Bieżący rok zapowiada się rekordowy dla Stanów Zjednoczonych. Nieustanny rozwój w segmencie wydobycia powinien doprowadzić do historycznych szczytów produkcyjnych w tym kraju – ocenia IEA.

To – zdaniem agencji - wystarczy, aby produkcja USA była "konkurencyjna" dla Rosji, która nawiązała współpracę z Arabią Saudyjską, starając się utrzymać wysokie ceny ropy, m.in. ograniczając produkcję do końca 2018 r.
Agencja, która monitoruje trendy na rynku energii dla najbogatszych krajów świata, podniosła swoje prognozy dotyczące produkcji w USA w 2018 roku do rekordowego poziomu 10,4 miliona baryłek.
OPEC i inni główni producenci zgodzili się pod koniec 2016 r. na obniżenie produkcji, co było reakcją na nadwyżkę surowca, która doprowadziła do spadku cen do 26 USD za baryłkę. Rok później, w listopadzie 2017 r. uzgodniono przedłużenie okresu cięć produkcyjnych do końca 2018 r.
Kraje, które podpisały porozumienie dotrzymały słowa odnośnie zmniejszenia wydobycia. Jednak wysiłki grupy w zakresie ograniczania podaży zostały podważone przez USA. Według IEA,"niezwykły" wzrost produkcji USA w zeszłym roku wyrównuje około 60 proc. cięć.
Mimo to, ceny ropy od pewnego czasu kształtują się znacznie powyżej 60 USD za baryłkę, a IEA twierdzi, że rynek "wyraźnie się zaostrza".
Analitycy przewidują, że Stany Zjednoczone wkrótce przejmą wiodącą rolę w światowej produkcji ropy, ale piątek był pierwszym przypadkiem, w którym agencja z siedzibą w Paryżu tak jednoznacznie wypowiedziała się w tym temacie. W reakcji na ten raport ceny ropy spadły o prawie 1 proc., odzwierciedlając obawy inwestorów o możliwą nadpodaż.
IEA spodziewa się, że USA będą w stanie wyprodukować 30 milionów baryłek ropy i gazu dziennie do 2025 r., co stanowi wzrost o 25 proc. w stosunku do obecnego poziomu.