„Chcę nudnego roku, chwilę postać z boku” — brzmi tekst zespołu Matylda i Łukasiewicz.
— Mamy taki nudny rok, ale w pozytywnym sensie — mówi Marcin Dymnicki, dyrektor zarządzający TUI Poland.
Wzrost przychodów o 15-20 proc. i 100 mln zł zysku
Mocny złoty sprzyja touroperatorom i po rekordowym 2023 r. obecny również zapowiada się znakomicie. First minute sprzedaje się o 30 proc. lepiej niż rok temu. TUI, który w ubiegłym roku miał 1,1 mln klientów, czyli najwięcej w Polsce, w tym roku znów mocno urośnie.
— Celujemy w 1,3 mln klientów, w optymistycznej wersji nawet 1,4 mln. Jeśli sprzedaż będzie szła tak dobrze jak do tej pory, dodamy pojemność. Możemy wydłużyć latanie do końca października czy — w przypadku Grecji czy Majorki — nawet do połowy listopada. Decyzję podejmiemy za 2-3 miesiące — mówi Marcin Dymnicki.
Przychody spółki, które w ubiegłym roku wyniosły około 4 mld zł, w tym roku mogą urosnąć do 4,5-5 mld zł.
— Dzięki mocnemu złotemu i stabilnej cenie paliwa byliśmy w stanie oferować w first minute ceny o około 3 proc. niższe niż rok temu. Dlatego przy zwiększeniu oferty o 20 proc. możemy spodziewać się wzrostu przychodów o 15 proc. Mocna waluta to także wyższe marże, nie musimy wszystkiego oddawać w cenie. W zeszłym roku zarobiliśmy około 100 mln zł, a ten rok nie zapowiada się gorzej. Nasza grupa jest tak samo pozytywnie zaskoczona jak my — mówi szef TUI w Polsce.
Czeska przygoda touroperatorów
Od lipca 2023 r. TUI Poland oferuje wycieczki także w Czechach.
— Niecały rok temu uruchomiliśmy loty z Pragi do Turcji i Bułgarii, zimą latamy do Egiptu, Dubaju i na Wyspy Kanaryjskie, oferta na sezon Lato 2024 to już 15 kierunków czarterowych z wylotami z Pragi, Brna i Ostrawy. W ubiegłym roku mieliśmy w Czechach 10 tys. klientów, w tym celujemy w 50 tys. — mówi Marcin Dymnicki.
Wywodzące się z Niemiec TUI nie miało biur w Czechach, niektórzy agenci sprzedawali w tym kraju ofertę z wylotami z Austrii lub Niemiec. W 2019 r. na sprzedaż zostało wystawione czeskie biuro Fischer (sprzedawała szwajcarska firma KKCG Investment, która była jego właścicielem od 2003 r.). W 2020 r. kupiło je niemieckie biuro DER Touristik, do którego należy też Exim Holding, właściciel polskiego biura Exim Tours.
— To było impulsem dla TUI, by wejść na czeski rynek. Od 2025 r. chcemy zacząć działać także na Słowacji. Agenci, którzy sprzedają oferty z Czech, często mają oferty także ze Słowacji, więc to naturalny ruch — mówi szef TUI Poland.
Międzynarodowo działa też Itaka, która w 2016 r. kupiła działające w Czechach i na Słowacji biuro Čedok, a ma też spółki na Węgrzech, Litwie, Łotwie i w Estonii. Cały holding miał w 2022 r. 3,8 mld zł przychodów i 73,7 mln zł zysku netto, a więc więcej niż TUI Poland (3,1 mld zł i 29,7 mln zł). Na ten rok Itaka liczy na 1,5 mln klientów i 5,5 mld zł obrotu.
Polacy tłumnie lecą na wakacje
Z danych Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego wynika, że w 2023 r. z wyjazdów czarterowych z biurami podróży skorzystało 4,1 mln Polaków, o 34 proc. więcej niż rok wcześniej.
— Zeszły rok był dla całej branży bardzo dobry. Nie zaszkodziło jej nawet wejście nowych touroperatorów: tureckiego biura Anex i ukraińskiego JoinUP! Odbiliśmy mocno po pandemii i wszyscy weszliśmy na nowe poziomy. Odpukać w niemalowane, ale nie pamiętam, żeby tak dobry czas utrzymywał się w branży tak długo — mówi szef TUI Poland.
Rośnie udział klientów z Ukrainy.
— Widzimy to szczególnie w Warszawie i Rzeszowie. Lotnisko w Rzeszowie po raz pierwszy przekroczyło 1 mln pasażerów. Rządzą na nim touroperatorzy, którzy są mocni w Ukrainie: Coral Travel, Anex i JoinUP!, co nie zdarza się na innych regionalnych lotniskach — mówi Marcin Dymnicki.
Lotnisko Chopina to nadal najważniejszy port dla TUI.
— Warszawa i Katowice odpowiadają za połowę naszej oferty. W Warszawie sprzeda się wszystko, co dodamy. Czartery rosną mocno, bo ruch biznesowy nie odbudował się tak szybko, co oznacza, że sloty są dostępne. Katowice to dla nas i linii znakomity port, bo operacje są realizowane 24 godziny na dobę — mówi menedżer.
TUI Poland wykorzysta w tym roku 20 samolotów wobec 17 rok temu, a większość z nich należy do Enter Air, a także Buzz (czarter Ryanaira) i LOT-u.
Nieustające inwestycje w technologię
Ponad 40 proc. oferty biuro podróży sprzedaje online, 40 proc. przez biura własne i franczyzowe, a pozostałą część przez niezależnych agentów, w tym Travelplanet.pl (nie współpracuje natomiast z drugim dużym portalem turystycznym Wakacje.pl). W trakcie pandemii zrezygnowało z rezydentów, turystami opiekuje się zdalnie. Wycofało też z pakietu transfery z lotniska — należy je wykupić osobno, na czym skorzystali klienci, którzy wolą taksówkę lub wypożyczenie auta, a takich przybywa.
— Najlepsze decyzje podjęliśmy w najtrudniejszym czasie i jesteśmy z nich zadowoleni. Nieustannie inwestujemy w technologię. Niestety, okienko przewagi konkurencyjnej się skończyło. Był czas, kiedy dobrą stronę internetową mieliśmy tylko my i Itaka, dziś każdy duży gracz inwestuje w online — przyznaje Marcin Dymnicki.

