Dwa lata temu ubezpieczyciel ze stajni Leszka Czarneckiego informował o rekordowych wynikach i gwałtownym przyroście zbieranych składek. Był pompowany sprzedażą polisolokat i innych, prostych produktów inwestycyjnych. Co kwartał władze spółki z entuzjazmem informowały o nowych osiągach, a na koniec 2010 r. grupa zebrała astronomiczne 4,4 mld zł składek. Te czasy to jednak już przeszłość. Spółka ma bowiem za sobą najgorszy kwartał od wielu lat. Co ciekawe, kryzys przyszedł w momencie zmian właścicielskich — w przededniu nabycia towarzystwa przez niemiecki Talanx i japoński Meiji Yasuda. Od stycznia do marca tego roku majątkowa Europa zebrała 76 mln zł, wobec 116 mln rok temu. Jeszcze gorzej wypada życiowa spółka, która miała 450 mln zł przychodów wobec 778 mln zł rok wcześniej. W dół poleciał także zysk ubezpieczyciela i wyniósł 36,9 mln zł, wobec 44 mln zł w pierwszym kwartale 2011 r.
— Od dłuższego czasu celowo ograniczamy sprzedaż polisolokt i produktów strukturyzowanych. Wynika to z ograniczania ryzyka koncetracji i wymogów kapitałowych związanych z Solvency II. Jednocześnie rozwijamy sprzedaż produktów ochronnych — tłumaczy Jacek Podoba, prezes TU Europa.
Dodaje, że spadki w majątku wynikają ze spowolnienia akcji kredytowej w bankach, szczególnie w obszarze hipotek. W efekcie Open Life — ubezpieczyciel życiowy, który rozpoczął działalność w sierpniu 2011 r., a od początku roku w połowie należy do TU Europy, stał si większy od właścciela. W I kw. zebrał 692 mln zł skadki i miał 11 mln zł zysku netto. Powtarza przy tym model sprzedażowy Europy, koncentrując się na tzw. strukturach.