UniCredit, kierowany przez Andreę Orcela, realizuje strategię zwiększania swojej obecności na niemieckim rynku bankowym. Mediolańska instytucja zamieniła instrumenty pochodne reprezentujące około 10 proc. udziałów w Commerzbanku na akcje, osiągając tym samym około 20 proc. praw głosu. Dodatkowo, bank posiada jeszcze pochodne na kolejne 9 proc. akcji, co w perspektywie pozwoli zwiększyć udziały do 29 proc.
To uczyniło UniCredit największym prywatnym inwestorem Commerzbanku, mimo że oficjalnie nie rozpoczęto procesu przejęcia. Finalizacja planu zależy od zgód organów regulacyjnych, m.in. Europejskiego Banku Centralnego, niemieckiego urzędu ds. konkurencji oraz amerykańskiej Rezerwy Federalnej.
Droższe przejęcie przez rekordowy wzrost kursu
Od czasu, gdy we wrześniu 2024 roku UniCredit ujawnił swoje inwestycje, kurs akcji Commerzbanku wzrósł aż o 91 proc., osiągając historyczne maksima. Jak przyznał sam Orcel, tak dynamiczna aprecjacja notowań może przesunąć ewentualne przejęcie nawet na 2027 rok.
Tymczasem Commerzbank, którego siedziba mieści się we Frankfurcie, utrzymuje dystans wobec włoskich ambicji. Podkreśla, że działania UniCredit nie były z bankiem uzgadniane i nie mają wpływu na jego niezależność ani strategię biznesową.
Berlin nie chce wrogiego przejęcia
Polityczna reakcja w Niemczech jest jednoznacznie negatywna. W liście z 18 czerwca, skierowanym do ministra finansów Larsa Klingbeila i lidera CDU Friedricha Merza, Andrea Orcel zaproponował rozmowy na temat utworzenia „europejskiego czempiona bankowości” poprzez fuzję Commerzbanku z niemieckim oddziałem UniCredit – HypoVereinsbank (HVB). Spotkało się to jednak z chłodnym przyjęciem.
Minister Klingbeil publicznie wezwał UniCredit do respektowania niezależności Commerzbanku, zaznaczając, że działania Włochów noszą znamiona „wrogiego przejęcia”. Podobne obawy wyraził także związek zawodowy Verdi.