Twórca biura maklerskiego Alior Banku usłyszał zarzuty

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2025-10-01 17:16

Prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące odpowiedzialności pracowników Raiffeisena za nieprawidłowości funduszy W Investments. Jednocześnie poinformowała o zarzutach dla pracowników Aliora.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

30 września 2025 r. Prokuratura Regionalna w Łodzi umorzyła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków depozytariusza funduszy W Investments w latach 2013-18 przez „pracowników i kierujących” Raiffeisen Bank Polska, który to był depozytariuszem funduszy W Investments.

Umorzone śledztwo dotyczyło niezapewnienia prawidłowego wyliczania wartości aktywów netto przypadających na certyfikat każdego z czterech funduszy W Investments, oraz niezapewnienia kontroli nad inwestycjami funduszy i działania w ten sposób na szkodę interesu prywatnego, a więc nabywców certyfikatów funduszy oraz sprowadzenia poprzez te zaniechania bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia szkody funduszom.

Piramida finansowa

Jednocześnie ta sama prokuratura poinformowała, że zebrane dowody dostarczyły podstaw do przedstawienia zarzutów oszustwa na szkodę około 1,2 tys. klientów i łączną kwotę przekraczającą 300 mln zł dwóm byłym dyrektorom biura maklerskiego nienazwanego banku.

Według prokuratury ich wina polega na tym, że w latach 2012-15 zdecydowali o przystąpieniu przez bank do dystrybucji certyfikatów czterech funduszy inwestycyjnych bez badania produktu, w szczególności w zakresie prawdziwości danych zawartych w materiałach promocyjnych funduszy, ich polityki inwestycyjnej oraz aktywów bazowych, a także wiarygodności biznesowej osób nimi zarządzających.

Nabywcy certyfikatów mieli być przekonani co do tego, że bank jako instytucja zaufania publicznego posiada rzetelną wiedzę na temat oferowanych funduszy. Prokuratura twierdzi też, że klienci nie byli informowani, iż wycofanie się z inwestycji w okresie budowania portfela uzależnione jest od dalszej sprzedaży produktu, a środki na wykup certyfikatów będą pochodzić z wpłat inwestujących klientów, a nie z zysków osiąganych z inwestycji prowadzonych przez fundusz - co odpowiadało mechanizmom funkcjonowania tzw. piramidy finansowej.

Kto jest odpowiedzialny

Z naszych informacji wynika, że zarzuty wobec byłych dyrektorów biura maklerskiego również związane są z funduszami W Investments, a nienazwany przez prokuraturę bank to Alior. Zarzuty usłyszeli Krzysztof Polak, twórca i przez dekadę szef biura maklerskiego Alior Banku, oraz Marcin Mierzwa, swego czasu zastępca dyrektora biura maklerskiego Alior Banku (obaj godzą się na podawanie pełnego imienia i nazwiska). Tyle że zarzuty, o których prokuratura poinformowała w dniu umorzenia śledztwa dotyczącego Raiffeisena, postawiono im… pół roku temu.

- Nie mam sobie nic do zarzucenia. Postawione zarzuty wynikają z braku prawidłowego rozumienia ról poszczególnych podmiotów zaangażowanych w dystrybucję, zarządzanie oraz czynności nadzorcze i kontrolne na rynku funduszy. Od pół roku jestem w kontakcie z Prokuraturą Regionalną w Łodzi w celu współpracy w wyjaśnieniu tej sytuacji, podobnie jak osiem lat temu podjąłem współpracę z organami nadzoru finansowego i ścigania – komentuje Krzysztof Polak.

Nawiązuje tym samym zawiadomienia o nieprawidłowościach w prowadzeniu funduszy W Investments, jakie w prokuraturze złożył właśnie Alior.

Zarzuty usłyszeli Krzysztof Polak, twórca i przez dekadę szef biura maklerskiego Alior Banku, oraz Marcin Mierzwa, swego czasu zastępca dyrektora biura maklerskiego Alior Banku (obaj godzą się na podawanie pełnego imienia i nazwiska).

W podobnym tonie do sprawy odnosi się Marcin Mierzwa.

„Nie przyznaję się do zarzucanego mi czynu. W postępowaniu przygotowawczym złożyłem obszerne wyjaśnienia wskazując na brak podstaw faktycznych i prawnych do przyjętego przez prokuraturę dowolnego i nieznajdującego w mojej ocenie podstawy w zgromadzonym w sprawie materiale dowodowym twierdzenia, że dystrybucja tych certyfikatów łączyła się z naruszeniem przeze mnie obowiązujących wówczas przepisów prawa lub powszechnie przyjętych standardów postępowania" – głosi oświadczenie przesłane nam przez Marcina Mierzwę.

Jak podkreśla były menedżer, zawsze działał zgodnie z prawem i z zachowaniem najwyższym standardów w celu zapewnienia realizacji interesu klientów banku. Dalej argumentuje w sposób zbliżony do byłego przełożonego.

"W mojej ocenie zarzuty wynikają z błędnej interpretacji i niezrozumienia przez prokuraturę przepisów prawnych regulujących obowiązki poszczególnych uczestników rynku kapitałowego odnoszących się do tworzenia, nadzoru oraz oferowania produktów finansowych w postaci funduszy inwestycyjnych zamkniętych, w szczególności roli i zakresu obowiązków ciążących na dystrybutorze FIZ-ów, jaką w przedmiotowej sprawie pełnił bank. Z wielkim zaskoczeniem przyjmuję fakt, że prokuratura zamiast podejmować działania zmierzające do pociągnięcia do odpowiedzialności karnej osób zarządzających środkami pozyskanymi przez cztery fundusze, będących rzeczywistymi sprawcami wyrządzonej posiadaczom certyfikatów szkody majątkowej wynikającej z utraty ich wartości, próbuje przerzucić odpowiedzialność za te działania przestępcze na osoby związane z dystrybutorem tych produktów, to jest osoby, które odegrały istotną rolę w 2017 r. przy zawiadamianiu w imieniu banku o potencjalnych nieprawidłowościach w tych funduszach zarówno KNF, jak i prokuratury” - dodaje Marcin Mierzwa.

Fundusze W Investemnts były wspólnym przedsięwzięciem domu maklerskiego W Investments i FinCrea TFI. W związku z ich działalnością TFI utraciło licencję w 2017 r.