki – roczny koszt zatrudnienia Roberta Lewandowskiego przez Barcę brutto sięgnie nawet 16 mln EUR.

W cieniu transferu piłkarza znajduje się postać jego menedżera. 79-letni obecnie Pinhas Zahavi to izraelski były dziennikarz sportowy, zaś od kilku dekad światowy potentat w branży menedżerów sportu. Robert Lewandowski przeniósł się pod jego skrzydła w 2018 r., po rozstaniu z Cezarym Kucharskim. Zahavi rozpoczął misję skrócenia kontraktu z Bayernem mniej więcej w lutym i już od kilku miesięcy było dla niego oczywiste sfinalizowanie uwolnienia naszego kapitana. Wynegocjował od Barcy gigantyczną prowizję dla siebie, niewiele mniejszą od… wynagrodzenia samego Roberta Lewandowskiego. Według wiarygodnych danych z branży dostanie aż 20 mln EUR w czterech rocznych transzach po 5 mln EUR. To kwoty wręcz szokujące. FIFA dostrzegła zjawisko rozpasania agentów i pośredników, dlatego chce ograniczyć wysokość ich prowizji do najwyżej 10 proc. wartości kontraktów piłkarzy. Zahavi za sukces w twardych negocjacjach z Bayernem wziął znacznie więcej.

Nie darmowy, lecz tłusty transfer Roberta Lewandowskiego to okoliczność fantastyczna dla poprzednich jego klubów. FIFA stworzyła w 2001 r. obowiązujący piłkarski świat mechanizm solidarnościowego gratyfikowania klubów, najczęściej małych i skromnych, w których przyszłe gwiazdy kształtowały się futbolowo w przedziale wiekowym 12-23 lata. Zgodnie z precyzyjnym algorytmem, uwzględniającym okres gry w kolejnych klubach, około 5 proc. transferu, konkretnie 2,253 mln EUR (o tyle mniej dostanie Bayern) zostanie podzielone następująco (w tys. EUR): Varsovia – 565, Delta Warszawa – 113, Legia Warszawa – 225, Znicz Pruszków – 450, Lech Poznań – 450, Borussia Dortmund – 450. Gratyfikację za szkolenie Roberta Lewandowskiego czołowy klub Bundesligi spożytkuje na waciki, naszym z Ekstraklasy pieniądze oczywiście się przydadzą, natomiast swojemu pierwszemu klubowi uczniowskiemu z warszawskiej ulicy Międzyparkowej jego wychowanek zsyła prawdziwy deszcz złota.

Fabrizio Romano, włoski dziennikarz specjalizujący się w odsłanianiu kulis futbolowego biznesu, podał wysokość wynagrodzenia kapitana polskiej reprezentacji w katalońskim klubie oraz zabawił się w tweetowe przedstawienie Lewego już w stroju Barcy…