Turystyka w niewielkim stopniu ucierpiała z powodu ataków terrorystycznych 11 września. One tylko pogłębiły recesję gospodarczą, która zaowocowała spadkiem wyjazdów.
Gdyby ataki terrorystyczne w USA nastąpiły w przededniu turystycznego sezonu letniego, biura podróży miałyby ogromne kłopoty. We wrześniu touroperatorzy zamykają sezon, dlatego zamachy w niewielkim stopniu miały wpływ na kondycję polskich biur podróży.
— Nie obserwujemy spadku liczby turystów. Sprzedaż wycieczek w sezonie letnim wzrosła — zapewnia Marek Markiewicz, prezes biura podróży Triada.
Bezpośrednio po 11 września nastąpił spadek wyjazdów na całym świecie. Potem emocje opadły.
— Zweryfikowaliśmy nasz program wycieczek do Egiptu i Tunezji. Spodziewaliśmy się obaw wyjazdów do krajów muzułmańskich. Okazało się jednak, że Polacy chętnie tam wyjeżdżają. Skandynawowie np. całkowicie zawiesili wyjazdy w ten rejon — mówi Agnieszka Sapa, rzecznik Scan Holiday.
Na ograniczeniu oferty touroperatorów zyskała konkurencja.
— Wysunęliśmy się na pierwsze miejsce w sprzedaży wycieczek do Egiptu — twierdzi Marcin Kołodziejczyk, prezes Big Blue.
Ataki terrorystyczne w USA pogłębiły natomiast recesję na świecie, co przełożyło się na zasobność portfeli turystów. Według Instytutu Turystyki, w tym roku na wakacje wyjechało o 20 proc. mniej Polaków niż przed rokiem. Podobny spadek przyjazdów obserwują Hiszpanie.
— Tegoroczne zyski nie będą tak wysokie, jak rok czy nawet dwa lata temu — przyznaje Tomasz Witkowski, rzecznik prasowy Ving Itaka.
Wydarzenia z 11 września przyczyniły się także do osłabienia dolara. Dla polskich biur podróży ma to niewielkie znaczenie, większość rozlicza się w euro. Aprecjacja europejskiej waluty z kolei wpłynęła fatalnie na finanse touroperatorów i kilku ogłosiło bankructwo.
— Ujemne wskaźniki są niepokojące i zapewne „oczyszczą” rynek — podsumowuje Fritz Baumgartner, dyrektor generalny TUI Polska.