Akcje European Aeronautic, Defence & Space (EADS) i BAE Systems, dwóch gigantów rynku lotniczo-zbrojeniowego, straciły w czwartek całość wypracowanych w środę zysków. Gdy obie firmy ogłosiły, że rozmawiają o fuzji, rynek zareagował entuzjastycznie.
Papiery brytyjskiego BAE Systems drożały nawet o ponad 10 proc. W czwartek karta się odwróciła i koncern stracił na giełdzie w Londynie ponad 9 proc., a EADS w Paryżu nawet 10 proc.
Inwestorzy zaczęli się obawiać, że złożona struktura akcjonariatu może utrudniać integrację. Chodzi w tym przypadku szczególnie o aspekt polityczny, czyli o rządowych akcjonariuszy. Mark Slater, szef Slater Investments, które posiada udziały w BAE, stwierdził, że jest sceptyczny, jeśli chodzi o powodzenie transakcji.
Wśród największych akcjonariuszy EADS, właściciela Airbusa, są rząd Francji, a także niemiecki producent samochodów Daimler, niemieckie landy, a nawet rząd Hiszpanii. W BAE Systems spore wpływy ma rząd brytyjski. Jeśli fuzja dojdzie do skutku, to powstanie koncern o rocznej sprzedaży około 100 mld USD. Gigant miałby w ofercie m.in. cywilne odrzutowce, samoloty bojowe, a nawet podwodne okręty atomowe.